Uzbecka celuloza bawełniana stała się cichym, ale kluczowym składnikiem rosyjskiej produkcji amunicji. Od 2022 roku jej dostawy do Kremla wzrosły kilkukrotnie, trafiając bezpośrednio do zakładów prochu — mimo rosnącego ryzyka sankcji i oskarżeń o współudział w wojnie przeciwko Ukrainie.
Od początku pełnoskalowej inwazji Rosja gwałtownie zwiększyła produkcję pocisków artyleryjskich. Kluczowym składnikiem jest celuloza bawełniana, przerabiana na nitrocelulozę do produkcji prochów bezdymnych. Prawie całość tego surowca pochodzi z Uzbekistanu. W 2023 r. 99,47% importu Rosji stanowiła celuloza z tego kraju — dwukrotnie więcej niż rok wcześniej.
Dostawy trafiają bezpośrednio do państwowych zakładów prochu w Kazaniu, Permie i Tambowie, pracujących dla korporacji Rostec. W dokumentach jasno wskazano, że chodzi o realizację zamówień obronnych. Cel jest więc wyłącznie wojskowy.
Unia Europejska w 18. pakiecie sankcji (lipiec 2025 r.) objęła kontrolą eksport produktów mogących służyć do wytwarzania materiałów pędnych i wybuchowych, a także wprowadziła mechanizm „catch-all”, pozwalający blokować dostawy, jeśli istnieje podejrzenie, że trafią do Rosji. Dodatkowo rozszerzono zakaz transakcji bankowych, co uderza również w państwa trzecie.
Tymczasem uzbeckie firmy, jak Fargona Kimyo Zavodi, starają się dostarczyć maksymalne ilości surowca jeszcze przed wejściem kolejnych sankcji w życie, pobierając przedpłaty nawet na 2026 rok.
Według śledztw OCCRP, Uzbekistan od 2022 r. regularnie wysyła celulozę bezpośrednio do rosyjskich fabryk prochu. To naraża jego sektor finansowy na ryzyko sankcji wtórnych i stawia pytania o moralność takich transakcji.
Każda tona tej celulozy oznacza kolejne pociski, które mogą spaść na ukraińskie miasta. Zachód powinien wprowadzić obowiązkowe licencjonowanie całego łańcucha „celuloza – nitroceluloza – proch” oraz wspólny rejestr odbiorców końcowych, aby uniemożliwić omijanie sankcji.
ShadowLine
Inne tematy w dziale Gospodarka