Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
5007
BLOG

Notujemy. Poseł Nitras przeprowadził dziennikarskie śledztwo.

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 109

Miałem w zanadrzu kilka wesołych żarcików na temat tak zwanego protestu sejmowego, ale koniec końców uznałem, że byłoby to nie na miejscu. Widok polityków, którzy jeszcze nie tak dawno siedzieli w ławach rządowych, mających wpływ na dosłownie każdy możliwy aspekt naszego ciężkiego żywota i na dodatek snujących dalekosiężne plany na wspólną naszą przyszłość, a którzy dziś siadają sobie na fotelach przeznaczonych dla posłów i nawet chyba na tym przeznaczonym dla Marszałka, i kręcą tam jakieś dziwne filmiki, po prostu tak po ludzku smuci. Jak to piszą w internecie często – co się raz zobaczyło, to się już nie odzobaczy. Nie ma na to odpowiedniej reakcji, bo czy ktoś normalny reaguje, gdy widzi pijaka wymiotującego na przystanku?

Pamiętam, jak kiedyś w czasach szkoły średniej zabrano nas na wycieczkę do Sejmu. Rozumiałem wtedy z polityki mniej niż mało, ale do dziś czuję to zaskoczenie. Sala Sejmowa widziana z góry, z tego jakby piętra, wydaje mi się nieskończenie maleńka, a przecież w telewizji wyglądała na ogromną. Ancymony z mojej klasy, gotowi na rozróbę zawsze i wszędzie cichną, mówią coś do siebie pół-szeptem, wszyscy czujemy rangę i historię tego miejsca, pomimo nawet tego, że wtedy akurat chyba szalało tam wczesne SLD. Po latach Sejm kojarzy mi się też ze Stommą i z tym pamiętnym zdjęciem tej maleńkiej, okrągłej sali zrujnowanej przez niemieckie bomby z zawalonym świetlikiem, leżącym na resztkach foteli. To zdjęcie nadal widzę, nie muszę nawet szukać go w internecie.

Tak właśnie oni pojmują „ten kraj”. Ich fotele, ich Sejm, ich Marszałkowska laska, ich pulpity posłów, ich samorządy, ich autostrady, ich media, ich wyświetlacze w SKM-ce. Coś sprawia, że czują się tu jedynymi gospodarzami. Zapewne cieszą ich te nasze załamane ręce i smutaśne wspomnienia.

Życie nauczyło mnie spodziewać się najgorszego. Doskonale więc wiem, że przyjdzie kiedyś ten dzień, kiedy wrócą w pełni blasku i znów zabiorą się do wprowadzania normalności i demokracji. Tego rodzaju wrażliwość często wygrywa na tym padole łez i chyba każdy z nas miał z nią w życiu choć raz do czynienia. Wtedy pojawia się prosty dylemat – iść dalej i nie kalać rąk, czy po prostu przywalić w ten głupi durny nalany pysk. Do prywatnego rozwiązania.

Ich władza zawsze na szczęście wygląda tak samo. Najpierw buńczuczność, buta, pycha. Potem taśmy, afery, krętactwa i podłości. Następnie chwila odnowy i znów to samo.Tym razem zostaną te zdjęcia na pamiątkę.

Chamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka