nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
465
BLOG

Świat doskonale zna Wojtyłę, Dziwisza wcale

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Społeczeństwo Obserwuj notkę 29

Ludziom w Polsce, którym wieloletnie krycie gwałcicieli dzieci przez Kościół niespecjalnie przeszkadza, wydaje się, że wystarczy poświęcić Dziwisza i będzie po sprawie. Wyciągnąć z instytucji jedną czarną owcę i pokazać tym nie tylko oczyszczoną instytucję, ale i instytucję z dużymi zasługami na polu przeciwdziałania wszelkim w niej nieprawidłowościom. Sam już fakt, że takiej owcy muszą szukać na samym szczycie pokazuje jak beznadziejna to misja. 

W strukturach hierarchicznych wszelkie nieprawidłowości każdy ma obowiązek zgłosić zwierzchnikowi. Wymaga tego zwierzchnik, potrzebuje podwładny. Niewymagający informowania o nieprawidłowościach zwierzchnik musi mieć specjalny interes w tym, by właśnie tego oczekiwać od podwładnego. Jest ten interes od początku jednoznacznie sformułowany; ponad prawość i moralną czystość  firmy przedkładam dobro własnego imienia, a jakby co, za całe zło bekniesz Ty. 

Wojtyłę i Dziwisza tłumaczy tylko rozumienie tego "dobra własnego" jako interesu Kościoła. Rozumienie kompletnie chore i z góry zakładające skuteczne zatuszowanie wszelkich przewin i nieprawidłowości. Tym samym przyzwalające na kolejne takie same nieprawidłowości. Przy czym mówimy o poważnych przestępstwach.

Niestety, wzorce chrześcijańskie uczą tego rodzaju myślenia. Wyspowiadamy się do konfesjonału i hyc do domu po następny materiał. Łatwość oczyszczenia sumienia, plus wartości jednak wyższe niż ziemska przyzwoitość i praworządność to mieszanka wyjątkowo wybuchowa. 

Patrząc z perspektywy chrześcijańskiej niby wiem i rozumiem co zrobili Wojtyła z Dziwiszem. Złożyli się razem ze swoimi ciężkimi grzechami na ołtarzu Kościoła. Tym większe poświęcenie, można powiedzieć. Patrząc z perspektywy ludzkiej jest mi ich zwyczajnie żal. I wtedy łapię się na tym, że ci ludzie nawet nie powiedzieli ofiarom swoich zaniechań i przymykania oczu tego co ja teraz. Im nie przyszło do głowy zadośćuczynić skrzywdzonym na całe swoje życie ofiarom, tylko postanowili za wszelką cenę zadośćuczynić Kościołowi. No bo za tę krew Chrystusa itd... 

Dlatego obawiam się, że nawet gdybym chciał tym ludziom pomóc w utrzymaniu dobrego imienia, to nie jestem w stanie nic zrobić. Ale nie mam w tym żadnego interesu.


Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo