Robert Szymański przed tzw. bunkrem - filią legionowskiego MOK na osiedlu Kozłówka_fot.arch.
Robert Szymański przed tzw. bunkrem - filią legionowskiego MOK na osiedlu Kozłówka_fot.arch.
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
1554
BLOG

Wyrzucony, choć chroniony

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Polityka Obserwuj notkę 0

 

Działacz związkowy, społecznik, rockman. W grudniu był jeszcze chwalony, w styczniu z naruszeniem prawa wyrzucono go z pracy.

Mirosław Robert Szymański, pracownik Miejskiego Ośrodka Kultury w Legionowie i przewodniczący zakładowej organizacji „S” na długo zapamięta wtorek, 10 stycznia 2012. Tego dnia do działającej na osiedlu Kozłówka filii ośrodka, w której pan Robert (Szymański od dziecka używa drugiego imienia i właśnie pod nim jest znany w lokalnej społeczności) pracował jako instruktor, przyszedł dyrektor MOK Andrzej Sobierajski.

– Nie byłoby w tym właściwie nic szczególnego – tłumaczy „Tygodnikowi Solidarność” Szymański – bo dyrektor Sobierajski nieraz bywał w tej placówce, ostatnio w grudniu, przed świętami, przy instalowaniu nowego, zakupionego pod koniec roku sprzętu, gdyby nie fakt, że tym razem przybył w towarzystwie specjalisty ds. kadr, żeby wręczyć mi rozwiązanie umowy o pracę z art. 52 par. 1, pkt. 1, bez okresu wypowiedzenia, czyli zwolnienie dyscyplinarne.   

Dyscyplinarka w styczniu…

Tzw. dyscyplinarka to poważne zdarzenie w biografii pracownika, które w każdym przypadku rzutuje na jego dalsze życie zawodowe.

– Na czym polegało ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych przez Szymańskiego? – pytam.

– Na uporczywym niestawianiu się do pracy – mówi Andrzej Sobierajski, dyrektor legionowskiej placówki. W dalszej rozmowie zapewnia, że wyniki kontroli przeprowadzonych przez niego osobiście oraz inne osoby w grudniu 2011 w pełni uzasadniają podjętą decyzję.  

Robert Szymański, który w legionowskim MOK-u przepracował szesnaście lat, nie próbuje ukrywać szoku, jakim stało się dla niego niespodziewane zwolnienie.  

Szymańskiego, który wymyślił i w latach 2005 – 2010 organizował Legionowo Rock Festiwal, który był pomysłodawcą serii koncertów Rockandrollowe Święto Narodowe, a w 2010 stworzył także koło robotyki „Legrobot”, znają w Legionowie nie tylko środowiska rockowe czy młodzieżowe. To dzięki niemu, w mieście, w którym istnieje jedna z największych w kraju spółdzielni mieszkaniowych, przed kilku laty powstała pierwsza, obejmująca dwa bloki, wspólnota mieszkańców.

Ta popularność rockmana-społecznika przełożyła się na całkiem niezły osobisty wynik w wyborach samorządowych jesienią 2010 roku. Robert Szymański wraz z grupą przyjaciół założył obywatelski komitet wyborczy „Etyka i Prawo”. Ale całe ugrupowanie nie zdobyło wystarczającej liczby głosów, więc Szymański radnym nie został.

…w grudniu pochwały i premia

Szymańskiego zaszokowało to, że dyrektor Sobierajski, a którym dotąd mówili sobie po imieniu, niczego mu nie tłumaczył i nawet nie chciał z nim porozmawiać.

– Powiedział mi tylko, że „realizuje pewien plan” – opowiada zwolniony pracownik. – A przecież niewiele wcześniej składał mi życzenia świąteczne, noworoczne, w grudniu dostałem też najwyższą w ubiegłym roku premię…

Dyrektor Sobierajski twierdzi, że nie przypomina sobie, aby miał użyć takich słów w rozmowie z podwładnym. Zapewnia, że żadnego planu nie realizował, wyciągnął tylko wnioski z przeprowadzonej kontroli. Zastanawiam się, w jaki sposób mimo uporczywej nieobecności instruktora udało się właśnie w grudniu doposażyć jednoosobową placówkę w starym bunkrze i za co wobec tego Szymański został wtedy nagrodzony.   

– To premia świąteczna, rutynowo przyznawana od wielu lat. Względy ludzkie nie pozwoliły mi użyć jej jako narzędzia – deklaruje dyrektor Sobierajski. – Jako pracodawca podjąłem decyzję, a teraz oceni ją niezawisły sąd. Zaczekajmy na jego werdykt.

Bezprawnie wyrzucony

W niespełna tydzień po nagłej utracie pracy Robert Szymański w liście skierowanym do Romana Smogorzewskiego, prezydenta Legionowa, napisał m.in.:

„W grudniu 2011 uzyskałem od Dyrektora niebagatelną sumę na zakup nowego wyposażenia placówki, w której pracuję, co odebrałem jako pochwałę, gdyż w ciągu kilku ubiegłych lat nie otrzymałem takiego wsparcia. Wyposażenie to zostało zakupione przeze mnie i pomyślnie zamontowane właśnie w grudniu 2011. Dyrektor przyjechał osobiście je obejrzeć i publicznie mi gratulował”.

W odpowiedzi na swój list, zwolniony pracownik otrzymał lakoniczną odpowiedź, że może dochodzić swych roszczeń przed sądem. Pismo z ratusza zostało podpisane przez wiceprezydenta miasta Piotra Zadrożnego, który w wyborach samorządowych kandydował z tego samego okręgu wyborczego, co i Szymański.

– Skorzystałem z tej rady – mówi wyrzucony instruktor, który choć już w MOK-u nie pracuje, to nadal pozostaje przewodniczącym zakładowej „Solidarności”. Czy sąd uwzględni fakt, że decyzję o zwolnieniu Szymańskiego podjęto z naruszeniem prawa, gdyż macierzysta organizacja związkowa zgody na to nie wyraziła?

To jeszcze nie wszystko. Podczas przeprowadzonej przez PIP w lutym 2012 kontroli, starszy inspektor pracy Włodzimierz Wójcik, oprócz naruszenia ustawy o związkach zawodowych, stwierdził również nieprawidłowości w prowadzeniu części akt osobowych zatrudnionych pracowników. „W stosunku do osoby odpowiedzialnej za naruszenie przepisów ustawy o związkach zawodowych, z dnia 23 maja 1991 roku, zostanie skierowany wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego w Legionowie”, II Wydział Karny, ulica Sobieskiego 47” – czytamy w piśmie, jakie do ZR Mazowsze NSZZ Solidarność skierował inspektor Wójcik.

Wygląda na to, że decyzja dyrektora Sobierajskiego przysporzy trochę pracy sądowi. A nawet dwóm sądom.

 

„Tygodnik Solidarność” nr 18, z 27 kwietnia 2012

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka