No to są przecież normalnie jakieś jaja! Interia na swojej stronie głównej informuje, że obiektem, który poważnie uszkodził dom we Wrynach nie był rosyjski dron, tylko prawdopodobnie rakieta wystrzelona z polskiego F-16 w celu zestrzelenia tegoż drona. Ale to jeszcze nic.
Interia próbowała potwierdzić tę informację także w Pałacu Prezydenckim. Tam usłyszeliśmy nieoficjalnie, że Pałac Prezydencki nie wiedział o tym, że za zniszczenie budynku mogła odpowiadać rakieta wystrzelona z F-16.
https://wydarzenia.interia.pl/tylko-w-interii/news-nowe-informacje-o-obiekcie-ktory-zniszczyl-dom-to-nie-byl-dr,nId,22419972
Także Wirtualna Polska informuje, że:
To była rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM z naszego F-16, która w trakcie lotu miała dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała - stwierdził rozmówca "Rz". Źródło gazety dodało, że rakieta nie wybuchła, gdyż zadziałały zabezpieczenia zapalnika.
Na dzień dzisiejszy nie mamy żadnych konkretnych wiadomości - komentuje w rozmowie z WP Tomasz Wesołowski, właściciel domu w Wyrykach-Woli. (...) Naokoło są pola, lasy. Czy nie mógł pilot strzelić 300 metrów dalej? Ale czy to był błąd pilota, czy co, to nie wiem - zastrzega Tomasz Wesołowski.
https://wiadomosci.wp.pl/polska-rakieta-zniszczyla-dom-wlasciciel-komentuje-dla-wp-bede-sie-domagal-7200873993562720a
Ale najciekawsze jest to, że ja na niniejszym blogu pisałem o tym w sobotę w południe, analityk Jarosław Wolski (nota bene mój ulubiony) na facebookowym kanale "Wolski o Wojnie" pisał o tym w sobotę wieczorem, a zwierzchnik sił zbrojnych czyli Prezydent RP oraz najbardziej zainteresowany sprawą człowiek, czyli właściciel domu dowiadują się o tym dopiero we wtorek "pocztą pantoflową" przy okazji śledztw prowadzonych przez gazety!
Z mojego artykułu (13.09.2025 godz. 13:22):
Nie muszę tłumaczyć, że F-35 są jeszcze droższe od F-16, mają jeszcze krótsze resursy i kilkakrotnie droższe godziny lotów i serwisu naziemnego, więc używanie ich do zestrzeliwywania taniutkich dronów jest jeszcze bardziej nieopłacalne ekonomicznie. Co więcej, rakiety powietrze-powietrze jakich użyto są droższe od zestrzeliwywanych dronów. "No tak, ale jakby te drony spadły i wybuchły, to mogłyby spowodować większe straty materialne i pozabijać ludzi" - mógłby powiedzieć ktoś optujący za zestrzeleniem tych maszyn. Tylko w rzeczywistości żaden z nich nie wybuchł, a największych strat dokonała... wystrzelona rakieta... bo okazało się, że to nie styropianowe latadełko zmiotło dach domu we Wrykach, przebiło żelbetowy strop i wpadło do sypialni małżeństwa, które przeżyło wyłącznie dzięki temu, że już zdążyło wstać i zejść na niższą kondygnację, tylko rakieta, która niby miała ich chronić.
Więc jak to było z tym strzelaniem do dronów? Czy rzeczywiście strzelano tylko do tych, które stanowiły zagrożenie, czy ze względów propagandowo-wizerunkowych próbowano strącić cokolwiek, robiąc przy tym więcej szkód niż wszystkie drony razem wzięte? Zestrzelono tylko trzy z 21 dronów (co siódmy), a przecież Białoruś ostrzegła nas przed tym, że drony zbliżają się do naszej granicy dając nam czas na reakcję i zawężając miejsce poszukiwań. W warunkach prawdziwego ataku ostrzeżenia nie będzie, a dronów mogą być setki lub tysiące!
https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1463047,tragikomiczne-wnioski-ze-strzelania-do-dronow
Z wpisu Jarosława Wolskiego (13.09.2025 godz. 20:35):
2) Jak to możliwe że dron spadł na dach i przebił strop a gdzie indziej lądował na polu i gdzie są ślady lądowania?
To co spadło na dach to nie był rosyjski dron. Co już wskazała nie wprost prokuratura. Zapewne w przyszłym tygodniu będzie z tym związane wyjaśnienie MONu zaś rodzina dostanie odszkodowanie i to sowite. Stało się to czego wszyscy się spodziewali w przypadku strzelania do RUS dronów nad Polską. I tutaj tą kwestię zostawiam do przyszłego tygodnia.
Co do Gerbera lądujących na polu bez śladów: to jest ultralekki dron o masie "suchej" tj bez paliwa około 10-15kg (zależnie od ładunku) w przypadku wypalenia się paliwa często ląduje on lotem ślizgowym lub "przepada" ale uderzenie w ziemie zwykle tylko wyrywa silnik zaś sam dron jest mało uszkodzony. Gerbera jest na tyle lekka że krzaki lub drzewa są w stanie "złapać" drona który na nich zawisa.
[kliknij aby otworzyć link do wpisu na Facebooku]
Więc okazuje się, że nie tylko mamy szurniętego premiera, który aby utrzymać się u władzy wywołuje panikę w społeczeństwie i pcha kraj w kierunku wojny (lub przynajmniej stanu wojennego), ale do tego wojsko i MON, które nie przekazują Prezydentowi RP istotnych informacji, które już i tak zdążyły wycieknąć i od trzech dni żyją własnym życiem. POgratulować!
Inne tematy w dziale Polityka