W sumie to nie opłaca mu się. I nikt ich nie przekona, że wyraźne sygnały dźwiękowe miałyby w ogóle czemuś służyć. Takie jak są doskonale się sprawdzają. Nie mówiąc już o tym, że zbyt głośne odbierałyby przecież ciężko doświadczanym przez osiem pamiętnych lat Polkom i Polakom odzyskany za PiS komfort, to w pewnych sytuacjach narażałyby Polki i Polaków na wręcz kłopoty.
Zatem gdyby Wielki Strateg przypadkowo jednak zarządził, że od dzisiaj wyraźnie słyszalne mają być kilkadziesiąt metrów przed skrzyżowaniem w każdym uczestniczącym w ruchu pojeździe, to byłoby to potrzebne jak umarłemu kadzidło. A śpiącemu jak zabity pobudka na drzewie.
Do czego zmierzamy? Ja do spekulacji, że Beata Szydło na okoliczność przesłuchania w sprawie używania przez nią sygnałów dźwiękowych na 100% zeznała przed prokuraturą, że nie jest w stanie powiedzieć czy wioząca ją audica miała je wtedy włączone, bo akurat spała - a czytający moje spekulacje raczej tylko do potwierdzenia, że zbyt głośne sygnały dźwiękowe odebrałyby Polkom i Polakom nie tylko zasłużony sen, ale i podmiotowość, godność i człowieczeństwo. Byłoby to nadzwyczaj małe i podłe.
No i komu by to w pierwszej kolejności służyło? Wiadomo, tym patologicznym kłamcom.
P.S. Poniekąd z ostatniej chwili... Służyłoby - chyba już czas nazwać rzecz po imieniu - tym świniom.
Komentarze