Piotr Węcław Piotr Węcław
3983
BLOG

Publicysta Gazety Polskiej wulgarnie obraża ministra

Piotr Węcław Piotr Węcław Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 128

Wydarzenia lubelskie z ostatniego tygodnia pokazują jak ważna była nieformalna rozmowa prezydenta Dudy z Donaldem Tuskiem w kuluarach zgromadzenia ONZ. Nieustannie szukające sensacji media długo drążyły temat i udało się nawet uzyskać pewne informacje o tym, co rozbawiło obu panów.

W istocie jednak temat rozmowy politycznych adwersarzy jest mniej ważny od samego faktu, jakim była luźno prowadzona pogawędka w zabawnej atmosferze. Udało się zobaczyć dwóch antagonistycznie nastawionych do siebie polityków prowadzących rozmowę w przyjacielski sposób. 

To, że panowie reprezentują odmienne opcje polityczne jest oczywiste, pomimo zarzutów o czasem zbyt wielka elastyczność w zależności od doraźnych potrzeb sondażowych. A właśnie ta zdolność do oddzielenia poglądów politycznych od relacji osobistych jest największą wartością rozmowy prezydenta Dudy z byłym premierem PO. Niestety zalety tej nie chcą zauważać media nastawione na kontrowersje, szukanie sprzeczności i konfliktów. 

I to jest drugi ważny fakt o jakim dowiedzieliśmy się dzięki nieformalnej rozmowie prezydenta Dudy i b. premiera Tuska. A mianowicie, o ile politycy różnią się w swoich poglądach, i odmienność tę z lubością podkreślają w kampaniach wyborczych, to właśnie media żywią się konfliktem, i być może dlatego starają się dzielić ludzi, jeszcze bardziej niż politycy. 

Któż bowiem zyskuje na awanturach takich jak szarpaniny w Lublinie? Przede wszystkim media, które mają czym przyciągnąć do siebie odbiorców, w drugiej kolejności opozycja, a przede wszystkim ośrodki zewnętrzne próbujące zdestabilizować sytuacje w kraju. 

Ludzie rozsądni powinni o tym wiedzieć. Okazuje się jednak, że niektórzy znani blogerzy, być może w celu zwiększenia swojej poczytności, wyolbrzymiają zjawisko (celowo lub nieświadomie). W tej spirali nieopanowanych emocji, dochodzi do sytuacji, w której publicysta Gazety Polskiej wulgarnie obraża ministra

Przy okazji poucza: „swoich się nie bije”. Na to stwierdzenie można by odpowiedzieć pytaniem: czy ludzie stosujący „ulicę” i przemoc, należą do „swoich”? 

W sytuacji prowokacji ze strony blogera (obojętne czy zamierzonej, czy będącej wynikiem braku umiejętności panowania nad emocjami), minister rządu zachował się dużo mądrzej, niż niektóre prawicowe media.


=====

Tam i z powrotem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura