Resort wycofał przedstawiciela z konferencji o Ludobójstwie na Polakach. Interweniowała ambasada Ukrainy, której nie podobał się temat spotkania oraz to, że zaplanowano wystąpienie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego – dowiedziała się „Rz”.
A ks. Isakowicz-Zaleski, z uporem godnym ks. Jerzego Popiełuszki, wciąż podkreśla: prawdziwej przyjaźni między sąsiednimi narodami nie da się zbudować na kłamstwie i przemilczeniach. Po prostu się nie da.
Na środowej konferencji „Państwo a pamięć ofiar. Nieupamiętnione ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej”, organizowanej przez rzecznika praw obywatelskich, wystąpić miał Wojciech Tyciński - dyrektor Departamentu Kontaktów z Polonią MSZ. Ale nie wystąpił. Nie wystąpił i już! Ukraiński ambasador nie pozwolił.
Co to się w Polsce wyprawia! Czy my wreszcie uwolnimy się – od psia ich mać – obcych ambasadorów? A to w XVIII wieku jacyś petersburczycy namaszczeni przez carycę przestawiali szlachtą, niczym pionki na szachownicy, a to potem, już za peerelu, niejeden partyjny dygnitarz dostawał drżących rąk i z waty nóg już na samą myśl o ruskim ambasadorze. Co zresztą było przyczyną alkoholizmu niejednego komunisty. A potem przyszedł 1989 rok i, jakby tego było mało, obok kremlowskiego pojawił się amerykański ambasador. Przewyższający wprawdzie ogładą tego z Moskwy, ale – jeśli uznał za stosowne – był w stanie obiwaniać Polaków w takim samym stylu, jak czynił to jego sowiecki poprzednik.
Na pochyłe drzewo każda koza skoczy, no i ta obrzydliwa miękkość Salonu oraz jego zaprzeszłe ciągoty do handlu polską krwią skłoniły ambasadora Ukrainy do popróbowania zastosowania polityki personalnej w sprawie obsady wspomnianej wyżej konferencji. Ukrainiec tupnął nogą, a Sikorski &Company już uszy po sobie! Wstyd!
Czego się przestraszyli? Prawdy! Świadectwa przelewanej niewinnej krwi naszych rodaków z Kresów. Brak im odwagi do głośnego powiedzenia tym Ukraińcom, którzy sprzyjają krwawej ideologii banderowskiej, że ich myślenie osadzone jest w XVII wiecznej mentalności „Dzikich Pól”, że są jak makabryczne skamieliny, które powinny znaleźć się w Muzeach Upadłych Ludzi i Ideologii.
Rząd PO-PSL tłumaczy takie tchórzostwo potrzebą niedrażnienia Ukrainy! Niemców też nie powinniśmy drażnić Auschwitz, Majdankiem, Sobiborem, Treblinką, Gross-Rosen albo pacyfikacją ponad 1000 polskich wsi i mordowaniem ich mieszkańców. A jednak mówimy o tym Niemcom, choć ci się krzywią i zżymają w „Der Spiegel”. A o Wołyniu, który spłynął krwią głównie polskich kobiet, starców i dzieci Ukraińcom już nie mówimy!
Ministrze Sikorski, za „ruki pa szwam” przed rusińskim ambasadorem, to panu nie wstyd?
-Kierunek działania wskazuje dr Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich: „Dążenie do porozumienia i pojednania z Ukrainą nie może oznaczać zgody na wymazywanie z pamięci tych zbrodni, a tym bardziej na fałszowanie historii. Tylko na prawdzie można budować porozumienie z Ukraińcami”. Czy coś pominął? Nie! Powiedział wszystko.
Tekst pochodzi z: http://www.pis.org.pl/akcja.php?id=8
Inne tematy w dziale Polityka