PaniDubito PaniDubito
1290
BLOG

Jezydzi - skazani na śmierć?

PaniDubito PaniDubito Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

-- Zabili moją mamę, moich sześciu braci...

-- I gdzie oni są teraz?

-- Zabili ich. Leżą w zbiorowej mogile w Singarze.


Niektórzy oburzali się ostatnio,  że Donald Trump nie skojarzył, co to takiego powstanie warszawskie. Mnie nie zdziwiło, że prezydent wielkiego mocarstwa nie zna szczegółów historii niewielkich krajów. Bardziej zaskoczyło mnie to, że zdaje się on nieświadomy ludobójstw na Bliskim Wschodzie. Sprowokowanych w jakimś sensie przez jego poprzedników.

Ta rozmowa odbyła się w Białym Domu, a prezydenta zagadnęła noblistka Nadia Murad, dziś 26-letnia dziewczyna, która zdołała uciec z niewoli ISIS.

Dokładnie 5 lat temu ojczyznę Jezydów, Singarę, zaatakowało ISIS

Od dawna było wiadomo, że to prędzej czy później nastąpi, Singara (arab. Sindżar) leży jednak na pograniczu autonomii kurdyjskiej (KRG) w Iraku i miała być broniona przez tamtejszych peszmergów. Parę dni przed atakiem niektórzy Jezydzi zaczęli zwracać uwagę na dziwne zachowanie swoich kurdyjskich obrońców. Podejrzane rozmowy telefoniczne przeprowadzane szeptem. Zapewniano ich jednak kordialnie, że wszystko jest w porządku, "nie martwcie się, patrzcie, moja żona i rodzina są tutaj, obronimy was".

Pewnego dnia nastąpił jednak masowy exodus peszmergów z Singary. Do samochodów obok wlasnych rodzin ładowali też całą broń. Jezydów, którzy pytali, co się dzieje, i próbowali zabrać choć część broni, traktowano bezpardonowo. Kilku zabito. Rozmawiałam z Jezydami, którzy twierdzą, że widzieli, jak peszmergowie sprzedawali tę broń ISIS.

Jezydzi wiedzieli, że nie mają szans się bronić. Kto mógł, rzucił się do ucieczki, szli przez pustynię całymi rodzinami, kryli się po górach. Wielu z nich ocalało dzięki korytarzowi stworzonemu przez oddziały Kurdów tureckich (spod znaku partii PKK) i syryjskich (YPG i YPJ z partii PYD), którym przeszli na obszar Syrii.

Nie wszyscy jednak zdołali uciec.

Atak nastąpił 3 sierpnia rankiem

Mężczyzn na ogół zabijano od razu na oczach ich bliskich, kobiety i dzieci ładowano do samochodów. U celu podróży czekała ich niewola. Mniejsze dzieci nieraz zostawały przy matkach, nieco starsze "przysposabiano" -- dziewczynki na razie na służące, chłopców na bojowników ISIS.

Kobiety i dziewczynki już od 9 roku życia szły na sprzedaż. Dzieci niejednokrotnie musiały sluchać krzyków gwałconych matek i sióstr. Często były to gwałty zbiorowe, dzień po dniu. I nadal są -- ponieważ nadal nie odnalazło się blisko 3 tys. uprowadzonych Jezydów, z których większość to kobiety. Wśród Jezydów są osoby poszukujące porwanych i wykupujące ich z niewoli. Od nich wiadomo, że Jezydki porozwożono po wielu krajach muzułmańskich. Jedne z głównych ośrodków handlu nimi znajdują się na obszarze Turcji, naszego natowskiego sojusznika.

W prasie i na YT można znaleźć niezliczone opisy tej tragedii, sporządzone na podstawie relacji ofiar, które zdołały uciec. Jak choćby opowieść kobiety, którą po zgwałceniu łaskawy oprawca postanowił poczęstować obiadem. Dopiero na końcu poinformował ją, że mięso o dziwnym smaku to był jej dopiero co zabity synek...

Czy 19 młodych Jezydek spalonych żywcem w klatce w Mosulu na oczach tłumu za odmowę seksu.

Albo kilkuletnia dziewczynka, która za nie dość sprawne usługiwanie w domu zmarła z pragnienia zamknięta za karę w klatce na palącym słońcu przez nawróconą na islam Niemkę i jej męża. Którzy potem jak gdyby nigdy nic wrócili do Niemiec.

Część dzieci została przywłaszczona sobie przez muzułmanów. Często nie pamiętają, skąd pochodzą. Niektóre celowo wyparły to z pamięci, aby nie cierpieć -- jak paronastoletnie dziś dziewczynki, które nie mogą przeboleć, że zabrano je jednej z żon ISIS i oddano rodzonej matce.

Tragedia wielu kobiet nie kończy się po powrocie do domu. Jeśli w niewoli urodziły dziecko któregoś oprawcy, muszą wybrać -- albo ono, albo powrót na łono rodziny. Według irackiego prawa takie dziecko jest z definicji muzułmaninem, a społeczność Jezydów nie może sobie pozwolić na muzułmanów w swoim gronie -- idealny pretekst do kolejnych napaści. Ponadto religia Jezydów nie przewiduje ani konwersji, ani małżeństw z kimś spoza społeczności, ktoś, kto się na to ostatnie decyduje, przestaje być Jezydem. Kobiety na ogół oddają więc swoje dzieci do adopcji.

Nieco statystyk

Przed atakiem ISIS w Singarze żyło ok. 550 tys. Jezydów. W przeddzień ataku uciekło ok. 360 tys. Do dziś mieszkają w obozach dla uchodźców. Nieliczni uzyskali azyl na Zachodzie. Jest to przywilej o wiele trudniejszy dla nich do uzyskania niż dla bojowników ISIS i dla ich żon, które wobec Jezydów bywały często jeszcze okrutniejsze niż ich mężowie.

W pierwszych dniach ataku ISIS zamordowało ok. 1300 osób, uprowadziło ok. 6500 osób. Do dziś nie znalazło się blisko 3000 porwanych, żadna agenda międzynarodowa nie pomaga w poszukiwaniach. Znaczna część z tego to kobiety. Wciąż trwają poszukiwania chłopców, którym ISIS prało mózgi i uczyło fachu bojownika dla Allaha. Pozostało 2800 sierot.

Jezydzi są wciąż w niebezpieczeństwie

W większości wegetują w obozach dla uchodźców. Warunki są tam tragiczne, a w dodatku jest niebezpiecznie. W obozach na Bliskim Wschodzie żyją w otoczeniu muzułmanów, tych samych, którzy od dawna dybią na ich życie. W obozach na terenie Europy -- to samo. Podobnie jak chrześcijanie często muszą ukrywać swoją tożsamość, w przeciwnym razie grozi im śmierć.

Dlaczego nie wracają do domów w Singarze? Nie tylko dlatego, że to same ruiny. Ale i dlatego, że ich oprawcy dalej mieszkają po sąsiedzku. Wśród ISIS byli bowiem ich dobrzy znajomi. Ostatnio w Singarze płonęły całe połacie pól uprawnych. W ich okolicach widywano bojowników ISIS.

Na Singarę ostrzą sobie zresztą zęby zarówno Kurdowie z KRG jak i władze Iraku. Nie będą Jezydów bronić, przeciwnie, wykorzystają każdą okazję, by skłonić ich do ucieczki. Na zawsze. Lub w najlepszym razie będą rozgrywać ich na swoją korzyść.

Singara stała się poręcznym terenem starć Kurdów z Turcją, która zapuszcza się tam pod pretekstem ścigania bojowników z PKK, rzekomo przenikających tam z jej terytorium. Żołnierze tureccy nie wahali się już otwierać ognia do Jezydów ot tak. Ze skutkami śmiertelnymi. Turcja regularnie też bombarduje ziemie Jezydów, nie przeszkadza jej niszczenie szpitali czy szkół. Podobnie dzieje się w Syrii, gdzie Jezydów (jak i chrześcijan) dręczą opłacani przez naszego natowskiego sojusznika dżihadyści.

Jezydzi organizują swoją obronę, są jednak zupełnie osamotnieni, wspierani w jakiejś mierze co najwyżej przez formacje Kurdów syryjskich (YPG). Ze strony tych, na których pomoc powinni liczyć -- Kurdów z KRG i Iraku -- nie czeka ich nic dobrego. Stany Zjednoczone, współwinne ich losu (podczas wojen w Zatoce to Jezydzi służyli Amerykanom za tłumaczy i byli dla nich cenną pomocą), nie kiwnęły dotąd palcem, żeby im pomóc. Doskonale wiedziano przecież o ataku ISIS i o tragediach, które się tam rozgrywają.

Czy Donald Trump pomoże? Obiecał Nadii, że przyjrzy się sprawie. Zobaczymy.

Stan na początek 2023 roku

Donald Trump oczywiście sprawie się nie przyjrzał. A o irackich i syryjskich Jezydach świat zapomniał. Wprawdzie kolejne parlamenty europejskie podejmują uchwały o uznaniu tragedii Jezydów za ludobójstwo (ostatnio uczynił to Bundestag), a w Niemczech i ostatnio w Holandii odbywają się procesy dżihadystów winnych zbrodni, lecz to może pomóc jedynie tym Jezydom, którym udało się przedostać na Zachód. Reszta ofiar ISIS wciąż żyje w niebezpieczeństwie, w tym ok. 300 tys. spośród nich w nylonowych namiotach. Już od dziewięciu prawie lat.


PS. Możemy wspomagać Jezydów m.in. przez wspieranie takich fundacji jak "Orla Straż" kmdr. Bartosza Rutkowskiego czy Fundacja Anny Walczyk (mają swoje strony internetowe).


PaniDubito
O mnie PaniDubito

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka