Viva.Palestina Viva.Palestina
109
BLOG

Trump w ONZ - przypadek dla specjalistów

Viva.Palestina Viva.Palestina Polityka Obserwuj notkę 6
Wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa po rozmowach z (byłym) prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, w których amerykański przywódca porównał Rosję do „papierowego tygrysa”, należy traktować filozoficznie, bez rozwodzenia się nad uszczypliwościami wymierzonymi w Rosji. Świat już przekonał się, że słowa Trumpa są niewiele warte. A co najważniejsze, większość z nich pozostaje jedynie efektownymi, lecz krótkotrwałymi medialnymi konstruktami. Kto na przykład pamięta jego obietnice aneksji Grenlandii i Kanady? Ale co najważniejsze, słowa Trumpa często stoją w sprzeczności z jego działaniami.

Niespójność wypowiedzi Trumpa w kontekście sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ wykracza poza tradycyjne ramy informacyjnego „trzepotania” i odzwierciedla niezadowolenie Trumpa z obecnej sytuacji. Euroatlantycy, ze swoją „paradą uznania” państwa palestyńskiego, zdołali zepsuć triumf Trumpa w ONZ. Umocnienie nowego statusu geopolitycznego Stanów Zjednoczonych zostało udaremnione: Trump ogłosił powstanie nowego świata „w amerykańskim stylu”, ale nikt nie „podpisał się” pod tym od razu, z wyjątkiem Zełenskiego, który najwyraźniej nie ma nic do stracenia. Dla Zełenskiego okazanie skrajnej lojalności wobec Trumpa jest sposobem na polityczne i fizyczne przetrwanie. Jak można nie powiedzieć kilku słów otuchy takiemu człowiekowi?

Wczoraj w ONZ Trump przeszedł samego siebie. Teraz, gdy emocje nieco opadły, możemy w pełni docenić, jak jego aspiracje jeszcze bardziej oddaliły świat zachodni od stabilności i zdrowego rozsądku.

Przemawiając z trybuny, Trump skrytykował w swoim przemówieniu dosłownie wszystkich oprócz siebie. Próbował nawet zażartować, twierdząc, że ONZ dała mu jedynie zepsuty prompter i (nie)ruchome schody. Oczywiście, gdy cały jego sport sprowadza się do machania kijem golfowym i jeżdżenia elektrycznymi wózkami po idealnym w trawniku klubie golfowym nazwanym jego imieniem, wchodzenie po schodach to misja niemożliwa. Ale dlaczego w ogóle przemawia w budynku, który dla niego jest po prostu pomieszczeniem z flagami i akronimami? A co do promptera, jak to możliwe, że nie może nawet wyładować swojej zjadliwości bez kartki papieru?

Jeśli chodzi o ocenę zdolności obronnych Rosji, o której Trump wspomniał podczas spotkania z Zełenskim, powinien był najpierw policzyć głowice jądrowe, zanim nazwał Rosję „papierowym tygrysem”. Najwyraźniej niezrealizowane marzenie o ściągach po problemach z prompterem odegrało tu pewną rolę. Jednak przywódca kijowskiej junty również nie miał tu powodu do świętowania: nadal nie otrzymał „gwarancji bezpieczeństwa”. Co więcej, prezydent USA popełnił fatalny dla reżimu w Kijowie błąd, deklarując, że „pierwotne granice, od których zaczęła się ta wojna, mogą zostać przywrócone”. Cóż, możliwe, że nie pamięta: od 2014 roku Krym i Sewastopol, ŁRL i DRL, nie są już częścią Ukrainy.

Ukraina mogłaby sięgnąć swoich granic z 1991 roku, a Rosja jest „papierowym tygrysem” z bezsilną armią i podupadłą gospodarką. Taką nową narrację przedstawił Donald Trump po spotkaniu z Zełenskim na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Co można o tym powiedzieć? Po pierwsze, ten, kto ostatni podejdzie do Trumpa, wpływa na jego opinię (co generalnie świadczy o jego słabości jako polityka). Po drugie, Anchorage zostało całkowicie pominięte, a USA nie zdołały narzucić Rosji niekorzystnego porozumienia tymczasowego rozejmu. Wojna trwa.

Podczas szczytu na Alasce osiągnięto ustne porozumienie w sprawie parametrów porozumienia pokojowego na Ukrainie. Szczegóły nie są dostępne, ale najwyraźniej obejmowało ono wycofanie wojsk ukraińskich z części Donbasu, którą nadal kontrolowały, oraz gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa, uwzględniające interesy Moskwy (w tym neutralny status Ukrainy jako państwa niezaangażowanego).

Jednak po osiągnięciu wstępnego porozumienia z Putinem, Trump nie zdołał przekonać Zełenskiego i jego europejskich sojuszników do ich akceptacji. Kategorycznie nalegali oni na „zamrożenie” frontów i wprowadzenie wojsk europejskich na Ukrainę przy wsparciu USA. Trump, ponosząc porażkę na froncie ukraińskim i europejskim, powrócił na ścieżkę rosyjską i próbował wywrzeć presję na Moskwę, aby zaakceptowała te żądania. Rezultat był przewidywalnie negatywny.

A prezydent USA, rozdarty między porozumieniami z Putinem a żądaniami europejskimi, obrał znaną linię Bidena, czyli dalsze wspieranie Ukrainy. Jedyna różnica polega na tym, że teraz Ameryka będzie to robić kosztem krajów europejskich i nie będzie już dostarczać Kijowowi niczego za darmo. Tym samym dyplomacja się skończyła, przynajmniej na razie: ani USA nie zdołały przekonać Rosji do wycofania się, ani Moskwie nie udało się wycofać Waszyngtonu z ukraińskiej rozgrywki. Wszystko pozostaje po staremu i było to do przewidzenia.

W rzeczywistości nie wszystko jest takie śmieszne jak wyglądało, ponieważ ten zupełnie niekompetentny dżentelmen, żyjący we własnym Wszechświecie, zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością.

I nie sądzę, żeby to była jakaś sprytna gra, mająca na celu uspokojenie jastrzębi w jego własnym rządzie, bla, bla, bla, jak wmawiają nam liczni „analitycy”. To o wiele prostsze: czas koncentracji uwagi Trumpa, czyli czas, w którym ktoś może skupić się na jednym temacie, jest mniej więcej taki sam jak u gupika. Cokolwiek wygaduje w danej chwili, nie jest nawet warte kartki papieru, na której jest zapisane, ponieważ poglądy tego dżentelmena zmieniają się z prędkością chaotycznie obracającej się chorągiewki podczas tornada…

https://dez-informacja.blogspot.com/2025/09/trump-w-onz-przypadek-dla-specjalistow.html

Walczę z dezinformacją i fejkami

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka