Dyskusja nad możliwością wyprowadzenia Polski z Unii przez PiS nie ma najmniejszego sensu. O ile tylko dostanie szansę poprzez wygranie kolejnych wyborów, bezwarunkowo wyprowadzi. Teraz jeszcze się boi. Po ewentualnie wygranych wyborach będzie się bał już tylko swojej (i dzięki sobie Polski) kompletnej marginalizacji w Europie, pozostanie mu więc tylko widowiskowa duma i rozpaczliwe szukanie alibi kolejnego swego niepowodzenia. PiS ostatecznie wstanie z kolan dopiero wtedy, gdy Polska będzie leżeć krzyżem i pustym brzuchem do góry.
Bo jeżeli komukolwiek jeszcze wydaje się, że większej marginalizacji być już nie może, to niech uzmysłowi sobie, że przecież od mord zdradzieckich samozwańczy właściciel Polski Europejczyków jeszcze nie wyzwał nie dlatego przecież, że kocha jakieś tam futerkowe zwierzątka.
Zresztą zwierzątka to on kocha tylko do chwili, gdy mu jakiś Ardanowski nie wytłumaczy, że bez przesady. Europejczyków zaś nie kocha w ogóle. Bezwarunkowo kocha tylko prawdziwych Polaków, a najbardziej, oczywista oczywistość, siebie.
Bezwarunkowo oraz bez żadnego trybu on i ludzie jego pokroju Polskę z Unii wyprowadzają od lat. Gdy będzie trzeba, bez żadnego trybu "pisowscy ekonomiści" udowodnią, że Polska na wyjściu finansowo skorzysta nawet gdy splajtuje.
PiS Polskę z Unii wyprowadzi nie tylko z obłudnym teatralnie histerycznym zarzekaniem się, że kocha lubi i szanuje, ale i z niekłamaną satysfakcją. Miejsce futerkowo lobbującego Ardanowskiego zajmie brunatnie lobbujący Braun. Pieniądze (tylko dla swoich) i Samoubóstwienie w absolutnie żaden sposób nie korelują ze wspólnymi wartościami i wspólnymi interesami. Te porządki są doskonale przeciwstawne.
