Przedstawiamy wywiad z Adrzejem Gwiazdą, przeprowadzony przez Wiesławę Kwiatkowką dla "Gazety Polskiej".
Na Mszy św., odprawionej w Gdyni w piętnastą rocznicę Sierpnia, przewodniczący NSZZ "S" Marian Krzaklewski mocno podkreślał, że "Solidarność" z 1980 r. jest z dzisiejszą tożsama. Podobnie twierdzą członkowie tego związku, a fakt ponownej rejestracji bagatelizują.
Bo ludziom się wydaje, że ponowna rejestracja była tylko wybiegiem, wałęsowską zagrywką. W 1989 r. komuna postanowiła przeprowadzić pierestrojkę w Polsce. Już wtedy zaplanowano destrukcję gospodarki, bezrobocie, obniżenie spożycia, zaprzestanie programów mieszkaniowych itd. Warunkiem powodzenia było wciągnięcie do tego planu opozycji oraz wmówienie społeczeństwu, że państwo jest zupełnie nowe, natomiast organizacja zarejestrowana w 1989 r. to kontynuacja "Solidarności".
Mówią także, że obecna "Solidarność" jest jakby lepsza, bo ta z 1980 r. dała sobie wpisać do statutu przewodnią rolę partii, a obecna jest wolna od politycznych uzależnień.
Analogicznie można by powiedzieć, że obecnie nauczyciele są wartościowsi od konspiracyjnych, bo nie muszą się z nauczaniem kryć po prywatnych mieszkaniach. Chcąc zawrzeć porozumienie, musieliśmy zaakceptować konstytucję. A w konstytucji był zapis o "przewodniej roli PZPR". Dlatego w trudnych przepychankach zgodziliśmy się, by umieścić w tekście porozumienia zapis: "Stojąc na stanowisku, iż PZPR sprawuje rolę kierowniczą w państwie...". W tym zdaniu, dzięki użyciu słówka "iż", stwierdzamy po prostu istniejący fakt. Zdanie to formalnie uwalniało nas od uznania "roli przewodniej", a w tłumaczeniu na rosyjski przybierało formę strawną dla KPZR. Gdy sędzia Kościelniak dopisał nam preambułę z przewodnią rolą partii i statut zarejestrował, wywołało to żywiołowy protest i na 12 listopada zapowiedziany został strajk generalny. To, że cały kraj gotów był strajkować o jedno dopisane zdanie, ogromnie dziwiło obserwatorów zagranicznych. - Doskonale wiecie, że wasza siła nie zależy od tego, co zostało zapisane - mówili. - Właśnie od świadomości, że potrafi się przeciwstawić i nie pozwoli narzucić sobie zapisu, zależy siła masowego ruchu - odpowiadaliśmy. Bałem się wtedy, że komuna znajdzie wyjście i zamiast dopisywać do statutu - umieści w uzasadnieniu wyroku, że "Solidarność" zadeklarowała poszanowanie konstytucji, tym samym uznaje "rolę przewodnią" i zarejestruje się pod warunkiem przyjęcia konkretnej postawy politycznej. Dlatego w negocjacjach zgodziłem się, by do rejestracji włączyć tekst Porozumienia Gdańskiego w formie załącznika, w zamian za podyktowanie Sądowi Najwyższemu tekstu uzasadnienia wyroku. Nie wiem, co pan Krzaklewski robił i gdzie był w 1980 r., lecz przyzwoitość nakazuje, by zabiegając o przypisanie się do tradycji "Solidarności" zapoznał się z jej historią.
O tym, że likwidacja "Solidarności" stanowiła warunek kontraktu zawartego w Magdalence, świadczą prowadzone tam rozmowy. "Cz. Kiszczak: Proponuję zamknąć dyskusję na ten temat następującym stwierdzeniem: Po uzgodnieniu formuły umowy społecznej wystąpimy do Rady Państwa o zmianę ustawy o związkach zawodowych i przy "okrągłym stole" określimy termin tworzenia "Solidarności". T. Mazowiecki: Kto będzie podmiotem umowy społecznej? Cz. Kiszczak: Sygnatariusze "okrągłego stołu" (K. Dubiński, Magdalenka - kontrakt epoki. Warszawa 1990). Co rozmówcy mieli na myśli mówiąc o "tworzeniu "Solidarności"?
Wyjaśnił to Wałęsa w słynnej debacie telewizyjnej z Miodowiczem. Powiedział, że "Solidarność" będzie zupełnie inna, niż ta w 1980 r.; do nowej "Solidarności" wejdą zupełnie nowi ludzie; wspomniał o udzieleniu kredytów za cenę rejestracji i zapowiedział, że jesteśmy gotowi do wyrzeczeń. Zgłosił program, a społeczny odbiór stanowił dla komunistów test, czy zostanie on przełknięty. Deklaracja Wałęsy została w pełni zrealizowana. "Solidarność" zaczęto organizować od nowa i odgórnie - wojewodowie rejestrowali wyłącznie komisje zgłaszane przez osoby, które miały upoważnienie Wałęsy. Przewodniczącym regionu szczecińskiego był jak wiadomo Marian Jurczyk, ale prawo organizowania tam związku dostał Andrzej Milczanowski. W Bydgoszczy był Jan Rulewski, a upoważnienie dostał Tokarczuk. W Łodzi, gdzie przewodniczącym regionu był Andrzej Słowik, który na początku stanu wojennego nie dał się złapać i aresztowany został na stanowisku, z mikrofonem w ręku - upoważnienie Wałęsy do organizowania "Solidarności" dostał Dłużniewski. A Jurczyk, Słowik, Rulewski byli członkami Komisji Krajowej - naczelnej władzy związku. W 1986 r., gdy wszyscy związkowcy wypuszczeni zostali z więzienia, w czasie pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę, podpisali oni, razem z 23 innymi członkami KK, żądanie zwołania tego statutowego organu związku. Powołaliśmy wtedy Grupę Roboczą, której jedynym celem było zwołanie Komisji Krajowej. Twierdzenie, że mandaty wygasły - jakim się wtedy posłużył Wałęsa - było równoznaczne z utratą przez niego stanowiska przewodniczącego, bo w takim razie jego mandat wygasł także. Mimo to powoływał różne ciała - a to TR "S", a to KKW - zamiast wykonać to, do czego był statutowo zobowiązany.
Ale społeczeństwo te fakty odrzuca. Naprawdę przyzwoici ludzie, którzy pracowali bezinteresownie, poświęcając życie dla idei "Solidarności" teraz - choć czują się głęboko zawiedzeni - odrzucają prawdę, nie chcą o niej słyszeć.
W latach siedemdziesiątych, gdy jeszcze pracowałem na politechnice, mój przyjaciel informatyk, człowiek inteligentny, przytomny, prawidłowo oceniający sytuację polityczną, kupił sobie telewizor. Z wielkim wysiłkiem, bo pensje były małe a telewizor drogi. Po czym zaczął wygłaszać opinie zgodne z oficjalnymi. Nie dlatego, że ni z tego ni z owego zidiociał, tylko dlatego, że kupno telewizora kosztowało go tyle wysiłku, że nie mógł dopuścić, aby ten wysiłek okazał się zbędny. Ale że był to człowiek o bystrym umyśle, sam to po krótkim czasie wykrył. Działaczom związkowym, którzy ponieśli straszne koszty - ukrywali się przez siedem lat, stracili siedmioletnie zarobki itp. - zabrakło już siły, aby przyznać, że w zamian za ten ogromny wysiłek dostali telewizor, z którego płyną kłamstwa. A gdy zaakceptowali to, co otrzymali, musieli uzasadnić, dlaczego się z tym pogodzili.
Cokolwiek mówią członkowie nowej "Solidarności", niezaprzeczalnym faktem jest, że zrobiono wszystko, aby ją oddzielić od starej. Analogicznie, tylko w przeciwną stronę, postąpiono dla zachowania ciągłości z PRL. Wybrano na prezydenta Jaruzelskiego, wchodząc w nowy system "na zakładkę", tak że dziś nie wiemy, czy pracownicy SB to byli ich agenci, czy może i nasi, a jednocześnie mamy całkiem nową Rzeczpospolitą. Zrobiono wszystko, aby afirmować ciągłość PRL i wszystko, aby zerwać ciągłość "Solidarności".
Bardziej od słów najwiarygodniejszych nawet świadków ceni się dziś materiały pisane. Czy istnieje zapis określający tożsamość pierwszej "Solidarności"?
Określiły ją żądania strajkowe zawarte w 21 postulatach i to w sposób tak pełny, że nie trzeba ich było ani rozszerzać, ani precyzować. Wystarczy przyjrzeć się sposobowi ich realizacji, aby uniknąć gdybania i głoszenia opinii opartych na sentymentach.
Za zrealizowany uznać można postulat czwarty - bo represji za przekonania nie ma, i osiemnasty - wprowadzić urlop macierzyński płatny przez okres 3 lat. Cztery (5 - podanie informacji o utworzeniu MKS, 7 i 8 wynagrodzenie za strajk i jednorazową podwyżkę, 12 - zniesienie cen komercyjnych i sprzedaży za dewizy) miały charakter incydentalny. W całej rozciągłości nie zostało zrealizowanych dziewięć: 1,2, 3, 6, 10, 12, 13, 16, 19 i 21.
Postulat pierwszy - niezależność związku. Zarejestrowany 17 kwietnia 1989 r. związek powołał rządy solidarnościowe. Nie ma większego uzależnienia od administracji, niż gdy się bierze odpowiedzialność za jej działalność. Rządy Mazowieckiego, Bieleckiego przedstawiały się jako solidarnościowe i nikt temu nie zaprzeczał. Wprost przeciwnie - mówiono o parasolu ochronnym trzymanym nad rządem. Ponieważ zewnętrznego zagrożenia nie było a związek armat nie posiadał, jedynym przeciwnikiem, przed którym ochraniał rząd, było społeczeństwo - czyli właśni członkowie. Gdy wygrała SLD, pan Krzaklewski oświadczył, że zwija parasol ochronny. Postąpił zgodnie z leninowską zasadą zależności od partii i chronił swoich - choć to oni doprowadzili do masowego bezrobocia - przestał, gdy te stanowiska utracili.
Postulat drugi - prawo do strajku. Rejestrowali się na podstawie ustawy o związkach zawodowych uchwalonej przez Sejm pod osłoną czołgów Jaruzelskiego, wykreślając prawo do strajku. Obecna ustawa przyznaje prawo do strajku - po niezwykle długiej i skomplikowanej procedurze - wyłącznie zarejestrowanym związkom zawodowym, natomiast załogom tego prawa całkowicie odmawia.
Postulat trzeci - wolność słowa. Przy okrągłym stole wszystkie tytuły prasowe zostały podzielone między jego uczestników. Otrzymali je tylko ci, który firmowali i afirmowali okrągły stół. I wszyscy oni, mimo całej różnorodności zespołów redakcyjnych i profili gazet, przestrzegali autocenzury w tym najważniejszym zagadnieniu: nie powiedzieć prawdy o okrągłym stole. A ponieważ była to jedyna ważna dla społeczeństwa prawda, a prasa jej powiedzieć nie mogła lub nie chciała, trudno mówić o wolności słowa.
Postulat szósty - podjąć realne działania do wyprowadzenia kraju z kryzysu, poprzez podawanie do publicznej wiadomości pełnej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej oraz umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestnictwa w dyskusji nad programem reform. Te żądania zrealizowano wspak. Zamiast społecznej dyskusji, rozpętano burzę propagandową, że nie ma innej alternatywy, jak plan destrukcji społecznej Balcerowicza. Istotę tego planu zatajono przed społeczeństwem. List intencyjny podpisany z Międzynarodowym Funduszem Walutowym stanowi jeden z najstaranniej ukrywanych dokumentów. A mowa jest w nim o tym, że spływające do Polski kredyty nie mogą być przeznaczone na import innych towarów, niż konsumpcyjne. Że produkcja własnej żywności utrzymana ma być na poziomie 87 proc. - a więc o 13 proc. poniżej potrzeb. Że wydatki na infrastrukturę społeczną, służbę zdrowia, oświatę mają być ograniczone. I choć wiedza o jego istnieniu przedostała się już do świadomości społecznej - pisze o nim np. prof. Balcerek - choć są w nim zobowiązania do ograniczenia polskiej produkcji i potencjału gospodarczego, taki dokument jest do dzisiaj tajny.
Czyżby podwyżka cen materiałów budowlanych i vat-u była realizacją warunków zawartych w tym liście? Ledwo budownictwo zaczęło się dźwigać, od razu dostało w łeb.
Na to wygląda. Do postulatów: 9 (zagwarantować automatyczny wzrost płac równoległy do wzrostu ceni spadku wartości pieniądza), 10 (zaopatrzyć rynek i eksportować tylko nadwyżki), 12 (znieść przywileje aparatu partyjnego, MO i SB), 14 (obniżyć wiek emerytalny), 19 (skrócić czas oczekiwania na mieszkanie) - komentarz jest zbędny. Nie zrealizowany został nawet najłatwiejszy do spełnienia przy szalejącym bezrobociu postulat 21: wprowadzić wszystkie soboty wolne od pracy. Pozostałe postulaty albo się zdezaktualizowały, albo zostały zrealizowane, gdy chodzi o literę, natomiast nie zostały, gdy chodzi o ducha - czyli treść merytoryczną.
Podobno prawda uzdrawia. Czy przyjęcie do wiadomości tych ponurych faktów mogłoby zmienić sytuację?
Być zwyciężonym i nie ulec - to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach - to klęska - mówił Piłsudski. Naszą największą klęską jest to, że przegraną zaakceptowaliśmy jako zwycięstwo i dopóki się z tego nie otrząśniemy, jesteśmy bez szans.
rozmawiała WIESŁAWA KWIATKOWSKA
Gazeta Polska, 28 wrzesień 1995 r.
2009.07.24.
Blog pisma NOWY OBYWATEL
Piszą:
Kontakt Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” ul. Piotrkowska 5 90-406 Łódź
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura