Kościół dziwił i dziwić będzie. Ale jego, tylko pozornie wewnętrzne postawy, kształtują i wpływają na politykę międzynarodową.
Chciałoby się rzec: „wyszło szydło z worka!”, tymczasem nie od dziś wiadomo, że Biblia nie tylko nie potępia, ale w niektórych przypadkach wprost nakazuje zabijać. Bóg niejednokrotnie kazał Izraelitom iść na wojnę z innymi narodami, ustanowił karę śmierci za wiele przestępstw, wreszcie - to w Piśmie Świętym znajdziemy wiele cytatów przygotowujących na bestialstwo:
Pan wysłał cię w drogę i nakazał: Obłożysz klątwą tych występnych Amalekitów, będziesz z nimi walczył, aż ich zniszczysz. (1 Księga Samuela 15:18)
Kościół dziwił i dziwić będzie. Ale jego, tylko pozornie wewnętrzne postawy, kształtują i wpływają na politykę międzynarodową. W dzienniku „Corriere della Sera” biskup Rzymu, jako jeden z możliwych powodów postawy Władimira Putina względem Ukrainy podał: szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO.
Na koniec skwitował – do Kijowa nie pojedzie, bo takiej potrzeby nie odczuwa. Za to musi jechać do Moskwy, spotkać się z Putinem. To jawne napędzanie kremlowskiej propagandy, które idealnie wpisuje się w narrację Putina. Bo jak inaczej nazwać tego typu zachowania?
W momencie, gdy na ukraińskiej ziemi bestialsko mordowane są osoby cywilne, kobiety, dzieci, masowo niszczona jest architektura, zwierzchnik kościoła katolickiego, od którego oczekujemy empatii, zrozumienia, nawoływania do pokoju, ma czelność wypowiedzieć tak obrzydliwe i niezrozumiałe słowa.
W książce Maisie Ward „Gilbert Keith Chesterton” znaleźć możemy pewną tendencję chrześcijańską o brzmieniu:
Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat.
Zastanowić się zatem trzeba, jak według chrześcijan należy zmieniać świat? Wojną i bestialstwem? Mordowaniem? Czy szerzeniem idei pokoju na świecie? Obrzydliwe słowa papieża Franciszka pozostawiają w tej kwestii wiele niewiadomych…
