Dlaczego w kółko maglują tę Grodzką?

Motorniczy tramwaju nr 15 na przystanku "Politechnika" nie miał cierpliwości, by poczekać aż starsza kobieta o kulach wdrapie się po schodkach i bezpiecznie usiądzie. Ruszył, gdy tylko mógł za nią zamknąć drzwi. Całe szczęście, że ludzie rzucili się z pomocą starszej pani. Nikt nawet nie zwrócił mu uwagi, chyba wszyscy uznali to za rzecz normalną, codzienną. Co za chamstwo beznadziejne!I oto przypomniałem sobie, że chyba już rok temu byłem świadkiem zupełnie innej sytuacji. Kierowca autobusu chyba nr 188 na pierwszym lub drugim przystanku za lotniskiem w kierunku centrum nie tylko poczekał, ale sam wysiadł i pomógł wsiąść starszemu, bezradnemu mężczyźnie, wyglądającemu na bezdomnego. Wtedy miałem to opisać, by pochwalić wyjątkowo ludzkie zachowanie tego kierowcy, nie starczyło jakoś czasu, ale mam to ciągle w pamięci. Cóż, to rzeczywiście w tej nieludzkiej rzeczywistości cud niezwykły!

Dziennikarka na wizji przymila się do urzędującego ministra, nie zadaje mu żadnych przykrych pytań. Tabu są tematy zazwyczaj interesujące dla przeciętnego telewidza takie, jak wzrost zatrudnienia w kierowanym przez niego urzędzie, nepotyzm, zbędne wydatki, niezasłużenie wypłacane nagrody, marnotrawstwo i niegospodarność, wzrost zadłużenia budżetu itd, itp. W końcu dziennikarka deklaruje, że "my" się boimy powrotu wraku TU 154 do Polski! Wypowiedziała się za nas wszystkich, jak kierowca autobusu zatrzaskując nam drzwi do publicznej dyskujsji przed nosem: kto ma inne zdanie, ten nie jedzie!  

Inna dziennikarka dopytuje, dociska pewnego oficjela o to, czy to przypadek, że działania opozycji zbiegają się w czasie z decyzją Komisji Europejskiej o zablokowaniu nam 4 mld zł na drogi za korupcyjne ustawianie przetargów. Sugestia jest nadto jasna: to opozycja jest odpowiedzialna za to, co się stało. Każdy krytyczny głos opozycji będzie traktowany jak doniesienie do Komisji na własny rząd. Czyli kto pyskuje, ten wysiada, tego wyrzucają z autobusu.

Redaktor zarzuca przedstawicielowi opozycji, że ta nie wnosi nic konstruktywnego, nie podejmuje istotnych gospodarczych problemów, nie przebija się z nimi do mediów. Poprzedniego dnia jego stacja (podobnie jak inne) nie pokazała relacji z konferencji, gdzie prezentowany był nowy projekt ustawy - propozycja rozwiązania problemu wyprzedaży polskiej ziemi obcokrajowcom na tzw. słupy. Widać były inne wytyczne, inne hity medialne. Trzeba było maglować tę Grodzką, jej zewnętrzne i wewnętrzne cechy płciowe...

Było kiedyś inne dziennikarstwo - teraz jest w zaniku. Znakomite ranne wywiady Rymanowskiego zostały zastąpione głupkowatymi gadkami Kuźniara. Został nam jeden jedyny Pospieszalski, nie wiadomo jak długo jeszcze. Zniszczone zostało zupełnie ambitniejsze dziennikarstwo. Red. Jaworowicz była poddawana ciągłej presji i jej program przestał właściwie podejmować odważne tematy ze sfery publicznej - koncentruje się na prywatnych, rodzinnych dramatach. Powstał na Polsacie nowy program "Państwo w państwie" - niezły, ale nie sięga zbyt wysoko, kończąc swe dochodzenia na pojedynczych rejonowych prokuratorach czy urzędnikach średniego szczebla.  W zeszły wtorek pojawił się nowy program "Po prostu" Sekielskiego ze śmiałym przypomnieniem afer ABW, przypomnieniem sprawy wyeliminowania posła Gruszki, robienia szpiega z jego asystenta - Tylickiego. Dobrze,  światełko w tunelu?

Generalnie jednak dzisiejsze media przypominają transport miejski: nie są dla ludzi, tylko dla swego rozkładu jazdy.