6 września przypada Dzień Niepodległości Czeczenii. Decyzję o niepodległości podjął w lipcu 1991 II Kongres Narodu Czeczeńskiego, którego przewodniczącym był Dżohar Dudajew, późniejszy prezydent. Dzień 6 września przyjmuje się jako Dzień Niepodległości, ponieważ wtedy właśnie rozwiązaniu uległa Rada Najwyższa Czeczeno-Inguskiej ASSR. Przy czym Czeczenia ogłosiła niepodległość, a Inguszetia została przy Federacji Rosyjskiej.
Niepodległość Czeczenii uznał parlament Gruzji 13 marca 1992 (nie wiem czy decyzja ta była kiedykolwiek formalnie odwołana). Rosja rzecz jasna niepodległości nie uznała, i w roku 1994 wysłała tam wojska. Tzw. pierwsza wojna czeczeńska zakończyła się podpisaniem rozejmu w Chasawjurcie (1996), gdzie postanowiono o wycofaniu wojsk rosyjskich z Czeczenii oraz odłożeniu decyzji o statusie do roku 2001.
Rosja jednak nie zamierzała czekać tak długo. Rozpoczęła szereg działań destabilizujących sytuację wewnętrzną. Myślę, że w przyszłości (może dalekiej), gdy otworzą się archiwa, poznamy kulisy wydarzeń takich jak np. serie porwań, w tym porwań cudzoziemców, zamachy bombowe na budynki mieszkalne w Rosji, a także rajd Szamila Basajewa do Dagestanu (kto mu takie działania zasugerował?). Tymczasem premierem, a później prezydentem Rosji został Władimir Putin, który zapowiedział, że będzie Czeczeńców "topić" nawet w toaletach. Słowo "topić" nie jest dobrym tłumaczeniem, bo po rosyjsku "moczit'" znaczy moczyć, ale też zabijać (jak się leje krew to jest mokro). Jest to wyrażenie zaczerpnięte z żargonu więziennego.
Dalszy rozwój wydarzeń znamy, więc nie będę tu szczegółowo opisywać. Wojna wprawdzie nie zakończyła się bo ciągle trwają pojedyncze akcje zbrojne, ale w tej chwili ich skala jest niewielka. Ten etap wojny Rosjanie wygrali militarnie, ale co gorsza wygrywają propagandowo. To czy wygrają propagandowo do końca - zależy między innymi od nas. Rosjanom udało się przekonać co poniektórych, że prowadzą wojnę z terroryzmem. Kto był prawdziwym autorem zamachów terrorystycznych (Dubrowka, Biesłan) dowiemy sie pewnie za 50 lat (po otwarciu archiwów). A swoją drogą to wszyscy znają te nazwy, a jakoś nazwy takie jak Samaszki czy Ałdy (dzielnica Groznego ) niewiele mówią...
Rosji udało się też zainstalować marionetkowy rząd. Jest to jednak rząd złożony z osób narodowości czeczeńskiej. Pod pewnymi względami sytuacja przypomina tę w Polsce czy innych krajach, które znalazły się pod rządami prosowieckimi. Z jednej strony promoskiewski rząd, który jednak czasem lubi pokazać, że jest do pewnego stopnia niezależny. Np. "prezydent" Ramzan Kadyrow ostatnio postanowił, że lekcje matematyki odbywać się będą po czeczeńsku (inne lekcje są po rosyjsku).
Z drugiej strony mamy nieuznawane przez społeczność międzynarodową władze Czeczeńskiej Republiki Iczkeria (taką nazwę nadano, ponieważ nazwy "Republika Czeczeńska" używał rząd promoskiewski). Od roku 1997 prezydentem był Asłan Maschadow, wybrany w demokratycznych wyborach, uznanych zresztą przez Rosję. Został on przez Rosjan zabity 8 marca 2005 roku. Jego następcą został Chalim Sadułajew, również zabity przez Rosjan, a kolejnym następcą Doku Umarow. Ten ostatni ogłosił likwidację Czeczeńskiej Republiki Iczkeria, a w jej miejsce powołał Emirat Kaukaski (obejmujące też inne regiony Kaukazu). Jednakże większość przebywających na emigracji polityków nie uznała tej decyzji i ogłosiła, że stanowisko prezydenta zostaje nieobsadzone, natomiast przedstawicielem Republiki został Ahmed Zakajew. Rosjanie bardzo go nie lubią, bo najbardziej nie w smak jest im polityk umiarkowany. Prędzej zniosą autentycznego fundamentalistę, bo taki jest żywym przykładem tego, że Rosja walczy o "europejskie standardy". Z Zakajewa wprawdzie próbowali zrobić terrorystę, ale byli przy tym mało wiarygodni gdy np.człowiek rzekomo przez "bandę Zakajewa" zamordowany odnalazł się cały i zdrów.
A co z Dniem Niepodległości? Interesujące, że promoskiewskie władze go nie zlikwidowały, nadały mu jednak inną nazwę: Dzień Zgody i Jedności Narodowej (skąd my znamy podobne nazwy?).
Przy okazji warto zwrócić uwagę na analogie, jakie wysuwają niektórzy przy okazji uznania przez Rosję niepodległości Osetii Południowej oraz Abchazji. Analogie te są dość powierzchowne. W przypadku Osetii i Abchazji chodzi de facto o ich aneksję przez Rosję, a nie niepodległość. Tymczasem teren Kaukazu nigdy historycznie rosyjski nie był. Rosja weszła tam siłą i opanowała region (stosunkowo niedawno, bo w XVIII, XIX w.). Inne kraje w tym czasie zakładały kolonie zamorskie, które później w większości traciły. Rosja tymczasem po prostu powiększała swoje terytorium, ale mechanizm był taki sam jak przy zakładaniu kolonii. Pozostaje więc ostatnim (obok Chin) imperium kolonialnym.
Ktoś może zapytać co my w danej sytuacji możemy zrobić. Nie wypowiemy przecież wojny Rosji. Możemy natomiast przyjmować życzliwie uchodźców z Czeczenii. Ostatnio w Załężu dochodzi do nieprzyjemnych incydentów związanych z utworzeniem tam ośrodka dla uchodźców (głównie są to Czeczeni). Okoliczni mieszkańcy wyzywają uchodźców, nie pozwalają im rozwieszać prania, szczują dzieci psami itp. Przeszkadza im, że dzieci bawią się za głośno...
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka