Rozbłysł pałac Komorowskiego, zgasła Warszawa

Kiedy przejeżdżałem dziś po 16-tej przez całe miasto od Młocin, przez Bielany, Śródmieście, to nigdzie nie paliły się światła uliczne: miasto pogrążone w ciemności przypominało najgorsze czasy stanu wojennego. Kierowcy jeżdżą niemalże po omacku. Szkoda kierowców zawodowych, prowadzących autobusy czy taksówki, którym w takich warunkach musi się pracować bardzo ciężko. Oczywiście nikt nie zbada, o ile wzrosła liczba wypadków w tym czasie, ale na poprawę bezpieczeństwa to raczej kiepsko wpływa. Ubezpieczyciele będą musieli wygarnąć trochę więcej kasy.

Zastanawiam się, o co chodzi, czy najbogatsze miasto w Polsce kompletnie zbankrutowało pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO) ? Jak to jest, że na jakimś kilkusetmetrowym odcinku pali się parę lamp, albo jakieś wybrane skrzyżowanie jest oświetlone, a całe miasto niknie w ponurych ciemnościach? Trudno to zrozumieć, ale w takim momencie przypomina mi się, że już od dawna irytuje mnie to, że Stadion Narodowy jest cały czas oświetlany, chociaż nie ma na nim żadnych imprez i strasznie żre prąd... A może są inne przyczyny?

Z tą myślą wróciwszy do domu włączyłem telewizor, a niezawodny, jak zawsze, TVN24 podał mi odpowiedź: "Iluminacja na Dzień Niepodległości na fasadzie pałacu prezydenckiego. Na zmieniającym się biało-czerwonym tle wyświetlane jest godło państwowe oraz naprzemiennie Orzeł Legionowy, Józef Piłsudski oraz logo marszu "Chodźmy razem dla Niepodległej", po obu stronach budynku są wielkoformatowe flagi."

Ile nas to kosztuje? Ten nagły rozbłysk propagadowego, kotylionowego patriotyzmu Komorowskiego? Cóż, rząd się sam wyżywi, jak mówił komunistyczny rzecznik, a władza się oświetli!