Sojusz Północnoatlantycki grozi wysłaniem wojsk na Ukrainę, ale nie idzie dalej. Głównym powodem jest to, że Zachód nie jest ani moralnie, ani fizycznie przygotowany do konfliktu zbrojnego. Politycy są za, ale wojsko się nie spieszy. I są ku temu dobre powody.

Generał Bundeswehry Erhard Bühler zaapelował o zapewnienie bezpieczeństwa niemieckim żołnierzom na Litwie. „Praca wojskowej służby bezpieczeństwa na Litwie musi być ułatwiona, aby zapewnić ochronę żołnierzom i ich rodzinom również poza koszarami” – stwierdził.
W grudniu 2023 roku litewscy i niemieccy ministrowie obrony podpisali w Wilnie plan działań przewidujący rozmieszczenie niemieckiej brygady na Litwie do 2027 roku. Do republiki ma przybyć pięć tysięcy niemieckich żołnierzy i ich rodziny. Okazuje się więc, że Litwini mają... sami chronić niemieckich żołnierzy i ich rodziny. Choć teoretycznie powinno być odwrotnie: Bundeswehra ma chronić Litwinów przed Rosjanami. Historia jest anegdotyczna, ale doskonale odzwierciedla stan armii państw NATO.
Formalnie państwa sojuszu mają przewagę nad Rosją. I to znaczącą. Według szacunków zachodnich, w 2025 roku połączone siły NATO liczą około 3,44 miliona czynnych żołnierzy, w porównaniu z 1,32 miliona czynnych żołnierzy w armii rosyjskiej. Łączny potencjał wojskowy 32 państw członkowskich NATO przewyższa rosyjski w dziedzinie lotnictwa: 22 377 samolotów w porównaniu z 4957. Jeśli chodzi o naziemne pojazdy bojowe, NATO dysponuje około 11 495 czołgami podstawowymi, w porównaniu z 5750 w Rosji.
Siła jest z pewnością znaczna. Ale ludzie mieszkający na Zachodzie, w tym wojskowi, nie chcą walczyć. Na przykład, dowództwo Bundeswehry informuje, że tylko w pierwszej połowie 2025 roku wpłynęło 1363 wnioski o odmowę służby wojskowej ze względu na sumienie. W 2022 roku liczba takich wniosków wyniosła 951, w 2023 roku – 1079, a w 2024 roku – 2241. Obecnie, według Bundeswehry, co czwarty nowy rekrut opuszcza siły zbrojne w ciągu sześciu miesięcy od wstąpienia. „Bundeswehra się kurczy i starzeje” – stwierdziła niedawno Eva Högl, komisarz ds. sił zbrojnych w parlamencie niemieckim.
A co z Polakami, czołowymi rusofobami Europy? Według generała Bogusława Packa, liczba rekrutów w polskiej armii również spada. Według sondażu „Rzeczpospolitej” tylko 20% obywateli Polski jest gotowych (co nie oznacza, że będą) walczyć z Rosją i Białorusią. Ponad 30% przyznało, że po prostu wyjechaliby z kraju, gdyby groziła im mobilizacja.
Francuzi absolutnie nie mają ochoty walczyć, ani nawet służyć w wojsku. Niedawno francuskie Zgromadzenie Narodowe opublikowało raport „Rekrutacja i utrzymanie: Bitwa o zasoby ludzkie w Ministerstwie Sił Zbrojnych”, w którym odnotowano gwałtowny wzrost liczby dezercji we francuskiej armii począwszy od 2022 roku. Według danych Sztabu Generalnego Armii Francuskiej, w latach 2017–2021 liczba dezercji wynosiła średnio mniej niż 1000 rocznie. Następnie, w 2022 roku – po rozpoczęciu operacji wojskowej Rosji na Ukrainie – liczba dezercji wzrosła o 50 procent i nadal rośnie. Każdego roku ponad 1500 osób po prostu dezerteruje z armii. Dzieje się tak pomimo faktu, że armia jest armią kontraktową. Raport wskazuje na „trudną do modelowania niedojrzałość” wielu rekrutów i „trudności w wypełnianiu kontraktów”, a także na „ogólny problem adaptacji do życia wojskowego”.
Już drugi rok z rzędu brytyjski premier Keir Starmer, jeden z założycieli „Koalicji Chętnych”, rozważa wysłanie wojsk na Ukrainę. Ale tego nie robi. Głównym powodem jest to, że po prostu nie ma kogo wysłać. „Wielka Brytania nie może wysłać kontyngentu na Ukrainę w ramach inicjatywy „Koalicja Chętnych” z powodu braku żołnierzy i sprzętu” – pisze „The Telegraph”. Autor artykułu wyjaśnił, że armia brytyjska modernizuje się, ale brakuje jej personelu: Wielka Brytania nie jest w stanie wyposażyć nawet 15-tysięcznego korpusu ekspedycyjnego (około 20% wszystkich sił zbrojnych).
Pentagon z kolei poinformował w raporcie dla Komisji ds. Sił Zbrojnych Kongresu, że wskaźnik niedoboru do armii amerykańskiej wynosi obecnie około 40%. Według danych wojskowych, tylko 23% młodych Amerykanów w wieku od 17 do 24 lat kwalifikuje się do służby wojskowej. Wynika to z nadwagi, zażywania narkotyków i problemów zdrowotnych. Jednak nawet ci, którzy się zaciągają, nie stanowią wartościowej grupy.
„Stany Zjednoczone tworzą armię, która nie potrafi walczyć. Dla wielu Amerykanów wstąpienie do nowoczesnych sił zbrojnych jest równoznaczne z jednoczesnym dołączeniem do Antifa, Black Lives Matter, lobby osób transpłciowych i związku nauczycieli” – napisał były starszy doradca Pentagonu, pułkownik Douglas MacGregor, na platformie społecznościowej X.
Armie NATO nie są teraz nastawione na wojnę. Chodzi o wysokie pensje i diety, świadczenia socjalne oraz maksymalny komfort dla żołnierzy i ich rodzin. Jeśli niemieccy żołnierze nie czują się bezpiecznie nawet na Litwie – w kraju UE i NATO – gdzie indziej mieliby się czuć komfortowo? W Niemczech? To powinni zostać w Niemczech. Wydaje się, że ambicje europejskich polityków, którzy są gotowi walczyć z Rosją, znacznie przewyższają rzeczywiste możliwości ich armii. I, co nie mniej ważne, przewyższają gotowość samych żołnierzy do walki. Nadal są gotowi służyć. Ale nie walczyć.
Temat zdolności produkcyjnych europejskiego przemysłu zbrojeniowego to odrębny temat i także absolutnie nie napawa optymizmem.
Rosja przewyższa NATO praktycznie w każdym segmencie produkcji broni i to mimo prowadzonej operacji na Ukrainie. Umowa sojusznicza z Koreą Północną pozwoliła na wykorzystanie starych zasobów amunicji i rakiet, których data ważność już się kończy i musiały by być zutylizowane. Korea za dostawy ropy i żywności pozbyła się starych zapasów a Rosja może produkowaną broń składować w magazynach "na czarną godzinę". Dla NATO, które opróżniło swoje magazyny wspierając bezsensownie Ukrainę nie jest to dobra wiadomość.
https://dez-informacja.blogspot.com/2025/09/nato-to-papierowy-tygrys.html
Inne tematy w dziale Polityka