nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
405
BLOG

Na ile "chamska hołota" przyśpieszyła polityczną egzekucję Andrzeja Dudy?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 23

Pięć lat temu Andrzej Duda miał potężny atut. Nikt z jego wyborców po prostu go nie znał. Nie znali go też oczywiście ludzie nie głosujący na PiS, którzy widząc ulizanego laufra nie dostrzegli zagrożenia i zostali w domu. 

Ważne było, że znał go walczący o polityczne przetrwanie Jarosław Kaczyński. Hazardując więc Dudą stawiał na konia ułożonego. Przy czym to ułożenie nie szyte było na ewentualność zwycięstwa, lecz dotrwanie bez strat do wyborów parlamentarnych.  Kaczyński nie liczył, że męski odpowiednik Magdaleny Ogórek pokona opatrzonego acz przewidywalnego Komorowskiego. Tak samo działał Leszek Miller, który też walkę o prezydenturę potraktował dowcipem pt. Ogórek. 

Duda powstał więc z tchórzostwa Kaczyńskiego, który w bezpośrednim pojedynku Komorowskim wyraźnie przegrał, i ze zdradliwego poczucia humoru Millera, który też nie odważył się poważnie potraktować walki o prezydenturę, wlazł więc mało czujnie w konwencję Kaczyńskiego celebrytką Ogórek. Czym zostawił w domu lewicowy elektorat.

Dzisiaj większość Polaków przeciera oczy ze zdumienia, jak można było dopuścić do prezydentury człowieka pokroju Andrzeja Dudy. Dzisiaj aż trzech konkurentów niespecjalnie się wysilając na tle Dudy błyszczy. Duda zaś niebezpiecznie zaczyna przypominać wyborcom Magdalenę Ogórek sprzed pięciu lat. Czyli samego siebie. A mnie tego słynnego ostatnio dzika, który zjadł dzieciom pierogi.

Kaczyński "chamską hołotą" wyraził tylko swoją pogardę wobec suwerena. Zrobił to w odwecie za to, że suweren zbyt dobrze poznał jego laufra. Największym atutem aż trzech rywali jednego pozera Dudy jest nie tylko to, że wyborcza Polska wystarczająco go poznała, ale i to, że coraz lepiej poznaje pozera Jarosława Kaczyńskiego. 


Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka