Wrak tupolewa - jesień 2010_fot. Zuzanna Kurtyka
Wrak tupolewa - jesień 2010_fot. Zuzanna Kurtyka
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
1133
BLOG

Czy poznamy prawdę o Smoleńsku

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Polityka Obserwuj notkę 13

 

Po dwudziestu sześciu miesiącach od smoleńskiej traumy, wciąż nie wiemy, co było przyczyną zagłady rządowego tupolewa. Dzięki dociekliwości wielu osób z kraju i zagranicy, udało się wykazać, że obie wersje oficjalne – raport MAK i raport komisji Millera – nie mają zakorzenienia w faktach. Niestety, śledztwu NPW brakuje dynamiki i determinacji w gromadzeniu niezbędnych dowodów.

Tezę raportu MAK, powtórzoną w raporcie Millera, o utracie przez samolot części skrzydła po kontakcie z brzozą o grubości 30-40 cm, zakwestionował prof. Wiesław Binienda, specjalista od inżynierii materiałowej, dziekan wydziału inżynierii cywilnej amerykańskiego uniwersytetu w Akron, Ohio. Uczony polskiego pochodzenia, którego za zaangażowanie w Solidarność zmuszono w roku 1982 do emigracji, zajmuje się wykorzystaniem metod numerycznych w fizyce ciała stałego oraz badaniem ich przydatności w lotnictwie i astronautyce. Jego specjalność to m.in. mechanika pękania materiałów złożonych, analiza zmęczeniowa, płynięcie materiałów.

Polscy uczeni i mit pancernej brzozy

W roku ubiegłym prof. Binienda, posługując się programem LS-DYNA, przeprowadził komputerową symulację zderzenia skrzydła TU-154M z brzozą. Mimo przyjęcia parametrów, które zakładają większą niż w Smoleńsku grubość i twardość brzozy oraz mniejszą niż w tupolewie wytrzymałość płatu nośnego, wyniki symulacji wskazywały, że w wyniku takiej kolizji skrzydło przecina pień, w zasadzie nie ponosząc uszczerbku. Binienda, podobnie jak Kazimierz Nowaczyk, adiunkt na uniwersytecie w Maryland, czy dr inż. Grzegorz Szuladziński z Australii, wspiera działania zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Współpracownik NASA i amerykańskiego przemysłu lotniczego przedstawiał wyniki swoich prac w PE w Brukseli, na konferencji naukowej Earth and Space 2012 w Pasadenie, a ostatnio podczas serii spotkań i ogólnodostępnych wykładów w Polsce.

Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza seminarium zorganizowane przez Zakład Teorii Względności i Astrofizyki IF UJ, którym kieruje prof. Edward Malec, podczas którego gość z USA wyniki swych badań dotyczących zderzenia skrzydła z brzozą zaprezentował naukowemu środowisku Krakowa. Podczas krakowskiej dyskusji nawet polemiści przyznali, że uczony z Akron wykonał swe badania rzetelnie i otrzymał uczciwe wyniki. Mniej elegancko zachowali się natomiast organizatorzy konferencji „Mechanika w lotnictwie”, którzy w ogóle Biniendy do Kazimierza Dolnego nie zaprosili, choć z jego tezami ostro polemizowali. W tym zwłaszcza, prof. Paweł Artymowicz, lotnik i astrofizyk z Kanady.

Śledztwu brak dynamiki

Gwoli prawdy trzeba jednak dodać, że są polscy uczeni, w tym również profesorowie z WAT, którzy sądzą, że dyskusja i dalsze badania nad kolizją polskiej maszyny z brzozą mogłyby w istotny sposób przyczynić się do wyjaśnienia prawdy o Smoleńsku. Oprócz grupy profesorów Uniwersytetu Warszawskiego, których apelu w tej sprawie w biuletynie uniwersyteckim nie wydrukowano, szczególnie ważna wydaje się inicjatywa prof. Piotra Witakowskiego, z AGH, który na październik br. przygotowuje dużą konferencję naukową, poświęconą numerycznym symulacjom ostatniej fazy lotu tupolewa.   

Poważny cios oficjalnej wersji zdarzeń zadali również eksperci z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna. Profesjonalna analiza nagrań głosów z kokpitu wykluczyła forsowane przez MAK tezy o rzekomej obecności generała Błasika w kabinie pilotów oraz o błędzie pilotów, którzy – według strony rosyjskiej – mieli posługiwać się niewłaściwym wysokościomierzem. Warto pamiętać, że podstawą tych bezpodstawnych oskarżeń stało się rozpoznanie głosu dowódcy polskich wojsk lotniczych, jakiego miał dokonać w Moskwie, wkrótce po zdarzeniu, jeden z członków komisji Millera. Dziś, gdy wiadomo już, że generała w kokpicie nie było, nikt nie chce się przyznać do identyfikacji jego głosu.

Polskie śledztwo wydaje się pozbawione dynamiki. Według płk. Rzepy, prokuratorzy wojskowi w już lutym dysponowali materiałami Wiesława Biniendy i Kazimierza Nowaczyka, znanego także do niedawna jako bloger KaNo. Dlaczego więc w czasie niedawnego pobytu profesora z Akron w Polsce wysłali do niego żandarma z wezwaniem do stawienia się w prokuraturze? Być może domysły, że planowane nadanie profesorowi statusu świadka w sprawie, miało mu utrudnić szeroką popularyzację wyników badań, są krzywdzące dla polskich śledczych. Dobrą okazją do zaprzeczenia tym pogłoskom mogło się stać spotkanie na neutralnym terenie, w sejmie. Szkoda, że prokuratorzy z NPW na to się nie zdecydowali.

 

„Tygodnik Solidarność” nr 25, z 15 czerwca 2012

 

czytaj całość

http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=625&Itemid=35

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka