Jestem zawziętym wrogiem publikowania notek ad'personam wobec kogokolwiek, choćby prezentował najbardziej odjechane, skrajne, zgoła niedorzeczne, lub jawnie wrogie (Polsce, osobie lub jakiemuś środowisku) poglądy. Nie i już.
Ale, żebym nie wyszedł na hipokrytę to - i owszem - zdarzyło mi się popełnić także dwie lub trzy takie notki, których teraz żałuję - nie dlatego, że czuję jakąś skruchę, bo np. nie miałem racji czy też adresat takiej notki sobie nie zasłużył (bo nie!), ale dlatego, że ubliżanie komuś publicznie na jakimś forum, jak np. Salon jest przejawem zakompleksienia, pewnej "nademocjonalności" i zwykłego prostactwa. Takie to prostackie i polskie - niestety - branie się przez zacietrzewionych chamów za czuby, bo co mi ty tutaj, świnio jedna, opowiadasz i nie słuchasz mojej najmojszej i najmądrzejszej prawdy? Chodź na solo, pokaże ci jaką jesteś świnią, łajdakiem i zdrajcą!
Taki to schemat od już bardzo długiego czasu ma się dobrze na Salonie, co jednoznacznie świadczy o kompletnym schamieniu i zaniku nie tylko etykiety, kultury osobistej, obyczajów i zwykłej ludzkiej przyzwoitości, bo niektórzy - zresztą w myśl hodowli nowego europejskiego człowieka - nie przyswoili sobie elementarnej zasady: krytykujemy poglądy, argumenty, tezy - nigdy człowieka, zwłaszcza wtedy, kiedy kompletnie go nie znamy i mamy do czynienia jedynie ze słowem pisanym. Jak trzeba być schamiałym prostakiem, żeby pod adresem kogoś, kogo się nie zna, publicznie używać określenie świnia, a właściwie ruska świnia, zdrajca, idiota itp..?
Otóż trzeba być @Pacemakerem, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że takim samym schamiałym prostactwem wykazują się też inni. I nie jest ich wcale mało. "Obelgowanie" mają we krwi, to ich sposób na salonowe życie i chyba nie tylko salonowe. Oni zawsze mają najmojszą rację i biada temu, co się nie zgodzi. Co ciekawe, to w 100 procentach byli wyznawcy covidowej religii, tudzież miłośnicy banderowskiej "czerwonej kaliny". Tropiciele foliarzy i ruskich onuc. Onucowanie to i ich hobby i obsesja. Przypadek? Nie sądzę, ale nie wnikam.
To temat da psychiatry lub socjologa, a ja nie jestem ani jednym ani drugim. Co prawda moja przyjaciółka posiada stosowne, zawodowe tego typu kwalifikacje, ale nie będę cytować jej opinii na temat niektórych użytkowników Salonu, bo było by to niesmaczne. I też nikogo z tych chamów nie zna. W końcu od zawsze jakaś grupa ludzi miała nierówno pod kopułą, chociaż internet dopiero pokazał, że jest ich cała masa. Trudno, trzeba z tym żyć i ignorować ich prostactwo, co by się nie zarazić.
I to byłoby na tyle, bo szkoda mi czasu na chama i prostaka, choćby był po Uniwersytecie Stanforda i miał tytuł profesora. Aha, prostaka i chama nie należy mylić z prostymi ludźmi! Ci są z reguły bardzo porządni.
Inne tematy w dziale Rozmaitości