szpak80 szpak80
546
BLOG

Pilot Merian C. Cooper: Nie uciekłem bolszewikom, to Polacy mnie wykradli.

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

image


W języku polskim: "Ucieczka Coopera i zakończenie wojny
Na początku 1921 r. Cooperowi udało się zbiec z niewoli i dotrzeć na Łotwę. W tej przeprawie amerykańskiemu lotnikowi pomogli dwaj Polacy również jeńcy wojenni: ppor. Stanisław Sokołowski i kapral Stanisław Zaleski. Trasa ucieczki wiodła z obozu jenieckiego we Władykinie pod Moskwą przez Wielkie Łuki do granicy łotewskiej. Uciekinierzy przebyli 370 kilometrów koleją i 350 piechotą. Za przejście przez granicę łotewsko-rosyjską oddali przemytnikom ostatnie cenne rzeczy: Cooper trzewiki, a Sokołowski palto. Ostatecznie polski epizod epopei wojennej ppłk. Coopera zakończył się szczęśliwie."

"13 lipca 1920 samolot Coopera został zestrzelony przez bolszewików i wylądował przymusowo za linią wroga. Został uznany w Polsce za zaginionego, w rzeczywistości jednak trafił do niewoli, gdzie po nieudanej próbie ucieczki został skierowany do oddziału oczyszczającego tory kolejowe pod Moskwą. Przy pomocy dwóch innych polskich jeńców, por. Sokołowskiego i kpt. Zalewskiego, udało mu się uciec i po przejściu 700 kilometrów dotrzeć w kwietniu 1921 na Łotwę, następnie do Polski".

ang.: "Uciekł tuż przed końcem wojny i dotarł na Łotwę".
ang: "Udało mu się uciec razem z dwoma polskimi oficerami i dotrzeć do bezpiecznej Łotwy, wskakując do pociągów towarowych i idąc ponad 400 mil w jedenaście dni".

ros: "Po nieudanej próbie ucieczki został wysłany na budowę linii kolejowej pod Moskwą, ale potem ponownie uciekł i przez Łotwę i Litwę dotarł do Polski"

ang-ros.: O dziennikach sowieckiego propagandysty Izaaka Babla, który twierdził w nich, że spotkał M.C. Coopera i z nim rozmawiał. "Pełna wersja dziennika została opublikowana w 1990 r. w zbiorze prac Babla. Kiedy Merian Caldwell Cooper, przyszły producent filmu King Kong, został schwytany przez kozaków za liniami w Galicji, został wypytany przez Babla w lipcu 1920 r. "Zestrzelony amerykański pilot, bosy ale elegancki, o szyi jak kolumna, o oślepiająco białych zębach, w mundurze pokrytym olejem i brudem", odnotował Babel. "Zapytał mnie zaniepokojony: Czy ja może dopuściłem się zbrodni walcząc przeciwko Rosji Sowieckiej?". Ostatecznie Cooper uciekł do Rygi, bez swoich butów, którymi przekupił strażników na granicy".
------------
1921 rok: "...Dowiadujemy się mianowicie od kapitana Marjana C. Cooper'a, który niedawno powrócił z niewoli bolszewickiej, iż ocalenie swe zawdzięcza dwu Polakom: porucznikowi Stanisławowi Sokołowskiemu i kapralowi Stanisławowi Zalewskiemu.
Lotnik Cooper, dowódca eskadry Kościuszki, został w okolicach Równego w lipcu zeszłego roku [1920] strącony przez bolszewików wraz ze swym aparatem na ziemię i wzięty do niewoli. Wiadomo, jaki koniec by go czekał, gdyby bolszewicy poznali w nim słynnego lotnika amerykańskiego Coopera. Nie tracąc przytomności, Cooper podał się za amerykańskiego dziennikarza Mosera, którego zresztą inicjały miał na swej bieliźnie. Komedja się udała. Zapytywany przez bolszewików o losy lotnika Coopera, rzekomy dziennikarz odparł, że tenże trzy dni temu zginął. Coopera odwieziono do Władykina, pod Moskwą, gdzie się mieścił jeden z głównych obozów koncentracyjnych dla jeńców. W tym obozie Cooper poznał młodego porucznika 31 pułku piechoty W.P. Stanisława Sokołowskiego, wziętego do niewoli w czasie walk o Brześć Litewski [III Batalion 31 pułku Strzelców Kaniowskich?]. Wspólność niedoli ich zbliżyła i szczera przyjaźń zawiązała się między tym Amerykaninem a Polakiem, którzy.. o ironjo losów! porozumiewali się językiem swych wrogów — po niemiecku, i to w dodatku łamaną niemczyzną, gdyż żaden z nich dobrze tego języka nie posiadał, i tak szły długie dni i tygodnie i miesiące, aż wreszcie nadeszła wieść o zawarciu pokoju Polski z bolszewikami i rozpoczęciu akcji repatrjacji jeńców wojennych. Radość powszechna zapanowała w obozie. Jednakże ta repatrjacja tyczyła się tylko wojskowych polskich; Amerykanin Cooper vel Moser pozostałby w niewoli. Zrozumiał to odrazu porucznik Sokołowski i postanowił go ocalić, bo sprzeciwiałoby się honorowi oficera polskiego pozostawić w ręku wroga tego, który z całem poświęceniem walczył za naszą wolność. Porucznik Sokołowski nie czeka więc przyjazdu komisji i ryzykuje swe życie, organizując ucieczkę swoją i Coopera. Dla umożliwienia ucieczki niezbędne było sfałszowanie odpowiednich dokumentów. Porucznik Sokołowski pozyskał w tym celu kaprala St. Zalewskiego, również jeńca, lecz pracującego w kancelarji obozu. Zalewski, dowiedziawszy się o planie Sokołowskiego, postanowił również przyłączyć się do nich, gdyż obawiał się, iż wywiezienie Coopera, nie mówiącego ani słowa po rosyjsku i nie znającego absolutnie obyczajów bolszewickich, będzie za trudne dla jednego człowieka. Porucznik Sokołowski starał się odmówić kaprala Zalewskiego od tego zamiaru - tłumacząc, że w razie schwytania groziłaby im wszystkim śmierć. Kapral Zalewski, wiedziony temi samymi uczuciami, co i porucznik S. od zamiaru nie odstąpił, wykradł pieczęcie z kancelarji, podrobiono dokumenty i cała trójka ruszyła w podróż. Podróż z Moskwy do Rygi odbyli piechotą, czasami tylko nocami udawało im się przyczepić do jednego z pociągów. Główna rola w tej eskapadzie przypadła Polakom, którzy zdobywali żywność, obierali marszrutę i wykręcali się od pościgu, podczas gdy kapitan Cooper z powodu nieznajomości języka i kraju był bezradny.
To też, gdy znajomi zapytują kapitana Coopera, w jaki sposób zdołał on uciec z niewoli, odpowiada: "Nie uciekłem, bo mnie wykradziono".

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura