Minister Niedzielski dziwnym trafem kilka dni temu zmienił przepisy dotyczące środków odurzających i psychotropów. Mniejsza z tym. Ma to znaczenie w sprawie afery z interwencją policji w tym znaczeniu, że lekarka p. Joanny mogła je do 3 lipca 2023, nie mając przy tym nigdy żadnego osobistego kontaktu z pacjentką, wypisywać legalnie.
Natomiast dzisiaj już być może lekarka p. Joanny nie mogłaby jej wystawić takiej recepty. Trzeba pisać "być może", bo nie wiemy, czy lekarka miała ów osobisty kontakt z leczoną. Lekarze od 3 07 2023 mają obowiązek przeprowadzić badanie takiego pacjenta.
Kuriozalne poszukiwanie leków u p. Joanny miało miejsce kilka miesięcy temu. Lekarka miała prawo wystawiać recepty bez znajomości pacjentki. Pacjentka była w ich posiadaniu legalnie. Policja nie miała więc żadnych powodów, by to ich szukać w laptopie. Dla istoty zasadności interwencji, tabletki były wyłącznie wirtualnie w sieci i na dodatek legalnie. W laptopie policja szukała łatwo dostępnych w sieci tabletek wczesnoporonnych.
Komendant Szymczyk na swojej konferencji nie rozróżnia tych dwóch różnych leków. Dlaczego?
Ergo - akcja policji w co najmniej takim samym stopniu jak ratowaniem życia, była również antyaborcyjną nagonką. A o wpływie nagonki na zdrowie kobiety, i tym samym o tym na ile to było ratowanie życia, mogą się wypowiedzieć wyłącznie specjaliści od zdrowia, a nie ludzie od granatników.
Rozbieranie się w asyście policji było czystą szykaną, a policja świadomie nie mówi, których leków szukała. Nie wiem zarazem, czy lekarz ma prawo wyprosić policję z gabinetu. Przy tej interwencji policjanci nie posłuchali lekarzy, którzy prosili o nie przeszkadzanie im.
Tak wygląda w skrócie "ratowanie życia" przez policję i przez antyaborcyjną szajbę.
Inne tematy w dziale Polityka