Było około 9. 10 (…) Próbowałem dowiedzieć się czegoś od dziennikarzy, którzy pół godziny wcześniej przylecieli Jakiem. http://www.tvp.info/1668832/opinie/wywiady/czulem-zapach-paliwa-lotniczego/
O czym mówi Olechowski? Ano sytuuje nam w czasie przylot jak-a „dziennikarskiego” – ale nie wprost: on nam tylko mówi, że ci dziennikarze, którzy przylecieli jakiem, pojawili się w Katyniu pół godziny przed godz. 9.10. Czy to się z czymkolwiek zgadza? Owszem - z relacją Piotra Ferenc-Chudego: gdy wyjeżdżaliśmy z lotniska ok. godz. 8, po odprawie paszportowejhttp://niezalezna.pl/23478-smolensk-niewidzialna-kolumna-prezydenta
O której mogli być w Katyniu?
Wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy w drogę do Katynia. Ta podróż zajęła nam prawie godzinę. http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/pawel-swiader/komentarze/news-pawel-swiader-boje-sie-powrotu-do-polski,nId,272706
(pasażerowie jak-a:) Wsadzono nas do autobusu, autobusem przyjechaliśmy do lasu katyńskiego, tam trzeba było odstać swoje w długiej kolejce do sprawdzenia pirotechnicznego - ponieważ wtedy właśnie, równocześnie, przyjechali ci, którzy przyjechali pociągiem do Smoleńska http://www.polskieradio.pl/81/1048/Artykul/338488,ERNEST-ZOZUN-Gdy-pewnym-stal-sie-najgorszy-scenariusz-ksiazeczke-z-nazwiskami-VIPow-przegladalem-jak-swoisty-nekrolog (wybierz: Wojciech Cegielski - materiał audio); porównajmy z powyższą pokrewna relację:
(pasażerowie pociągu:) kiedy dojechaliśmy na cmentarz w Katyniu – było ok. dziewiątej: wtedy nadeszła mgła, zrobiło się szaro, zimno i wilgotno, a chwilę później nadeszła informacja, że samolot prezydencki miał awarię http://www.polskieradio.pl/81/1048/Artykul/338488,ERNEST-ZOZUN-Gdy-pewnym-stal-sie-najgorszy-scenariusz-ksiazeczke-z-nazwiskami-VIPow-przegladalem-jak-swoisty-nekrolog (wybierz Witold Banach – materiał audio)
- a więc wszystkie te relacje dziennikarskie potwierdzają przybycie ekipy lecącej jakiem por. Wosztyla na cmentarz katyński: było około 8.40’.
ALE RELACJE TE JEDNOCZEŚNIE ODKRYWAJĄ INNĄ, WAŻNIEJSZĄ PRAWDĘ:
„oficjalna” datacja przylotu tego jaka jest „przesunięta”, gdyż przylot ten nastąpił… później, niż nam się mówi, o pół godziny później: ok. 7.30!
Skąd taki kategoryczny wniosek? Z tych przesłanek:
1. po wylądowaniu (i odkołowaniu na miejsce postoju) dziennikarze natychmiast wsiedli do czekającego obok autokaru (patrz: http://noweczasy.salon24.pl/609902,na-4-5-rocznice-basniowa-historia-lotu-dziennikarzy: punkt III.1.: Czas pobytu na lotnisku) – bez odprawy paszportowej (paszporty jedynie wręczono służbie granicznej; potwierdzeniem tego jest historia Mroza - został zawrócony dopiero z autokaru, gdy służby lotniskowe zorientowały się, paszporty te przeglądając, iż nie posiada on ważnej wizy: Druga informacja na ten temat została przekazana od Jana Mroza, drugiego reportera, który miał obsługiwać rocznicę Katynia, ale z powodu problemów z wizą został zatrzymany na lotnisku w Smoleńsku przez rosyjskie FSB i nie pojechał z resztą dziennikarzy do Katynia.http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/10-04-2010-poranek-w-tvn24,213286.html ). Wszystko to trwać mogło rzeczywiście ok. 10 minut! i nie więcej: dziennikarze bowiem już nie widzieli drugiej próby podejścia ił-a, która odbyła się ok. 15 minut po relacjonowanej przez nich później pierwszej próbie…
2. „w stenogramach z wieży” mamy intrygujące (od dawna) Blogerów słowa: „o 6.50 lądowali (…) No normalnie wylądował. Myślę, on tam ma wyposażenie, no taki samolot. W zasadzie normalnie wylądował, spisaliśmy się dobrze. Ja szczerze mówiąc myślałem, że odejdzie na drugi krąg.” – słowa te są intrygujące z dwóch powodów: jak „wszystkim dobrze wiadomo” o tej godzinie nie było żadnego lądowania polskiego samolotu (co do rosyjskich Krasnokutski, płk. pilot dyplomowany, nie musiałby się przecież „domyślać”!); w dodatku – o tej godzinie (6.50) nie było żadnej mgły! – za to godzinę później, oczywiście, była…
3. jeśli pamiętać, że nasz tupolew „zniknął z ekranu” Korsarza po wejściu w jego obszar kontroli – to nie powinien dziwić ten dialog „z wieży” o jakąś godzinę wcześniejszy, bo dzieje się to samo z…innym polskim samolotem: tam, gdzie polski przepadł; szuka Polaka
– w notce http://noweczasy.salon24.pl/636215,6-39-na-siewiernym pisałem: „IES (2015) odczytał, co mógł… ale o co tu chodzi? Jaki to „Polak” przepadł”? – nie wiedząc jeszcze wtedy, iż ten dialog z godz. 6.39 w rzeczywistości toczył się w zupełnie innym czasie…
- a skoro już wspomniana została tutka: co mówi nam ten na nowo odczytany dialog jej załogi?
8:15:50’’ Zapytaj drugiej czy siądą. Dowodca grupy wysłał … ..
8:18:40 Z tym Jakiem nie powiem bym poszedł do tyłu
8.18.46’’ A jaczek wylądował już?
8.18.49’’ Nie wiem, czy wylądował
8.18.53’’ Może wylądował, może dojdzie przed tymi mgłami http://bi.gazeta.pl/im/7/17715/m17715697,NOWE-STENOGRAMY.pdf („stenogramy Artymowicza”) - mówi nam, że jakiś nasz „jaczek”...
4. jeśli zaś przywołać słynne słowa Pawła Wudarczyka: Jak my lądowaliśmy, to startował jakiś samolot i nasz pilot z tego specjalnego pułku powiedział: „duży zuch, jak on to zrobił, w ogóle bokiem, nie wiadomo” – znaczy on był zadziwiony, że on startował, ten samolot https://www.youtube.com/watch?v=vTulgxIJjmQ – i (pamiętając, że w „dialogach z wieży” nie ma ani słowa o starcie jakiegokolwiek samolotu w okolicach czasowych „oficjalnego” lądowania dziennikarzy) z wielkim prawdopodobieństwem założyć (Wudarczyk mówi też o dużej mgle!) iż chodzi o, niedoszłe przecież, lądowanie, a nie o startowanie, to już precyzyjnie można wskazać ten próbujący lądować samolot: to pierwsze podejście rosyjskiego ił-a, widziane właśnie przez przesiadających się do autokaru dziennikarzy!
5. czy to wszystko znaczy, że ci lecący jakiem dziennikarze, opowiadając nam później „jak było” – kłamali (niełatwo znaleźć cytat z godziną lądowania! w swojej, wspomnianej wyżej notce umieściłem taki: O godzinie 7rano byliśmy już na miejscu. http://www.fakt.pl/Reporter-Faktu-Nie-moge-w-to-uwierzyc,artykuly,68976,1.html) ? Może nie wszyscy:
Słyszałem też z ust dziennikarzy, którzy lądowali nieco przed katastrofą prezydenckiego samolotu, że mgły na lotnisku nie było, a jeśli nawet, to w śladowych ilościach. http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/mamy-do-czynienia-z-multiplikacja-rozbieznych-informacji/
Jak więc się okazuje byli w kwestii czasu co najmniej „skołowani”; Wudarczyk np., relacjonując „na żywo” z Katynia mówi: Trudno mi w tej chwili powiedzieć, bo tu jest godzina różnicy, dwie godziny różnicy, przepraszam – czas im się „mylił”; mogli być więc przeświadczeni, że wylądowali o 6:50 - skoro byli przekonani, że wylecieli dobrze po piątej (oficjalnie o 5.25) a nie pół godziny później.
„Ruskie taśmy” mówią „całą prawdę” – twierdzą rządowi badacze i wyjaśniacze „katastrofy”;
to samo mówili o brzozie, o naciskach (z „naciskami” Pana Prezydenta było np. tak:
Prezydent odbył bardzo wiele np. wizyt krajowych, kilkadziesiąt wizyt krajowych i takie sytuacje, że nie mógł lądować na zaplanowanym lotnisku, ja pamiętam, no jedną taką pamiętam sytuację, gdzie zamiast w Krakowie musiał wylądować na lotnisku w Katowicach, ze względu na mgłę. http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20100922/$file/78_20100922.pdf) ...
Wystarczyło im tylko przesunąć w nich godzinę…
„Przesuwaczom” wystarczyło. Ich tutejszym wspólnikom wystarczyło. Wojskowym i cywilnym „badaczom” wystarczyło. Usłużnym mediom wystarczyło. Lemingom wystarczyło.
Mnie – nie.
W przygotowaniu:
Co wynika z ustalenia, iż jak „dziennikarski” lądował o godz. 7.30 ?
http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka