Tytuł jest aforyzmem przypisywanym Churchillowi. Ja bym to zdanie lekko przerobił, bo z punktu widzenia osoby wybieranej, zdanie powinno brzmieć inaczej:
"5 minut rozmowy z przeciętnym wyborcą wystarczy, żeby wiedzieć co wyborcy obiecać".
Poniżej zamieszczam dwa filmiki Dobromira Sośnierza. Pierwszy to sonda uliczna w Warszawie dotycząca Parlamentu Europejskiego (PE). Pytania były zadawane młodym ludziom i dotyczyły podstawowych spraw - gdzie jest PE, czy znasz jakiś posłów, czym się zajmują i czy robią coś dobrego.
Drugi filmik jest omówieniem pierwszego i w zasadzie jest istotniejszy, bo wyciągnięte są wnioski i pewne uogólnienia z pierwszego.
Wniosek podstawowy - przeciętny obywatel nie interesuje się polityką (nawet w podstawowym zakresie). "Badana" próbka nie była specjalnie reprezentatywna jeśli idzie o ilość ale jestem pewien, że na tak zwanej prowincji sprawami PE 99% w ogóle się nie interesuje. Oczywiście nie oceniam negatywnie biorących udział w sondzie, każdy ma swoje sprawy i problemy, i nie musi się interesować "co tam panie w polityce".
Jednak najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ci ludzie z reguły biorą udział w głosowaniu i decydują o sprawach, o których nie mają zielonego, ani żadnego innego pojęcia.
Logicznym powinno być eliminowanie takich ludzi z procesu wyborczego, ponieważ ich głos jest "pusty", są oni sterowalni prostymi sloganami wyborczymi a nie przemyślaną decyzją. Wysoka frekwencja o którą walczy mainstream jest czymś szkodliwym.
Na koniec jeszcze jeden aforyzm:
"Demokracja to rządy hien nad baranami".
Uzupełnienie o kolejne filmy.
Pierwszy to analiza korzyści i strat jakie ponosimy należąc do Unii.
Drugi - co przeciętny kowalski sądzi o Unii, co z czym mu się kojarzy.
Kolejne uzupełnienie - jak się głosuje w Parlamencie Unijnym, czyli patologie unijnej legislacji
Komentarze