Wszystkim, którzy ucierpią z powodu nieprzestrzegania w państwie członkowskim MOP ratyfikowanych przez nie konwencji, przysługuje postępowanie skargowe, wbrew pozorom, procedura całkiem skuteczna – z TOMASZEM WÓJCIKIEM, członkiem KK, nauczycielem akademickim, reprezentantem „S” w Międzynarodowej Organizacji Pracy, rozmawia Waldemar Żyszkiewicz
– Od kiedy Polska jest członkiem MOP?
–O ustanowieniu Międzynarodowej Organizacji Pracy, która w roku 2019 będzie obchodzić stulecie swego istnienia, zadecydowano w XIII rozdziale traktatu wersalskiego. Polska, jako sygnatariusz tego traktatu, należy więc do grona państw-założycieli i od początku bierze udział w pracach tej organizacji…
– …ale w tamtym okresie chyba raczej symboliczny niż faktyczny?
–Wręcz przeciwnie. Ze stenogramów, z którymi miałem okazję się zapoznać, jasno wynika, że przedstawiciele odradzającej się po rozbiorach Rzeczypospolitej należeli do grupy najaktywniejszych członków, pracowali w wielu komisjach, a jednej z dorocznych konferencji MOP przewodniczył właśnie reprezentant Polski, minister Franciszek Sokal.
– W jaki sposób państwa członkowskie uczestniczą w pracach MOP?
–Robią to poprzez delegacje o dość złożonej, troistej strukturze: dwóch spośród czterech reprezentantów danego kraju mianuje rząd, natomiast organizacje przedsiębiorców i pracowników desygnują po jednym swoim przedstawicielu…
– …co przypomina trochę strukturę komisji trójstronnej.
–Nic dziwnego, bo przecież skład komisji trójstronnej oparto na modelu wypracowanym właśnie przez MOP. Warto tu dodać, że pozarządowa część delegacji, zgodnie z tzw. konstytucją, czyli statutem organizacji, ma prawo do całkowitej niezależności, a w przypadku jakichkolwiek prób ich naruszenia można zastosować specjalne procedury.
– Nie zawsze chyba tego przestrzegano.
–W czasach PRL dyrektor zjednoczenia, członek CRZZ oraz minister komunistycznego rządu należeli do tej samej partyjnej nomenklatury. O żadnej niezależności mowy być nie mogło. Ale jakaś kalkulacja polityczna nakazywała władzom MOP pozostawienie państw komunistycznych w orbicie wolnościowych oddziaływań Zachodu. Dziś z takich samych powodów stosuje się taryfę ulgową wobec Chin.
– Proporcje nie są jednak korzystne. Związkowcy, nawet całkiem niezależni, pozostają w mniejszości. A zważywszy obiektywny konflikt interesów między pracownikiem a przedsiębiorcą…
–Inaczej to widzę. Owszem, problem podziału zysku czy raczej dóbr wytworzonych przez pracę, rodzi nieraz konflikty, ale nie mają one charakteru obiektywnego. Przeciwnie, stanowią raczej konsekwencję przyjętego systemu wartości. I wyznawanych norm moralnych. Tam, gdzie obie strony uznają zasadę sprawiedliwości, konfliktu nie będzie.
– Czyli punkt widzenia nie zależy od tego, gdzie się siedzi?
–Moim zdaniem, nie. Perspektywa zależy zawsze od wyznawanych zasad i wartości.
– W deklaracji filadelfijskiej MOP, z roku 1944, m.in. czytamy, że „nędza gdziekolwiek jest zagrożeniem dobrobytu wszędzie”.
–To prawidłowość, obserwowana od wieków, która sprawdza się w każdym przypadku.
– Ale przesłanką współczesnego turbokapitalizmu wydaje się raczej przekonanie, że warunkiem wzrostu enklaw bogactwa jest globalne upowszechnienie biedy.
–Przyczynę obecnego globalnego kryzysu papież Benedykt XVI określił słowem „chciwość”. I myślę, że to lapidarne papieskie sformułowanie znakomicie oddaje istotę problemu.
– Czym zajmuje się Międzynarodowa Organizacja Pracy?
–Podstawowym zadaniem MOP jest przygotowywanie konwencji oraz zaleceń, czyli określanie tzw. minimalnych standardów, dotyczących sfery ludzkiej pracy. Konwencje same przez się nie są obowiązującym prawem, ale te państwa członkowskie, które sugerowane w nich regulacje uczynią elementem swego prawa krajowego, uzyskują możność ratyfikowania danej konwencji.
– Jak przedstawia się dorobek organizacji?
–W ciągu długiej historii MOP wypracował blisko 190 konwencji i 200 zaleceń. Część z nich ma już tylko znaczenie historyczne, dla przykładu z 80 konwencji ratyfikowanych przez Polskę, wpływ na współczesne realia pracy na jedynie 36 z nich.
– Czy 80 ratyfikacji to dużo?
–W stosunku do Stanów Zjednoczonych, które ratyfikowały tylko 12 konwencji, to całkiem sporo, natomiast w odniesieniu do krajów starej Unii już znacznie mniej. Ale większe znaczenie od liczby ratyfikacji ma z pewnością zakres i stopień przestrzegania ratyfikowanych konwencji, a z tym nie jest u nas wcale tak dobrze.
– Proszę o przykład.
–Weźmy pod uwagę konwencję o wolności związkowej. Owszem, polskie prawo formalnie zostało przystosowane do jej wymagań, ale w praktyce wielu przedsiębiorców wcale go nie przestrzega. Takich, którzy otwarcie deklarują, że u nich w firmie dla związkowców miejsca nie ma, jest niewielu. Ale zręczne zagadnięcie kandydata o stosunek do związków zawodowych może przesądzić o jego zatrudnieniu. Wystarczy zdradzić się z najmniejszą choćby inklinacją prozwiązkową, a nie pomogą już nawet najwyższe kompetencje…
– Czy można jakoś temu zaradzić?
–Wszystkim, którzy ucierpią z powodu nieprzestrzegania w państwie członkowskim MOP ratyfikowanych przez nie konwencji, przysługuje postępowanie skargowe. Wbrew pozorom – jak dowiodła tego w stanie wojennym skarga na rząd PRL – taka procedura bywa zaskakująco skuteczna, bo nikt przecież nie chce się znaleźć pod pręgierzem światowej opinii publicznej.
– Jak wielka musi być skala naruszeń, żeby MOP interweniowała w konkretnej sprawie?
–Międzynarodowa Organizacja Pracy z własnej inicjatywy nigdy nie interweniuje w wewnętrzne sprawy państw członkowskich. Natomiast artykuł 24 konstytucji MOP, przyjętej w roku 1919 (i z niewielkimi poprawkami obowiązującej do dziś) przewiduje, że zażalenie na rząd państwa, które nie zapewnia realizacji minimalnych standardów pracy zawartych w ratyfikowanych przez siebie konwencjach, przysługuje krajowym organizacjom pracodawców i pracowników.
– Do kogo kieruje się zażalenie? Jak wygląda procedura skargowa?
–Skargę w formie pisemnej należy skierować do Międzynarodowego Biura Pracy w Genewie, gdzie najpierw funkcjonariusze Rady Administracyjnej sprawdzają, czy spełnia ona regulaminowe warunki tzw. przyjmowalności. Jeśli tak, to Rada Administracyjna powołuje komitet, który bada zasadność skargi, sporządza z tych badań raport, zawierający wnioski i zalecenia, po czym przedstawia go radzie.
– Co dzieje się dalej?
–Rada Administracyjna rozpatruje skargę na posiedzeniu niejawnym, podczas którego oprócz rozstrzygnięć merytorycznych podejmuje się również decyzję o ewentualnym opublikowaniu skargi i komunikatu w tej sprawie. I taka publikacja kończy całą procedurę…
– …która wygląda na długotrwałą i chyba niezbyt skuteczną.
–Takie wrażenie, być może zrozumiałe u obserwatora z zewnątrz, jest jednak nietrafne. Powiem krótko, wszystkie postępowania skargowe z Polski, do których przyłożyłem rękę, zakończyły się decyzjami pomyślnymi dla pracowników i związkowców.
– Czego dotyczyły skargi?
–Przede wszystkim, różnych naruszeń wolności związkowych, szykanowania działaczy. Przypomnijmy choćby sprawę osławionej elbląskiej firmy Hetman, lubelskiej Sipmy czy PZ Cussons Polska z Wrocławia.
– Wobec skali patologii na krajowym rynku pracy liczba skarg z Polski idzie pewnie w dziesiątki, może nawet setki.
–Niestety, jest inaczej. Wspomniane wyżej przykłady to tylko chlubne wyjątki. Nasze centrale związkowe wciąż jeszcze nie doceniają tej drogi dochodzenia praw pracowniczych i związkowych naruszanych przez przedsiębiorców. Świadomość, że skarga do MOP może skutecznie przyczynić się do zmiany fatalnego stanu rzeczy, wciąż jest niska. No i prawnicy związkowi zbyt często rezygnują ze sprawdzania, czy uelastyczniane wciąż prawo pracy nadal jeszcze spełnia kryteria wynikające z ratyfikowanych przez Polskę konwencji.
– Dlaczego tak się dzieje?
–Niewątpliwie sprzyja temu dość powszechna w naszym kraju nieznajomość choćby ośmiu podstawowych konwencji MOP, które pozwalają przecież cywilizować rynek pracy, zgodnie z minimalnymi standardami pracy.
– Co składa się na ten MOP-owski kanon?
–Dwie konwencje (numer 87 i 98) dotyczą wolności związkowych, dwie (29, 105) – odnoszą się do pracy przymusowej, kolejne dwie (100, 111) zakazują dyskryminacji w pracy, wreszcie dwie następne (138, 182) formułują zakaz pracy dzieci. Niestety, znajomość tych uregulowań, nawet wśród działaczy związkowych, jest w Polsce znikoma. Tego nie ma w naszym kanonie edukacyjnym. A przecież nikt nie będzie walczył o prawa, o których nie wie, że mu przysługują.
– Jak to wygląda w innych krajach?
–Samowiedza pracowników i związkowców z krajów starej Unii jest bez porównania wyższa, ale dziś nawet działacze związkowi z krajów afrykańskich znają te przepisy znacznie lepiej i skutecznie się nimi posługują w walce o poprawienie warunków pracy.
– Ile państw należy do MOP?
–Liczba państw członkowskich, a jest ich 183, nie daje wyobrażenia o zasięgu organizacji. Powiem więc, że w tych państwach żyje 98, 9 proc. ludności świata, co oznacza, że jest to prawdziwie globalna organizacja.
– Nie miał zatem racji Rocco Buttiglione, mówiąc że praca jest dziś słabsza od kapitału, bo ten w przeciwieństwie do niej zdążył się już zglobalizować?
–Praca, nierozerwalnie związana z konkretnym człowiekiem, nigdy nie stanie się globalna. Pracy nie można jej kumulować, odstępować, przemieszczać, tak jak łatwo można to zrobić z kapitałem. Zamiast globalizacji pracy potrzebujemy raczej globalizacji solidarności. Przypominał nam o tym Jan Paweł II.
„Tygodnik Solidarność” nr 9, z 24 lutego 2012
Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre”
w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015
Kategoria - Poezja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka