Radek Oryszczyszyn Radek Oryszczyszyn
392
BLOG

Dwie pieczenie premiera Tuska

Radek Oryszczyszyn Radek Oryszczyszyn Polityka Obserwuj notkę 2

 Odejście p. Przemysława Wiplera z Prawa i Sprawiedliwości oraz oczko premiera Tuska w stronę lewicy (“jestem trochę socjaldemokratą”) to dwa fakty, które pokazują w rzeczywistości, kto jest w obecnej chwili największym zagrożeniem dla Platformy Obywatelskiej w planach rządzenia po zbliżających się wyborach.

W polityce jest jak na wojnie. Walcz z wrogiem, kiedy masz szansę go wdepać w ziemię. Kiedy absolutna wiktoria nie jest możliwa – przystępuj do negocjacji. Wyjście Wiplera, jak i deklaracja Tuska nie są taktycznymi ruchami przygotowującymi grunt pod przyszłe koalicje. Są ustawianiem się pod elektorat. W tym sensie widać, że tak naprawdę języczkiem u wagi będzie elektorat lewicowy i to jego decyzje zdecydują, kto będzie rządził Polską przez następne cztery lata.

Odejście Wiplera z Prawa i Sprawiedliwości odbyło się prawdopodobnie bez szczególnej złości ze strony władz tej partii. Ugrupowanie p. Jarosława Kaczyńskiego szykuje się do konsolidacji, tworząc mocno zmobilizowaną, jednolitą w przekonaniach i hasłach, kilkumilionową armię, która nie zadaje pytań, tylko wierzy i głosuje. Jedności tej Wipler nie dawał. Nie dość, że nie przyłączając się do retoryki smoleńskiej, to jeszcze opowiadając w sprawach gospodarki rzeczy, które jej elektoratowi są kompletnie nie do pomyślenia. Dzięki temu do wyborów pójdą – głosując na PiS – również ci niezdecydowani, którym spodoba się antyliberalna retoryka wymierzona w Platformę Obywatelską. Nie spodziewajmy się prorynkowych haseł PiS w tych wyborach. Będzie się ono raczej mizdrzyło do starszych grup wyborców skłonnych głosować na SLD, osłabiany przez wszystkich, którym jest to na rękę: nie tylko samo PiS, ale również Partię Palikota.

W tym sensie zagranie premiera jest bardzo zręczne. Został mu już w tej chwili dosyć stały, 20% elektorat, którego nie zniechęcą ideologiczne wolty o byciu “trochę socjaldemokratą”. Są to prawdopodobnie ludzie, którzy ponad deklaracje polityczne cenią spokój i relatywną stabilność polityczną oraz gospodarczą.

Co więc dzięki tym słowom zyskuje premier? Anglicy mówią na to: “to kill two birds with one stone”. Po pierwsze, łęchcze, a tak naprawdę osłabia SLD. P. Leszek Miller poczuł się wyraźnie zadowolony tymi słowami, traktując je jako zaproszenie do przyszłej koalicji. Jak na tak doświadczonego, chytrego politycznego lisa, może być to tylko interpretowane jako dobra mina do złej gry.

Po drugie, słowami o byciu socjaldemokratą uderza Tusk nie tylko w SLD, ale też w partię Palikota. Po co ich elektoraty mają głosować na te partie, skoro jedynym człowiekiem, który może powstrzymać Kaczyńskiego przed powrotem do władzy, jest Tusk? Prawo i Sprawiedliwość muszą iść po wszystko, bo poza pozostającymi poza grą PJN-em, SP i PSL-em, nie mają nikogo, z kim mogliby rządzić?

Wydaje mi się, że taki jest plan Tuska: wyrwać tak wielu ludzi Palikotowi i Millerowi, jak się da i prawdopodobnie rządzić następne cztery lata (z nowym premierem i prawdopodobnie z Tuskiem w Komisji Europejskiej). Albo samodzielnie, albo w hegemonicznej koalicji z którąś z partii lewicowych.

Wipler i słowa o socjaldemokracji są wyłącznie ostrzeniem kopii przed nadchodzącym starciem. Prawo i Sprawiedliwość ustawia się zdecydowanie na prawo (oczywiście w polskim rozumieniu Prawicy), Platforma spróbuje ugryźć jak największy kawałek tortu na Lewicy. Kampania będzie obopólnym straszeniem się nawzajem. Platforma – oszalałym z nienawiści, brunatnym PiS-em, PiS – lewicową, laicją, zepsutą i skorumpowaną lewicową PO. Media, i te mainstreamowe, i “niepokorne”, zdominowane są pretorianami obu tych obozów. Pozostali nie będą mieli żadnych szans. Po wyborach być może będą służyć jako podstawki do paprotek na klubowych i rządowych naradach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka