piko piko
1986
BLOG

Hipoteza dwóch miejsc – uaktualniony tekst FYMa

piko piko Technologie Obserwuj notkę 187

Link do pliku "Hipoteza dwóch miejsc" (59 stron) na dysku google: 
https://drive.google.com/file/d/1Tzr-jaTTeWu3Ny4ebNRTRYw6OHwJIkQ4/view?usp=drive_link

Można czytać w przeglądarce, polecam jednak pobrać pdf – będzie wygodniej.
Zamieszczę kilka początkowych akapitów linkowanego tekstu, następnie stenogram programu TVN24 z 10.04.2010 i fragment mojej notki.
--------------------------------------------
Do napisania tego tekstu skłonił mnie [FYMa] wywiad, jakiego niedawno (10-04-2024) udzielił red. J. Olechowski TV Republika[1]. Olechowski przyznaje wprawdzie, że informację o „problemach z samolotem prezydenckim” 10 Kwietnia dostaje… od swego telewizyjnego wydawcy z Warszawy, ale zdaje się po 14 latach nie pamiętać, jak owego tragicznego dnia, jeszcze nie wyjechawszy z Katynia, podawał na antenie TVP Info[2] „dwie plotki”:
1) „samolot zahaczył o drzewa, ale miał szczęśliwie wylądować – nikomu się nic miało nie stać” i
2) „samolot przypominał kulę ognia”.

Dość podobną, „dwojaką”, historię prezentował na antenie TVP Info red. W. Cegielski[3]: „Według jednych źródeł samolot rozbił się przy lądowaniu, według drugich zahaczył o drzewa. Z najnowszych informacji z polskich sił powietrznych wiemy, że nie zapalił się. Niestety, nie wiemy, czy coś komuś się stało, czy ten samolot zdołał bezpiecznie wylądować, tyle tylko, że z awarią.”

Z kolei śp. red. W. Bater w rozmowie ze śp. T. Torańską[4] wspominał, jak po pierwszej wiadomości z Siewiernego od ówczesnego dyrektora departamentu wschód MSZ D. Górczyńskiego („samolot miał awarię, była katastrofa”[5] ) nikomu w Katyniu nic nie mówił, „żeby nie siać paniki, ale mój gwałtowny ruch zwrócił uwagę Basi Włodarczyk z TVP. Spojrzała na mnie z góry i rzuciła (operator Krzysztof Łapacz był świadkiem):
- Nie macie co tak, chłopaki, pędzić, spoko, luz, nic się nie stało. I nonszalanckim krokiem skierowała się do miejsca, gdzie miały się odbywać centralne uroczystości”.
 
1 https://www.youtube.com/watch?v=bhzVxdxht_8
2 https://www.youtube.com/watch?v=2R-5uw73QlI&t=54s od 6’32’’.
3 https://yurigagarinblog.wordpress.com/wp-content/uploads/2014/02/fym-cz-1.pdf s. 64 przyp. 84.
4 T. Torańska, Smoleńsk, Warszawa 2013, s. 89.
5 W rozmowie z J. Kruczkowskim red. Bater podaje natomiast, że pierwszy telefon mówił o awarii i… niewylądowaniu, a nie o katastrofie: „Była jakaś awaria – mówi – coś się stało, samolot nie wylądował, ja nie wiem, bo tu jest taka mgła, że ja nic nie widzę, nic nie słyszę. Idziemy w tamtym kierunku, ja do ciebie oddzwonię” (Kruczkowski, 10.04.10. Na własne oczy, Siedlce 2016, s. 30). Por. też https://www.youtube.com/watch?v=Y2mVvxxxa2A
(…)

----------------------------------------------------------
Polecam cały materiał ze zdjęciami i przypisami.

Teraz fragment tekstu napisanego przez FYMa 31.03.2011 http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/byy-dwie-maszyny-ktora-sie-rozbia.html
Jest to stenogram z programu TVN24 z 10.04.2010. Warto analizować relacje z pierwszych chwil od zdarzenia bo jeszcze specjaliści nie zbudowali odpowiedniej narracji. Uwaga dotyczy każdego śledztwa - najważniejsze są pierwsze "zeznania".

-------------------------------------------

(…)
Osobami telewizyjnego dramatu będą: J. Kuźniar (K), R. Poniatowski (Po), W. Olejniczak (O), P. Paszkowski (Pa), A. Dudek (D), J. Mróz (M), B. Tadla (T) oraz „Pan Władimir” (R). Jako zupełny przypadek traktuję to, że i w telewizji TVN24, i TVP Info (nie sprawdzałem jak w innych było), akurat tego dnia pojawili się przedstawiciele FR na żywo w studiu. Pewne wypowiedzi mogą być Państwu dość dobrze znane, ale inaczej one wyglądają, gdy się je czyta, a inaczej, gdy się je słyszy. Proszę w ramach prostego zadania arytmetycznego, policzyć, ile razy pada fraza „prezydencki jak-40” podczas tego dramatu.

K: „(…) Mamy informacje bardzo ogólne o tym, że były jakieś kłopoty z lądowaniem prezydenckiego samolotu jak-40 na lotnisku w Smoleńsku (którym lotnisku? – przyp. F.Y.M.). Polska delegacja wspólnie z osobami, które z p. Prezydentem leciały do Lasu Katyńskiego na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej – wyleciały z Polski o godz. 6.50. Kilka minut temu (w stosunku do 9.19 – przyp. F.Y.M.) te nieoficjalne informacje o tym, że były jakieś problemy z lądowaniem tej prezydenckiej maszyny do nas dotarły. Próbujemy zebrać jak najwięcej jak najbardziej potwierdzonych informacji, tak żeby nie przekręcić niczego (…). Wg tego oficjalnego rozporządzenia to był jak-40 (…) A teraz Las Katyński – tam jest nasz specjalny wysłannik, Rafał Poniatowski (…)

Po: „W tej chwili (9.20 – przyp. F.Y.M.) dochodzą do nas informacje, które trudno potwierdzić, trzeba przyznać, ale staramy się je zbierać i w jakiś sposób weryfikować. Z tego, co dowiedzieliśmy się na lotnisku w Smoleńsku, panuje tam totalna mgła, w związku z tym samolot prezydencki, który podchodził do lądowania, nie wylądował, nie przyziemił... Świadkowie, z którymi rozmawialiśmy (ciekawe, jacy – przyp. F.Y.M.), wiedzą tylko tyle, że można było usłyszeć, że piloci dodali gazu – no tak po to, aby samolot wyprowadzić z podejścia do lądowania – po czym, jak wynika z naszych informacji – kontakt z samolotem się urwał...
(W tym momencie nasuwa mi się skojarzenie z tym, co mówił S. Wiśniewski o tym, że wydawało mu się, że jakiś samolot wcześniej przed tupolewem wylądował i zaraz odleciał – czy nie mógł to być... prezydencki jak-40 pilotowany przez śp. gen. A. Błasika?)
...mówią ci, którzy są w tej chwili na lotnisku (ciekawe, jacy „ci” - przyp. F.Y.M.).
Wiemy, że na lotnisku panuje naprawdę wielkie zamieszanie (z jakiego powodu? I na czym może polegać? Przecież nie doszło do trzęsienia ziemi czy przejścia tsunami, przecież nie szturmują wojskowego lotniska tysiące ludzi – przecież, jak wiemy z późniejszych relacji „wsie pogibli”, nie było pożaru i nie było kogo ratować – co więc mogło powodować „wielkie zamieszanie”? - przyp. F.Y.M.)
... Uruchomiono służby ratownicze i trwa wielkie oczekiwanie na to, co będzie dalej. (…) Wiemy w tej chwili, podkreślam, jest spore zamieszanie w tej chwili wokół lotniska w Smoleńsku. Na samym lotnisku w Smoleńsku tam jeżdżą służby ratownicze i wszyscy czekają na dalszy rozwój wypadków (jeżdżą i czekają? - czy nie jeżdżą i czekają? - przyp. F.Y.M. - i co się ma jeszcze wydarzyć? Jakie wypadki, skoro już „po wszystkim”?)”.

K: „Rafał, jak daleko jest z Lasu Katyńskiego, z miejsca, gdzie jesteś na lotnisko wojskowe w Smoleńsku? Pod Smoleńskiem.”
Po: „Sądzę, że jest to jakieś 15 km, nie więcej. (…)
K: „Dopytuję o to, bo widzę u ciebie, że nie ma ani grama mgły (…)

No i Poniatowski jeszcze raz powtarza historię o pilotach, którzy dodawali gazu i o urwanym kontakcie z nimi. Kuźniar przypomina, że o 9.30 miały się planowo rozpocząć uroczystości katyńskie. I po chwili:

K: „(…) Ogromna mgła, bardzo gęsta mgła wokół lotniska wojskowego w Smoleńsku. Samolot prezydencki jak-40, który wystartował z Warszawy o 6.50 z wojskowego Okęcia, nie wylądował, nie przyziemił, potem słychać było (…) że piloci dodali gazu, próbowali podnieść tę maszynę... I przed sekundą dosłownie (9.23 – przyp. F.Y.M.) otrzymałem informację od rzecznika polskiej dyplomacji, rzecznika MSZ, p. Piotra Paszkowskiego, który potwierdził, że prezydencki samolot jak-40 rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku. (…) Rzecznik MSZ dodaje jeszcze, że samolot się zapalił, ale został ugaszony. (Kierując się do Olejniczaka) To był jak-40, jedna z najbardziej wysłużonych maszyn w polskiej służbie, prawda?

(Jak bardzo Paszkowski był zorientowany w sytuacji na Siewiernym świadczy to, że podaje on dziennikarzom, iż Bahr miał nie tylko zawiadomić Sikorskiego „o wypadku”, ale i być świadkiem „wypadku” (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7752546,Katastrofa_samolotu_prezydenta__Nikt_nie_przezyl.html; materiał wideo zamieszczony na stronie))
Olejniczak jednak nie chce rozmawiać o jakach-40, tylko interesuje się losem ludzi na pokładzie. Kuźniar przyznaje, że nie wiedzą nic o losie pasażerów i niedługo później podaje nowe doniesienia:

K: „(…) Informacja sprzed kilku sekund dosłownie (9.25 – przyp. F.Y.M.). Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski potwierdza w rozmowie z TVN24, że wg wstępnych informacji prezydencki samolot jak-40, którym prezydencka para, prezydencka delegacja leciała (…) rozbił się, podchodząc do lądowania niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku. (…) Maszyna rozbiła się niedaleko lotniska w Smoleńsku. Zapaliła się i została ugaszona. Tak informuje rzecznik MSZ (…), Reuters (…) powołując się na przedstawiciela lotniska wojskowego w Smoleńsku, informuje, że samolot się rozbił. To kolejne potwierdzenie tej nieprawdopodobnej, niewiarygodnej wiadomości. Mamy 2 źródła: Reuter i rzecznik MSZ-u. Prezydencki jak-40 rozbił się niedaleko wojskowego lotniska, na lotnisku w Smoleńsku.
(I teraz pewna korekta w stosunku do tego, co Kuźniar mówił o 9.19)

K: „Te informacje... Ta informacja dotarła do nas około godz. 9., nie chcieliśmy jej państwu podawać, bo nie mieliśmy żadnych sprawdzonych informacji – nie robimy tego nigdy. Teraz mamy potwierdzenia z 2 źródeł (…) (po zapowiedzeniu gości mających przybyć do studia) 2 źródła potwierdzają: Agencja Reutera i rzecznik MSZ: maszyna jak-40, bardzo wysłużona maszyna w służbie polskich linii, które woziły najważniejsze osoby w państwie, rozbiła się niedaleko lotniska w Smoleńsku. (…) Przypomnę państwu informację sprzed chwili (…), która dotarła do nas ok. godz. 9-tej, ale nie było oficjalnego „tak, potwierdzam” - teraz już wiemy: rządowy jak-40 z prezydencką parą, z gośćmi pary prezydenckiej, rozbił się niedaleko Smoleńska.

D: „(…) Przed chwilą to usłyszałem. Natomiast muszę powiedzieć, że jeżeli to jest prawda (tu Rusek się ogląda na Dudka), to to jest gigantyczna tragedia po prostu (…) mam ciągle nadzieję, że okaże się... Już wiemy, że awaria była, ale że jednak ktoś przeżył, no, trzeba mieć nadzieję...
(no i na scenę wkracza - o 9.30. - „pan Władimir”, pytany o lotnisko smoleńskie):

R: „To bardzo blisko Moskwy, 700 km. Jest dobre lotnisko. Nie wiem, w ogóle nie wiem, co się mogło stać? Może... Przecież trzeba było już od dawna zmienić te samoloty rządowe. Ile było tych różnych problemów z tupolewem.

No właśnie. „Pan Władimir” zamiast szczegółowo o lotnisku, to już o „tych samolotach rządowych” i „różnych problemach z tupolewem”, a przecież w studiu rządowej telewizji TVN24 wszyscy są jeszcze na etapie „prezydenckiego jaka-40”! Poza tym skąd ta myśl o „zmianie samolotów rządowych”, skoro parę miesięcy temu tupolew wrócił z Samary, z najlepszych, ruskich rąk?

K (półprzytomnie): „Teraz już rzeczywiście nie ma sensu przynajmniej na razie wspominać. (przytomnie) Jeszcze będziemy na to narzekać (?? - przyp. F.Y.M.). Natomiast chciałem zapytać, czy to jest dobrze wyposażone lotnisko, skoro jest gęsta mgła. Czy są tam urządzenia, które pomagają pilotom wylądować w takich warunkach?

R: „To jest współczesne lotnisko, które jest przecież w centrum Rosji. To nie jakieś tam zacofane, nie jakieś tam na prowincji dalekiej, tak że to jest... bardzo dobre warunki. Nie wiem tylko, co było z pogodą tam, w tym... (Kuźniar się wtrąca o mgle, „nie wie, jak z deszczem”, na co Rusek) Gęsta mgła. Może samolot był nie dostosowany?

Otóż to, lotnisko gites, tylko samolot nie ten. Wtrąca się Olejniczak, wracając do kwestii „prezydenckiego jaka”: „Bo my mówimy o jaku-40, to jest ten mały samolot. Polacy oglądając transmisje z wyjazdów premiera lub prezydenta, mają przed oczyma...
(Teraz bardzo ciekawy moment)

K: „Widok tupolewa, tak”.

O: „Widzą ten wielki samolot, tupolewa, dużo lepiej wyposażony, dużo mocniejszy. A to jest taki, samolot, który, ten jak, który jest niewielki, malutkim, można powiedzieć, samolotem. Współcześnie nie wiem, czy jeszcze produkowanym. I on służył, jeżeli już to, do lotów wewnątrz kraju, głównie i... Prezydent nie miał... Tam nie można było Prezydenta wziąć (…)

K: „(...) chociaż ja nie chcę spekulować, bo w tej oficjalnej rozpisce...”

No i tu, jak pamiętamy, Kuźniar odkrywa, że Prezydent mógł lecieć tupolewem – przyp. F.Y.M. - wątek podchwytuje Olejniczak: „To tupolew”. Na co Kuźniar: „jest ogromny chaos informacyjny wokół tej sprawy”- no i wraca do naszego Ruska.

K: „Chciałem zapytać (…), jaka jest okolica tego lotniska pod Smoleńskiem. Czy tam jest las? Co tam jest?

R: „Zawsze w takiej tradycji rosyjskiej, że zawsze koło lotniska jest las. Jest jakiś pusty... przestrzenie na ziemi (?? - przyp. F.Y.M.), żeby właśnie samolot, który idzie do lądowania, żeby on był gdzieś nad lasem czy nad polem. Tak że nigdy nie ma takich dużych zabudowań (…) Smoleńsk też nie jest miastem, gdzie są wieżowce i tak dalej. Tak że w ogóle ten samolot jest używany na takich trasach, na której poleciał teraz, tzn. 700 km, to 500, 700 (?? - przyp. F.Y.M.).”

Olejniczak w międzyczasie analizuje rozpiskę i stwierdza: „Z tego wynika, że Prezydent leciał tupolewem, tu 154m.”

D: To jest dobra wiadomość (skoro wedle oficjalnych doniesień rozbił się „prezydencki jak” - przyp. F.Y.M.)

O: „To jest duża maszyna i na pewno bardzo dobrze wyposażona.”

Sytuacja więc jakby się uspokaja, ale z kolei do Mroza nie można się dodzwonić, więc Kuźniar przypomina, czego się od Mroza dowiedział i znowu jest nieco nerwowo, bo ponoć to Mróz miał przed 9-tą przekazać „pierwsze informacje”. Kuźniar zresztą ni z gruszki ni z pietruszki mówi (9.33): „Mieliśmy mnóstwo niesprawdzonych informacji, nieoficjalnych, mówiących o tym, że coś złego stało się niedaleko lotniska w Smoleńsku... i kilka minut temu dosłownie (9.33 – przypominam – przyp. F.Y.M.) rzecznik MSZ-u i Agencja Reutera potwierdziły, że prezydencka maszyna rozbiła się niedaleko lotniska pod Smoleńskiem w czasie lądowania.
No i niedługo po próbie dodzwonienia się do Mroza, koło 9.34 dochodzi do udanego telefonicznego połączenia z Paszkowskim.

K: „Uporządkujmy te informacje. Wiemy, że były dwie maszyny. Która się rozbiła?

Pa (jakby nie dosłyszał pytania lub udał, że nie rozumie): „Tak, samolot rzeczywiście uległ rozbiciu przy podchodzeniu do lądowania w Smoleńsku. Najprawdopodobniej – ale to są wstępne informacje, nie w tej chwili przekazywane (czemu wstępne, skoro do „wypadku” doszło o 8.41? - przyp. F.Y.M. - co jest jeszcze do ustalania?) - zahaczył o drzewa. Tak że spadł, zapalił się. Akcja gaszenia samolotu została zakończona. Natomiast w tej chwili ekipy przystąpiły, no, do próby wydobycia pasażerów z pokładu samolotu.

Widać więc, że Paszkowski nie ma bladego pojęcia, co się na Siewiernym dzieje i najpewniej przekazuje to, co Ruscy podają „do wierzenia”. Zauważmy, jak ewoluuje „wiadomość”. Fazy tej ewolucji są następujące:
1) awaria „prezydenckiego jaka-40”,
2) rozbicie/lekki pożar, ale ugaszony,
3) katastrofa „prezydenckiego tupolewa”,
4) akcja ratunkowa/wydobywanie pasażerów, a w fazie ostatniej, odwołując się do ruskich komunikatów
5) „wsie pogibli”.
Tymczasem, jeślibyśmy sobie przypomnieli choćby relację moonwalkera, to cała historia wygląda dokładnie odwrotnie. Najpierw jest faza 5), a potem 4) i/lub 3) (wedle różnych relacji) i 2). Oczywiście „prezydencki jak-40” już nie istnieje w późniejszej ruskiej narracji. Najpierw więc ruscy milicjanci etc. ogłaszają, że „wsie pogibli”, a potem ruskie władze wysyłają straż i karetki, ale i tak właściwie „nie ma kogo ratować”. Niestety w polskich mediach ten scenariusz, nie wiedzieć czemu chronologicznie nie został odtworzony, a przecież ciekawą migawką byłyby stojące bezczynnie samochody ruskiego pogotowia. Z tego, co pamiętam, to koło 10.20 jakiś jeden „strażak” pokazany jest z jakimiś składanymi, żółtymi „noszami” i to wszystko, a tak to panowie w czarnych kurtkach popalają ruskie cygarety. No ale wróćmy jeszcze do studia rządowej telewizji TVN24.

K (jakby jeszcze nie był pewien): „Ale który samolot – jak-40 czy tupolew?

Pa: „Nie. To jest tupolew. Tu 154m.”

K: „Tym, którym leciała Para Prezydencka i jej goście, tak?

Pa: „Niestety tak.

K: „A skąd... (informacja o jaku-40? - przyp. F.Y.M.)”

Pa (ciągnie swój wątek, jakby znowu nie słyszał, choć przecież to tenże sam Paszkowski podawał niedawno sprawdzoną informację o prezydenckim jaku-40!): „...Niestety tak, ale w tej chwili na bieżąco spływają informacje. No, samolot uległ bardzo znaczącemu zniszczeniu. Zapalił się po rozbiciu... (skąd gość wie, o jaki samolot teraz chodzi i co się naprawdę z tymże samolotem dzieje, skoro gościa nie ma na lotnisku, skoro jeszcze niedawno twierdził coś zupełnie innego o innym samolocie i skoro na Siewiernym nie ma żadnej akcji wydobywania pasażerów? - przyp. F.Y.M. - skąd ma te bieżące informacje?). Akcja gaszenia dobiegła końca, natomiast, no, w tej chwili, tak jak mówię, ekipy przystąpiły do próby wydobycia pasażerów z tego bardzo zniszczonego samolotu (...)

K: „Będę czekał, tylko nie chcę powielać informacji niesprawdzonych (…) Czy planowane jest wzmocnienie tej służby konsularnej, ambasadorskiej? Czy wysyłacie tam z Warszawy kogoś?

Pa (jakby znowu nie słyszał lub udawał, że nie rozumie): „Halo?

K: „Czy wysyłacie z Wwy kogoś, kto będzie wspierał tych ludzi tam na miejscu, naszego ambasadora?

Pa: „Analizujemy całą akcję.

Jak ta analiza wyglądała, to wiemy dziś znakomicie. W studiu już więc wiadomo, że chodzi o tupolewa i zaczynają się deliberacje o możliwej liczbie ofiar. Dochodzi do połączenia z Mrozem, ale ten niczego nie potwierdza i opowiada o „nieopisanym chaosie”. Jest to godz. 9.39, a więc 1h „po wypadku”. Mróz zdążył już jednak spotkać świadka, co mu opowiedział o „absolutnie roztrzaskanym samolocie” i zapewnia, że jeszcze niczego NIE można potwierdzić. No i minutę później pojawia się wstępna informacja o 87 ofiarach śmiertelnych. I po tym wszystkim proszę się jeszcze wczytać w wygłoszoną po tej właśnie wiadomości, wypowiedź „pana Władimira” (pytanego znowu o lotnisko!):

R: „Jest bardzo dobre. Jest i cywilne, i wojskowe. Tak że w ogóle to jest bardzo duża tragedia i w imieniu Rosjan składam od razu kondolencje od wszystkich Rosjan – od wszystkich Rosjan, bo bardzo przykre, że na ziemi rosyjskiej takie wydarzenie znowu jakieś przykre dla Rosji i dla Polaków. (I teraz finałowy akord – przyp. F.Y.M.) Myślę, że już Polacy nie będą obciążać tym wydarzeniem rosyjskiej jakiejś tam władzy i tak dalej.

Już? Kiedy jeszcze nikt nie powiedział ani słowa o zamachu? Poza tym, z jakiej racji za „wypadkiem” miałyby stać od razu „władze rosyjskie”? Kuźniar jednak jakby wsłuchany w to, co mu ględzą do ucha (tak chyba dostaje wtedy część informacji), przechodzi nad wypowiedzią Ruska do porządku dziennego i po chwili znowu wraca do kwestii lotniska w sytuacji kryzysowej. W międzyczasie pojawia się Tadla mówiąca o „nieopisanym chaosie” na lotnisku.

K: „To jest lotnisko nowoczesne, jak pan mówi, dobrze zorganizowane. Jeżeli ma tam... mają... wylądować delegacje (? - przyp. F.Y.M.), to służba ochrony tego lotniska jest wzmacniana w takich sytuacjach? Oni tam mają odpowiednią liczbę służb, żeby pomóc ratować ewentualne...?

R: „Wszystkie służby, które potrzebne. Tak że lotnisko jest nie jakieś tam zamrożone, niedziałające. To jest normalne lotnisko na co dzień. Tak że ja nie wiem, to po prostu jakaś, nie wiem, pomyłka straszna, że samolot zaczepił się za drzewo na przykład.

Mało brakuje, a „pan Władimir”, mimo że przecież dopiero śledzi relacje „na gorąco”, by powiedział o pancernej brzozie, co połamała tupolewa.

R: „No, co to... Co to może być... Do...
D: „Może mgła?
R: „Może mgła. Tak. Kiedyś zdarzyło się coś takiego...”

Ciekawe, kiedy.
--------------------------------------------------


Wpis się zrobił długi więc nie będzie fragmentu mojej notki tylko link do niej

https://www.salon24.pl/u/piko/579084,do-bbudowniczego-i-geoala

Tekst jest pisany w konwencji czarnego humoru.

Jako bonus polecę film Jacka Kruczkowskiego „Na własne oczy”


W filmie, w 14:25 mamy dynamiczny i dramatyczny dialog, który może być „hitem”.

Wiktor Bater (dziennikarz) do Krzysztofa Łapacza (kamerzysta) na płycie lotniska XUBS po rozbiciu się w drobny mak samolotu o kilkaset metrów dalej:

„Graj mi to! Graj mi to!”

Krzysztof Łapacz do Wiktora Batera:

- „Ale co?!

Jeżeli ktoś nie zrozumiał na czym ten „hit” polegał z przyjemnością wyjaśnię.

piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Technologie