Muzeum Apartheidu w Johannesburgu, 2016. Zdjęcie własne
Muzeum Apartheidu w Johannesburgu, 2016. Zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
2101
BLOG

Apartheid wczoraj i dziś

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Wprowadzenie


Trudny temat, a do tego tytuł prowokacyjny. Poza tym tekst długi, ale podzielony na rozdziały, więc można czytać partiami.
Długo zastanawiałam się czy powinnam zmierzyć się z tym tematem.  Każda osoba broniąca praw białej mniejszości w RPA, zwłaszcza gdy sama jest biała, już na początku podejrzewana jest o to, że tak w istocie tęskni za apartheidem.  Tym bardziej będzie podejrzana, gdy powie, że wiele aspektów życia w „starej” Południowej Afryce było lepszych niż obecnie. A jak powie „nie bronię apartheidu, ale…” – to zabrzmi to jak „nie jestem rasistą, ale…”.  Ponieważ jednak odwołania do apartheidu są  częste, przy czym wokół samego pojęcia narosło szereg nieporozumień, postanowiłam zebrać jak najwięcej informacji zarówno na temat założeń apartheidu, jak i jego praktycznego funkcjonowania. Chciałabym te informacje przekazać, a także sprostować pewne błędne wyobrażenia.
Dodatkowym powodem podjęcia tematu apartheidu jest fakt, że 21 marca przypada 59 rocznica masakry w Sharpeville (będzie o niej później). W związku z tym w RPA dzień ten obchodzony jest  jako Dzień Praw Człowieka. System apartheidu oficjalnie potępiany jest przez wszystkie siły polityczne, choć prywatnie wiele osób odnosi się do dawnych czasów z sentymentem.  Czy jest to sentyment wobec systemu segregacji, czy wobec kraju, który przy wszystkich wadach rozwijał się prężnie, nie cierpiał na braki w dostawie prądu elektrycznego  (obecnie są z tym problemy), a przede wszystkim nie zmuszał ludzi do wyposażania swych posesji w kraty, zasieki i alarmy – trudno odpowiedzieć jednoznacznie . Na pewno ten drugi powód jest istotniejszy, u części osób jest to powód jedyny, u innych pewnie pierwszy powód też gra rolę.

W RPA wciąż jeszcze można kupić dawne flagi tego kraju, ale wkrótce może to się zmienić, gdyż Fundacja im. Nelsona Mandeli sądownie domaga się by używanie tej flagi (nawet we własnym domu) było nielegalne. Dziś, choć zabronione nie jest może być źródłem kłopotów.  Przekonał się o tym piosenkarz, aktor i działacz społeczny w jednej osobie – Steve Hofmeyr . Umieścił on na twisterze swoje zdjęcie na tle „starych” flag RPA. Tak niektórych rozzłościł, że musiano odwołać jego koncert charytatywny w Botswanie (a więc w sąsiednim kraju) https://southerntimesafrica.com/site/news/botswana-organisers-forced-to-cancel-hofmeyrs-show
Ucierpiały na tym dzieci Szkoły Podstawowej Kgafela (zapewne wszystkie czarne), bo dochód z koncertu miał być przeznaczony dla nich.

image

Dawna flaga RPA na kubku. Zdjęcie własne.

Oficjalna propaganda często przedstawia apartheid, jako straszliwą zbrodnię i porównuje ją z działaniami Hitlera wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Często w dyskusji na temat wywieszania dawnej flagi RPA pada argument w stylu: „Czy w Izraelu można używać flagi ze swastyką?” Swoją drogą, czemu nikt z polityków nie powie, że tego typu porównanie to klasyczny przykład pomniejszania zbrodni Holokaustu? Apartheid nigdy nie zakładał eksterminacji na tle rasowym czy etnicznym. Były represje, czasem prowadziły do zabijania ludzi niewinnych lub  przynajmniej nie zasługujących na śmierć, ale nigdy nie miały one charakteru masowego.  W roku 1973 apartheid wprawdzie został uznany za zbrodnię przeciw ludzkości, ale gdy uważnie przyjrzymy się które państwa podpisały Międzynarodową Konwencję o Zwalczaniu i Karaniu Zbrodni Apartheidu, zaczniemy mieć wątpliwości. Któż to tę konwencję podpisał? Popatrzmy: https://en.wikipedia.org/wiki/Crime_of_apartheid .  Mapka obejmuje współczesne państwa, w przypadku państw-sukcesorów część automatycznie ratyfikowała Konwencję, choć nie było to regułą. Także niektóre nieistniejące w 1973 r. państwa dołączyły później do konwencji. Ale zostawmy niuanse. Widzimy przede wszystkim takich „mistrzów” w przestrzeganiu praw człowieka jak Chiny czy Związek Radziecki. Jak ZSRR, to „obowiązkowo” cały blok wschodni, więc również i Polska.  Większość krajów afrykańskich, ale nie wszystkie. Nie podpisała np. sąsiadująca z RPA Botswana. A co z Wolnym Światem – wysoko rozwiniętymi państwami o ustroju demokratycznym? Europa Zachodnia, USA, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, a także Japonia – żaden z tych krajów nie podpisał. Czyżby państwa te popierały segregację rasową? Pytanie retoryczne. Jednocześnie ustrój komunistyczny, mający na sumieniu sto milionów ofiar nigdy międzynarodowego potępienia się nie doczekał. Trudno o takie jednoznaczne potępienie nawet w obrębie węższych gremiów, takich jak Unia Europejska.

Sytuacja współczesna

Zanim przejdę do omawiania historii apartheidu – trochę współczesności. Czy apartheid się skończył? Zamiast odpowiedzieć na to pytanie podam link do tekstu pewnej Polki, która mieszka i pracuje w RPA od wielu lat. Twierdzi ona, że „lata apartheidu skutecznie namieszały w głowach zarówno białym jak i czarnym, a ćwierć wieku w nowym ustroju to za mało”. https://wkrainieteczy.wordpress.com/2019/02/15/zycie-w-rpa-co-sie-stalo-z-tecza/   Analiza rzetelna, z większością tez Autorki zgadzam się, ale stwierdzenie „ćwierć wieku w nowym ustroju to za mało” sugeruje, że powinniśmy trochę poczekać i będzie dobrze (zdaję sobie sprawę z tego, że drastycznie upraszczam). Problemem dla mnie jednak jest to, że sytuacja pod względem relacji rasowych obecnie raczej się pogarsza niż poprawia,  za kolejne 25 lat może być raczej gorzej niż lepiej. Teraz jednak problemem jest dyskryminacja białych przez czarnych. Również  dyskryminacja instytucjonalna. Do tej pory objawiała się ona przede wszystkim tym, że pod pozorem wyrównywania szans dla czarnych wprowadza się dla nich preferencje (w przyjęciu na studia, do pracy, otrzymaniu kontraktu czy pomocy społecznej), co dyskryminuje białych  (powołam się na tę samą Autorkę, która dość dokładnie sprawę wyjaśnia https://wkrainieteczy.wordpress.com/2019/02/27/praca-w-rpa-bbbee-czyli-wyrownywanie-szans/) . Teraz jednak doszedł nowy element dyskryminacyjny: Niezależna Komisja Wyborcza (w maju 2019 w RPA są wybory) zarejestrowała partię, która jawnie odwołuje się  do segregacji rasowej. Partia ta nosi znamienną nazwę „Najpierw Ziemia dla Czarnych”  (Black Land First BLF). Podobnie jak (przywoływana już przeze mnie w innych wpisach EFF  - Bojownicy o Wolność Ekonomiczną) BLF za główny cel stawia sobie odebranie ziemi białym i przejęcie przez czarnych (choć  w drodze nacjonalizacji i dzierżawę, a nie otrzymania tytułów własności). Idzie jednak dalej, bo jawnie twierdzi, że biali nie należą do kontynentu afrykańskiego i powinni jechać do Europy, wobec czego białych do swego grona nie przyjmuje . Decyzję tę zaskarżyła inna partia – związany głównie z Afrykanerami (ale nie stawiający żadnych ograniczeń co do członkostwa przedstawicieli inny grup etnicznych czy rasowych) Front Wolności Plus (afr. Vryheid Front Plus – VF+, ang.  Freedom Front Plus – FF+). VF+ powołał się na konstytucję oraz szczegółowe przepisy dotyczące rejestracji partii politycznych, zabraniające tworzenia partii, które wykluczają ludzi na podstawie ich rasy lub pochodzenia etnicznego. Dla osób znających angielski daję link przedstawiający dyskusję liderów obu partii: https://www.youtube.com/watch?v=m9bh9iRdsFc  .  Mimo powagi tematu, rozmowa niepozbawiona jest efektów komicznych. Polecam zwłaszcza 8:58 min., kiedy to przywódca BLF – Andile Mngxitama zarzuca członkom VF+, że ubierają swoich czarnych lub kolorowych robotników rolnych w koszulki tej partii, by pokazać, że nie tylko biali ich popierają. Na to Corné Mulder (rzecznik dyscyplinarny VF+) zaczął się śmiać i wtrącił (ledwo słyszalne na filmie) : „Peter Marais nie jest robotnikiem rolnym”. Peter Marais to kolorowy kandydat na premiera Prowincji Przylądkowej Zachodniej (Western Cape). Postać barwna (bez aluzji do tego, że kolorowy), z różnych powodów kontrowersyjna, ale istotnie, robotnikiem rolnym nie jest i chyba nigdy nie był. Przejdźmy jednak do historii.

Początki systemu segregacji rasowej

Często powtarzaną opinią jest ta, że segregacja rasowa na południu Afryki była „wynalazkiem” Afrykanerów. Istotnie, słowo „apartheid” pochodzi z języka Afrikaans i dosłownie oznacza oddzielenie, segregację (apart = oddzielny; -heid = końcówka czyniąca z przymiotnika rzeczownik), ale pierwsze przepisy segregacyjne i dyskryminacyjne były wydawane przez władze brytyjskie w XIX wieku. Zwolennikiem takich rozwiązań był między innymi Cecil Rhodes, który w 1890 r. został premierem Kraju Przylądkowego (Cape Colony). Uważał on, że ludność tubylcza nie powinna mieć prawa głosu, gdyż, jak się wyraził „tubylec winien być traktowany jak dziecko”. Pogląd ten dziś dość szokujący, w wieku XIX i na początku XX był dość rozpowszechniony. W dużej mierze wynikał on z faktu, iż poziom techniczny społeczności tubylczych był istotnie niższy niż poziom cywilizacji europejskiej. Niski poziom techniczny i odmienności kulturowe tłumaczono wtedy rzekomą „niedojrzałością”, ignorując np. czynniki  historyczne i środowiskowe. Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że chodziło też o możliwość wykorzystania taniej siły roboczej. Służyły temu przepisy nie pozwalające tubylcom na posiadanie ziemi na określonych terenach. Pozbawieni ziemi, o ile nie chcieli przesiedlić się na tereny tubylcze (native land) musieli utrzymywać się pracy najemnej, głównie w kopalniach, które w tym czasie prężnie rozwijały się.
W latach 1899-1902 toczyła się II wojna burska, w wyniku której niepodległość utraciły Republika Transvaalu oraz Wolne Państwo Oranje. Stały się one częścią Imperium Brytyjskiego. W roku 1910 utworzono Związek (Unię) Południowej Afryki. Miał on status dominium. Pierwszym premierem Związku został Louis Botha, który w czasie II wojny burskiej walczył z Anglikami, ale później uznał (jak wielu innych), że należy wykorzystać szansę dużej autonomii w ramach Imperium Brytyjskiego. W czasie trwania Związku uchwalano kolejne akty prawne mające na celu segregację ludności. Do bardziej istotnych należała ustawa uchwalona w 1913 zwana Natives Land Act, ograniczająca sprzedaż i kupno ziemi pomiędzy czarnymi i białymi. Wyznaczała ona tereny zamieszkałe przez ludność tubylczą, które oddawane były pod władzę plemienną.
W roku 1927 uchwalono Immorality Act – ustawę zabraniającą stosunków intymnych pomiędzy białymi i czarnymi, a w roku 1950 rozszerzono zakaz na relacje osób białych z wszelkimi osobami nie-białymi. Wcześniej, bo w roku 1949 zakazano małżeństw pomiędzy osobami nie-białymi a białymi. Prawa te, z dzisiejszego punktu widzenia nie do przyjęcia, nawet wtedy budziły kontrowersje. Niekoniecznie jednak były to obiekcje wynikające z przekonania, że kolor skóry nie powinien być istotny, gdy chodzi o miłość dwojga ludzi (choć takie też były). Niektórzy przeciwnicy twierdzili, iż to, że rasy nie powinny się mieszać jest dla większości obywateli tak oczywiste, że ujmowanie tego w ramy prawne jest zbędne, a nawet obraźliwe.

Powstanie Republiki

W roku 1948 do władzy doszła Partia Narodowa. Wtedy to zaczęto używać termin „apartheid”. Wiele opracowań podaje też ten rok, jako początek polityki segregacji, choć, jak pisałam, segregacja miała miejsce już wcześniej. Apartheid, jak podkreślał Hendrik Verwoerd (premier najpierw Związku Południowej  Afryki, a następnie Republiki Południowej Afryki) nie miał być systemem białej supremacji, lecz równoprawnym, choć oddzielnym rozwojem poszczególnych ras, a relacje pomiędzy nimi winny być dobrosąsiedzkie. Docelowo biali mieli radzić sobie sami, bez pomocy czarnej siły roboczej, ale pomysł ten w tamtych czasach był mało realistyczny. Pozwolono więc pracować czarnym na terenach zamieszkiwanych przez białych, ale wymagane było posiadanie specjalnej przepustki. Osobom czarnoskórym wydawano tzw. paszporty wewnętrzne, które były sprawdzane podczas przekraczania „granicy” pomiędzy terenami przeznaczonymi dla białych i czarnych.  Wiązało się to często w długotrwałym czekaniem na podstemplowanie, gdyż czas przebywania na terenach przeznaczonych dla białych był ograniczony,  a stempel dokumentował czas przybycia i opuszczenie terenu białych.
Co skłoniło Verwoerda do zaostrzenia już i tak surowych reguł apartheidu? Lata 50-te i 60-te XX wieku to czasy intensywnej dekolonizacji. Wiele państw Afryki uzyskało wtedy niepodległość. Czasem odbywało się to pokojowo, często jednak poprzedzone było wyniszczającymi wojnami. W wielu też przypadkach dochodziło do mordów ludności pochodzenia europejskiego, a także (z paroma wyjątkami) pogorszenia sytuacji gospodarczej. Hendrik Verwoerd uważał, że jedynie system apartheidu może zapobiec tragedii. Czy był to sposób skuteczny? Przynajmniej do pewnego momentu - tak. Czy był to sposób właściwy z etycznego punktu widzenia? Nie, nie był. Czy nie był to jednak jedyny sposób? To już zahacza o historię alternatywną. Aż tak drastyczna separacja na pewno konieczna nie była, później zresztą system ulegał rozluźnieniu (będzie o tym mowa później). Czy jednak jakikolwiek system segregacji był konieczny i do przyjęcia z moralnego punktu widzenia? Żadna segregacja rasowa nie jest do obrony, chociaż jak najbardziej do obrony jest pomysł wykrojenia jednego lub więcej państw z obecnego terytoriom Republiki Południowej Afryki (obiecałam, że o tym napiszę i napiszę przy okazji jednego z kolejnych wpisów).
Wróćmy jednak do dekolonizacji. W roku 1960 odbyło się referendum, w którym zadecydowano o utworzeniu Republiki Południowej Afryki w miejsce Związku Południowej Afryki. Tak więc brytyjski monarcha (w tym przypadku królowa) nie miał być już głową państwa.  Głosować mogli biali, zarówno mężczyźni, jaki i kobiety od 18 roku życia (obniżono wiek z 21 lat). Republikę proklamowano 31 maja 1961 roku, równo 59 lat po podpisaniu układu pokojowego kończącego II wojnę burską oraz kładącego kres niepodległości republik burskich. Teraz Afrykanerzy mieli upragnioną niepodległość. Niepodległość miały uzyskać też poszczególne plemiona czarnej ludności. Utworzono kilka takich jednostek zwanych Bantu homelands (ojczyzny ludu Bantu), a oficjalnie bantustanami. Docelowo miały być niepodległymi państwami. W latach 70-tych były de facto niepodległe, jednakże społeczność międzynarodowa tej niepodległości nie uznawała. Koniec niepodległości nastąpił w roku 1994, kiedy to władzę przejął Afrykański Kongres Narodowy, a RPA została państwem o strukturze unitarnej.
By odpowiedzieć na pytanie jak wyglądał system apartheidu , trzeba zapytać o który okres nam chodzi. Gdy wpisujemy hasło „apartheid” w wyszukiwarce, obok zdjęć demonstrantów otrzymujemy zdjęcia tablic informujących, że dany teren jest tylko dla białych, czasem nawet pojawiają się zdjęcia w ten sposób oznaczające toalety. Rzadziej natrafiamy na zdjęcia obiektów „tylko dla nie-białych”, choć rzecz jasna takie obiekty też były. Tego typu ograniczenia powszechne były w latach 60-tych i 70-tych, zniesiono je w latach 80-tych. Wtedy też zniesiono szereg innych zakazów, ale będzie o tym mowa później. Teraz chciałam jedynie zwrócić uwagę na fakt, że niektóre moje uwagi mogą nie dotyczyć całego okresu funkcjonowania tego systemu.

Kategorie rasowe

Wspominałam o podziale na białych i nie-białych, natomiast nie-biali podzieleni byli na czarnych, kolorowych (koloredów) i Hindusów. Każda z tych trzech kategorii miała swoje osobne osiedla mieszkaniowe. Pomiędzy tymi grupami nie było jednak ograniczeń co do mieszanych małżeństw czy korzystania z miejsc dla nie-białych. Jak jednak definiowano poszczególne grupy?
Będę posługiwać się tu definicjami, które  Jan Raats  stworzył na potrzeby spisu w roku 1951: https://www.politicsweb.co.za/news-and-analysis/the-strange-career-of-race-classification-in-south  .
Osoba rasy białej to osoba, której  „oboje rodzice należą do rasy, której  narodowym i etnicznym domem jest Europa, jak również każdy Żyd, Syryjczyk lub inna osoba, która w sposób oczywisty wygląda  jak biała osoba, chyba, że udowodni się coś przeciwnego.”.  Inaczej niż np. niegdyś w USA, gdzie najmniejsza domieszka innej rasy, zwłaszcza czarnej, nie pozwalała na zaliczenie do kategorii białych (choć w praktyce różnie to wyglądało), w RPA tak rygorystyczne podejście nie było możliwe. Wielu Afrykanerów miało nie-białych przodków. W pierwszych latach osadnictwa, na południu Afryki było niewiele białych kobiet. Mężczyźni wchodzili więc w formalne (małżeńskie) lub nieformalne związki  z miejscowymi kobietami. I tak np. wśród przodków słynnego prezydenta Republiki Transwalu jest kobieta z ludu Khoi (dawniej określanego, jako Hotentoci) – Krotoa, która na chrzcie przyjęła imię Eva. Wyszła ona za mąż za Pietera van Meerhofa. Z tego związku miała, między innymi córkę Pieternellę, która z kolei wyszła za mąż za Daniela Saaymana (występuje też pisownia „Saaijman” lub Zaaijman). Oprócz Krugera, dalekimi potomkami tej pary są Jan Smuts (premier ZPA), a także FW de Klerk (ostatni biały prezydent RPA, który  odpowiedzialny za zmianę systemu politycznego). https://www.channel24.co.za/Movies/News/a-timeline-what-we-know-about-krotoa-20170806 .  Nie-białych  przodków miał też inny znany bohater – voortrekker, zwycięzca Bitwy nad Krwawą rzeką – Andries Pretorius. Jego pradziadek, Johannes Pretorius ożenił się z Heleną Vosloo https://www.wikitree.com/genealogy/Pretorius-Family-Tree-3121 , córką   Johannesa Vosloo i Heleny z Malabaru (Helena van Malabar) . Była ona Hinduską https://www.wikitree.com/wiki/Van_Malabar-17 .  Druga nie-biała praprababka Andriesa to Adriaentje Gabrielz – córka Gabriela van Samboua (pochodzącego z dzisiejszej Sambuwy w Indonezji) i Cathariny van Malbaar (z Malabaru, Indie). Skąd wzięły się tam osoby pochodzące z Azji? Kompania Wschodnioindyjska sprowadzała do Kolonii Przylądkowej niewolników głownie z Indii, Indonezji i Malajów. Niektóre z niewolnic zostawały partnerkami lub  żonami osadników.  W XVII i XVIII wieku kategorii rasowych nie było. Później ludność pochodzenia mieszanego była  klasyfikowana jako kolorowi, jeśli jednak ktoś miał większość przodków białych, wyglądał jak biały i wychowywał się wśród białych, zaliczany był do białych. Dochodziło przy tym do paradoksów, gdyż czasem pełne rodzeństwo zaliczane było do różnych kategorii rasowych, ze wszystkimi tego konsekwencjami.  W RPA nie było więc  mowy o wymogu czystości rasowej, choć wiele osób uznanych za białe wypierało się swych kolorowych przodków, nawet jeśli ich cechy fizyczne to sugerowały. Wtedy często osoby te twierdziły , że mają przodków z Portugalii, stąd więc ich ciemniejsza skóra. Jak już o kolorze skóry mowa to nie zawsze jest on wyznacznikiem rasy. Wielu białych ma ciemniejszą skórę  niż niektóry kolorowi. Z kolei niektórzy Hindusi mają ciemniejszą skórę niż wielu czarnych. Czarni (i nie mówię tu o albinosach) mogą mieć stosunkowo jasną skórę. Przykładem może być np. Nelson Mandela .

Osoba rasy czarnej, czyli Bantu określana była, jako „osoba, której oboje rodzice są lub byli członkami tubylczego afrykańskiego plemienia oraz osoba mieszanej rasy żyjąca, jako członek  społeczności ‘Bantu' […], ale nie będąca Buszmenem [obecnie preferowana nazwa to San], Griqua [mieszańcy Khoi (Hotentotów) i białych], Hottentot  [obecnie preferowana nazwa to Khoi lub Khoikhoi] lub Koranna [często traktowane, jako synonim Griqua, mieszańcy białych i Khoisan].”. Ludy Bantu (inaczej niż rodzime ludy Khoi i San (Khoisan), na większość terenów dzisiejszej RPA przybyły ze środkowej części Afryki w czasach historycznych (100 lub 200 lat przed białymi osadnikami).

Kolejna, najbardziej zróżnicowana, kategoria to wspomniani już kolorowi czy koloredzi (od angielskiego coloured), określani czasem, jako brązowi. To osoby mieszanego pochodzenia, potomkowie sprowadzonych z Malajów i Indonezji przez Kompanię Wschodnioindyjską niewolników, a także  pierwotni mieszkańcy, wspomniane już ludy Khoisan.  Raats żyjących w Kraju Przylądkowym Malajów definiował, jako osobną kategorię, ale ostatecznie zaliczono ich do koloredów.

W roku 1961 , jako oddzielną kategorię wydzielono Azjatów, czyli  w praktyce Hindusów. Kategoria ta definiowana była już przez Jana Raatsa.  Określał on Azjatę, jako osobę, której rodzice pochodzą z Azji, z wyłączeniem Żydów i Syryjczyków (jak pamiętamy, zaliczanych do białych).
 Kolorowi i Hindusi doświadczali dyskryminacji ze strony białych, jednakże przez czarnych grupy te (zwłaszcza Hindusi) postrzegane były jako uprzywilejowane. Hindusi posiadali i posiadają mocną pozycję ekonomiczną, stąd też niechęć do nich ze strony czarnych. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Była jeszcze jedna, dość osobliwa, kategoria. Stanowili ją „honorowi biali”. Mogła być nadawana całym grupom etnicznym, lub pojedynczym osobom.  Status ten nadany został już na początku lat sześćdziesiątych Japończykom (wiązało się to z umową handlową z Japonią), następnie Chińczykom z Tajwanu oraz Koreańczykom z Południowej Korei. Natomiast społeczność chińska żyjąca w RPA status taki otrzymała dopiero w latach osiemdziesiątych. Dziś, gdy uprzywilejowaną grupą są czarni, Chińczycy klasyfikowani są, jako czarni, tak by mogli mieć dostęp do przywilejów na rynku pracy. Zachowali więc swoją pozycję, tyle tylko, że nie używa się już nazwy „honorowy” https://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/africaandindianocean/southafrica/2151915/Chinese-South-Africans-classified-as-black.html  . Dodać, rzecz jasna warto, że „nowa” RPA utrzymała kategorie rasowe z czasów apartheidu, rzekomo by wyrównać szansę grupom „uprzednio dyskryminowanym” (previously disadvantaged). Tyle tylko, że Chińczycy dyskryminowani nie byli.

Status taki otrzymywali też niektórzy goście z zagranicy, jeśli były to osoby dostatecznie sławne lub będące członkami reprezentacji sportowych. W czasach apartheidu  były osobne zawody sportowe dla białych i nie-białych, ale trudno było wykluczać światowej sławy sportowców, takich jak np. Evonne Goolagong Cawley – australijska tenisistka, Aborygenka. Rozwiązaniem było więc nadanie statusu „honorowego białego”. 

„Honorowi biali” mogli przebywać w strefach przeznaczonych tylko dla białych oraz osiedlać się w białych dzielnicach, nie mieli jednak prawa wyborczego, ale też obowiązku służby wojskowej (dotyczył tylko białych). Te dwie ostatnie sprawy większości „honorowych białych” i tak nie dotyczyły, ponieważ nie byli obywatelami RPA. Nie znalazłam jednoznacznych informacji na temat możliwości zawierania związków małżeńskich z białymi.

Represje

Pisząc o apartheidzie nie można pominąć sprawy  stosowanych w tym okresie represji. Przy okazji zwolnienia Ferdy’ego Barnarda pisałam o zabójstwie Davida Webstera. Metoda zabijania osób przeciwstawiających się władzy nie znajduje usprawiedliwienia. Władze RPA często tłumaczyły się walką z komunizmem i starały się „likwidować” komunistów, jeśli nie dało się ich aresztować  (bo np. przebywali zagranicą), David Webster jednak ani nie był komunistą, ani nie prowadził działalności zabronionej  przez prawo. 

Usprawiedliwienia nie znajdują też aresztowanie osób i przetrzymywanie ich bez sądu, czasem połączone ze stosowaniem tortur fizycznych bądź psychicznych. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla zabójstwa Steve’a Biko – działacza „Black Consciousness Movement” – organizacji walczącej z apartheidem, ale metodami pokojowymi. Steve Biko został aresztowany i dotkliwie pobity, z początku nie udzielono mu pomocy, później ciężko pobitego przewieziono do szpitala więziennego, gdzie zmarł. Przeprowadzono wprawdzie dochodzenie, ale nikogo nie ukarano. Dopiero w procesie cywilnym rodzinie udało się otrzymać 78000 dolarów odszkodowania.

Natomiast aresztowanie i skazanie Nelsona Mandeli było zgodne z prawem. Planował on akcje sabotażowe, nie udowodniono mu wprawdzie, by planował zabijanie ludzi, ale sabotaż surowo karany jest w większości krajów. Były też inne zarzuty. Amnesty International odmówiła uznania Nelsona Mandeli za więźnia sumienia. 

Wydarzeniem, w którym zginęło najwięcej ludzi była wspomniana już masakra w Sharpeville. Zginęło 69 osób, a 180 zostało rannych, w tym wielu było trwale okaleczonych. Co było przyczyną masakry nie jest do końca pewne.  Nie ma jednak przekonujących dowodów na to by ktoś wcześniej planował interwencję zbrojną. Pewne jest, że 59 lat temu przed komisariatem policji w Sharpeville zgromadził się tłum, szacowany na 5 – 10 tysięcy osób. Demonstranci protestowali przeciw prawu nakazującemu czarnym noszenie przepustek (tzw. passbooks).  Plan był taki, że mają się zgłosić na policję, by ta ich aresztowała za nieposiadanie przepustek, co oczywiście było technicznie niemożliwe z uwagi na dysproporcje pomiędzy liczbą demonstrantów, a liczba policjantów (niespełna 20). Dalej są już rozbieżności. Przede wszystkim, co do tego czy demonstranci byli uzbrojeni w coś więcej niż kamienie. Policja twierdziła, że tłum zachowywał się agresywnie, co jest wysoce prawdopodobne.  Prawdopodobna jest wersja, że ktoś po prostu spanikował i zaczął strzelać. W tych czasach użycie broni ostrej wobec agresywnych demonstrantów było powszechne również w innych krajach. Później dopiero (lata siedemdziesiąte) wypracowano metody tłumienia demonstracji w sposób taki, by unikać zabijania (armatki wodne, broń gładko lufowa, pałki gumowe, tarcze dla ochrony przed kamieniami itp.). Dla wielu czarnych takie niuansowanie jest jednak niedopuszczalne.  „Oberwało się” nawet czarnemu przywódcy głównej partii opozycyjnej Sojuszu Demokratycznego (Democratic Alliance – DA). Ośmielił się on napisać na twisterze: „[…] 59 lat temu, 69 ludzi straciło życie […]. Zaatakowano go za to, że nie napisał, że ci ludzie byli czarni oraz, że użył wyrażenia „straciło życie”, a nie „zostało zamordowanych”.  Jeden z komentarzy zawierał obrazek z ciasteczkiem „oreo” (czarne z wierzchu, białe w środku). Swoją drogą Mmusi Maimane nie ma łatwego życia. Raz „obrywa” od czarnych, innym razem od białych, np. gdy publicznie mówi o swojej białej żonie, iż, jako biała była zawsze osobą uprzywilejowaną. Ale to inny temat, choć, ponieważ w RPA zbliżają się wybory (w maju) może warto będzie przybliżyć  przynajmniej niektóre barwniejsze postacie.

Lata osiemdziesiąte

Częstym błędem popełnianym w popularnych opracowaniach na temat apartheidu jest traktowanie tego systemu tak, jakby był on niezmienny do czasów przejęcia władzy przez czarnych.  Tymczasem w roku 1983 przyjęto nową konstytucję, która częściowo przywróciła prawa wyborcze koloredom i Hindusom.   Parlament  był odtąd trójizbowy. Składał się z Izby Zgromadzeń  (ang.  House of Assembly,  afr. Volksraad), liczącej 178 białych deputowanych, Izby Reprezentantów (House of Representatives /Raad van Verteënwoordigers), liczącej 85 kolorowych deputowanych oraz Izby Delegatów (House of Delegates / Raad van Afgevaardigdes), liczącej  45 deputowanych hinduskich. Każda z izb zajmowała się sprawami dotyczącymi jej społeczności (edukacja, opieka społeczna, mieszkalnictwo, samorządowość, kultura i sztuka oraz rekreacja).  Sprawy ogólne (polityka zagraniczna, obrona, finanse, wymiar sprawiedliwości,  transport, handel , przemysł, rolnictwo itp.) wymagały zgody wszystkich trzech izb.  Czarni z tego systemu byli wyłączeni, gdyż mieli swoje państwa (bantustany), które z założenia miały być niepodległe.
Znosić zaczęto też prawa dotyczące segregacji w miejscach publicznych. Dalej istniały szkoły (wszystkich stopni) tylko dla poszczególnych grup rasowych, ale powstawało coraz więcej szkół mieszanych. Zaczęły też powstawać mieszane dzielnice.

W roku 1985 zniesiono zakaz małżeństw i stosunków intymnych pomiędzy białymi i osobami innych ras. Pierwszą legalną parą mieszaną byli Zulus Protas Madlala i biała Amerykanka Suzanne Leclerc .  Zawarli oni ślub w dniu zniesienia zakazu. Link do całej historii https://web.uri.edu/quadangles/010-life-in-black-and-white/.

Koniec apartheidu?

W roku 1990 prezydentem RPA został F.W. de Klerk. Zniósł on wszystkie przepisy związana z apartheidem, tak więc data 1994, jako data zniesienia apartheidu jest błędna. W kwietniu 1994 r. odbyły się pierwsze wybory obejmujące wszystkich pełnoletnich obywateli RPA. Wybory, jak wiemy wygrał zdominowany przez czarnych ANC. Odtąd wygrywa on wszystkie wybory do parlamentu, gdzie zdobywa bezwzględną większość. Do roku 2009 wygrywał też wybory prowincjonalne i rządził w wszystkich prowincjach.  W 2009 roku wyjątkiem stała się prowincja Przylądkowa Zachodnia, gdzie wygrał Sojusz Demokratyczny. Sukces powtórzył w 2014. Jak będzie w tym roku? – to osobny temat. Niepokoi radykalizacja nastrojów wrogich białym wśród czarnych. Wzmaga się polityka dyskryminująca białych. Wypowiedzi nawołujące wprost do zabijania białych są tolerowane, podczas, gdy używanie obraźliwych określeń wobec czarnych może skutkować więzieniem. Coraz więcej białych nie boi się jednak otwarcie dopominać się o swoje prawa. Są oni przeciwni jakiejkolwiek dyskryminacji. Wtórują im niektórzy czarni, w tym Mosiuoa „Terror” Lekota – dawny działacz ANC, obecnie przewodniczący Kongresu Ludu (Congress of People – COPE), otwarcie występujący przeciw odbieraniu białym ziemi, czy Gwen Ngwenya – dziennikarka i posłanka z ramienia DA, przeciwniczka przywilejów rasowych i karania za „mowę nienawiści”.  Przeciwko dominacji czarnych występują też coraz częściej koloredzi. Tu w grę wchodzą też kwestie językowe. Koloredzi (brązowi) używają języka Afrikaans, który przez czarnych postrzegany jest, jako język białych i dyskryminowany.  Petera Marais, działacz Ruchu na rzecz Wzmocnienia Brązowych (afr. Bruin Belange Beweging  -BBB), dawny członek Izby Reprezentantów, jest kandydatem  z ramienia VF+, partii postrzeganej, jako „biała”. Stwierdził on, że wszystkich można zaliczyć do brązowych. Czarni to ciemniejsi brązowi, a biali jaśniejsi brązowi.  Konsekwentnie nie tylko przeciw  dyskryminacji rasowej, ale nawet stosowaniu klasyfikacji rasowej jest Partia Przylądkowa (Cape Party). Obiecałam, że kiedyś o niej napiszę i zrobię to.
Na razie życzę Państwu miłego weekendu.

Źródła (oprócz wcześniej wymienionych)

https://www.independent.co.uk/voices/apartheid-made-in-britain-richard-dowden-explains-how-churchill-rhodes-and-smuts-caused-black-south-1370856.html
https://www.sahistory.org.za/topic/list-laws-land-dispossession-and-segregation
https://www.sahistory.org.za/dated-event/prohibition-mixed-marriages-act-commences
https://www.thoughtco.com/prohibition-of-mixed-marriages-act-43464
https://en.wikisource.org/wiki/Prohibition_of_Mixed_Marriages_Act,_1949
https://en.wikipedia.org/wiki/Sharpeville_massacre
https://en.wikipedia.org/wiki/Crime_of_apartheid
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c0/ICSPCA-members.PNG
https://en.wikipedia.org/wiki/Tricameral_Parliament 

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka