nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
265
BLOG

Słynny faszysta z pomnika - ekshumacja historycznego truchła Dmowskiego

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 15

Dotychczas Roman Dmowski był niejako w cieniu. Historycy wiedzieli, że nie ma czym się chwalić, pozostawał więc karmą co najwyżej pospolitych ideologów i różnych pogrobowców. Pozostawał, dopóki nie powstała w Polsce "polityka historyczna", którą ochotniczo pogrobowcy z ideologami obsiedli, robiąc z niej karykaturę nie tylko historii, ale i patriotycznych wartości.

Dzięki tej "polityce historycznej" ideowy przyjaciel Hitlera, Roman Dmowski - jak i wielu zwykłych bandziorów o brunatnym podniebieniu - zaczęli wdrapywać się na pomniki i pomniczki, przy których klękali czołowi politycy prawicy i część polskiego kleru.

Trafiłem jakiś czas temu na komentarz doskonale oddający zarówno genezę, jak i istotę tego owczego pędu. Jest zdumiewający, a zarazem do bólu szczery. 

...Przesadne, naciągane podkreślanie narodowej dumy nie jest niestosownością tego samego rzędu co nachalne wmawianie społeczeństwu kompleksów i wstydu...

Kwintesencja. To dla poprawiaczy zaledwie jakieś rozgrywki sportowe, konkurs piękności. Pokazuje ten przykład również pułapkę, w którą retuszerzy historii nieubłaganie wpadają. Jeśli coś jest w historii narodu i państwa złe, to nie wystarczy to zapomnieć, ale i trzeba udowodnić, że było dobre. Zatem wszystko w historii wstydliwe można zakłamać. Jest wszak mniej niestosowne. Nie chcąc mieć żadnych "kompleksów", zakłamać już trzeba. 

Działalność ta ma chuderlawe i krótkie nóżki. Pamiętamy chociażby sukces "polityki historycznej" w wykonaniu Patryka Jakiego. Sukces w zasadzie międzynarodowy. 

I tu możemy wrócić do Romana Dmowskiego. I pamięci o nim, której jedynymi dysponentami usiłują być rodzimi opowiadacze chwalebnej historii Polski. Jest otóż i "wartość dodana" tego niebywałego wrzasku, jaki różne "Reduty", "IPNy", Patryki z Sumlińskimi i innymi Bublami od lat czynią. Świat ma oczy i uszy. Jest też na świecie od groma historyków. 

I co szczególnie dla retuszerów musi już być przykre, historyków nie patrzących na to, czy historia jest wstydliwa, czy że badając historię lepiej jest być dumnym, niż uczciwym i rzetelnym. Po prostu historyków. I dlatego komuś tu będzie jednak w końcu wstyd.

Polecam na początek znakomity artykuł prof. Johna Connellego, który do antysemityzmu i faszystowskich inklinacji Romana Dmowskiego podszedł bez wstydu, nie na kolanach i rzetelnie.

Da się?

"ROMAN DMOWSKI, szkodnik stulecia"


image


image


Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka