Pleszew - Park Wodny Planty na skraju pleszewskiego parku krajobrazowo-wypoczynkowego.
Pleszew - Park Wodny Planty na skraju pleszewskiego parku krajobrazowo-wypoczynkowego.
Pola Neis Pola Neis
665
BLOG

Pleszewski Park Wodny robi wrażenie

Pola Neis Pola Neis Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

 Wizyta pełna odkryć – Pleszew, woj. wielkopolskie

Miejscowość położona na południu Wielkopolski okazała się jedną z bardziej fascynujących miejsc w Polsce, które do tej pory zdołałam odwiedzić.

Każdy zakątek, każda godzina mojego pobytu odkrywały coraz to nowe oblicza miasta.  W środku wspaniały Rynek, wokół niego ruchliwe uliczki z kamieniczkami po ich bokach. W jednej z nich ciekawe Muzeum Piekarnictwa. Trochę dalej – u wejścia do malowniczego parku Planty – nowoczesny park wodny, a do tego otwarci i sympatyczni ludzie.

Cudze chwalicie, …

Znakomite artykuły, reklamy wychwalające walory turystyczne znanych kurortów, czy to w Polsce czy zagranicą przyprowadzają nieraz o zawrót głowy. Pochłaniamy je często jak najlepszy rarytas, ulegamy modom i w owczym pędzie udajemy się tam, gdzie wszyscy. A tak naprawdę wybieramy tłok, hałas i zamiast wypoczęci, to wracamy zmęczeni. Niedoceniamy ofert małych miejscowości, gdzie w swojskich warunkach, pośród malowniczych krajobrazów z  doskonałą infrastrukturą turystyczną i sportową oraz znakomitą kuchnią możemy skorzystać z mniej wyświechtanych propozycji wypoczynku. Gdzie będziemy mieć możliwość zabawy, aktywności fizycznej na łonie lokalnej natury: w lesie,  na łące, w kwitnących wiosną sadach, ogrodach, pośród łanów złocistych zbóż na polach. Możemy ożywić pamięć z lat dziecięcych i dać upust swojej wyobraźni , i wykorzystać możliwości, które oferuje region. Możemy poznać historię, która nieraz zaskakuje swoją barwnością. Zwiedzić niesamowite miejsca. A gdy tego nam mało, możemy dla odmiany w tym samym miejscu, w komfortowych warunkach skorzystać z propozycji aktywnego wypoczynku. Z reguły w takich miejscowościach nie brakuje basenów pływackich czy nawet aqua parków, siłowni, gabinetów odnowy biologicznej, boisk do gry w piłkę, kortów tenisowych, działają też wypożyczalnie rowerów, są piękne szlaki rowerowe i piesze. Można też oddać się błogiemu lenistwu i korzystać z beztroskich chwil w luksusowych hotelach lub pensjonatach ze świetną kuchnią oferującą lokalne specjały.

Nasz polski krajobraz

Samochód mija wsie, raz poskakując trochę na wyboistej drodze, raz sunąc po ładnej nawierzchni z zagospodarowanymi poboczami.  To efekt mojego wyboru drogi mniej uczęszczanej, z dala od wielkomiejskiego ruchu.

W obejściach gospodarskich panuje cisza, gdzieniegdzie widać stado gęsi, kur albo tylko stróża podwórka - psa. Za szybą ukazują się coraz to nowe oblicza krajobrazów i budowli, które jak np. zabytkowy drewniany kościółek we wsi Tursko są na pewno warte obejrzenia. W dodarciu do celu, w przeważającej części podróży towarzyszy mi jednak ogromna przestrzeń zaoranej, żyznej ziemi przygotowanej do wiosennej wegetacji roślin.  Płaski obraz urozmaicają niekiedy widoczne w oddali skupiska leśne z ciężko zawisłym nad nimi niebiesko-stalowym niebem.  

W pobliżu Pleszewa zauważam dużo gospodarstw szklarniowych. Widok, jak się okazuje, wcale tutaj nie taki rzadki. Region bowiem słynie ze szklarniowej uprawy  pomidorów. Za sprawą tego pysznego i zdrowego warzywa, z którego przyrządzono gigantyczną sałatkę, miejscowość znalazła się ponoć nawet w Księdze Rekordów Guinnessa.  

Jak tu pięknie!   

Takim okrzykiem przywitałam pleszewski Rynek. W pierwszym momencie skojarzyłam go z sandomierskim Starym Rynkiem, tylko że w miniaturze.

Stojące ciasno jedna przy drugiej wokół Rynku kamienice  zachwyciły mnie historyczną architekturą. Jedne odrestaurowane, inne czekają na odnowienie. Wszystkie ciekawe - różne:  wąskie, szerokie,  niskie, wysokie, ze zdobieniami i bez. Każda podzielona na części handlowo-usługową na parterze i  mieszkalną na wyższych piętrach. Na dachach niektórych z nich widać ich skrzydlatych lokatorów.

W środku zabytkowy Ratusz, we wnętrzach którego działają władze miasta i gminy. No i ten plac. Widok jego unikatowego zagospodarowania zatkał mi dech w piersiach. Spacer po nim okazał się czystą przyjemnością. To taki mały raj z ogromnymi bonsai pośrodku kamienistych klombów, szpalerami drzew z koliście przyciętymi koronami, żywotnikami, choinkami, ławeczkami. I choć wybrukowany, to zachował same zalety małomiasteczkowego stylu. Ma jeszcze jeden niewątpliwy walor – ładne, nawiązujące do historii miasta stojaki na rowery.

Zresztą Rynek zadziałał wizualnie nie tylko na mnie. Jak można przeczytać na stronie UMiG: w 2006 roku został wyróżniony w konkursie Modernizacja Roku.

Ten ideał ma jednak jedną skazę. Nie od razu zauważalną dla turysty. Brak parkometrów przy miejscach do parkowania samochodów i czytelnych informacji, gdzie opłatę za postój auta można  uiścić. Trzeba naprawdę wytężyć wzrok i specjalnie szukać, aby znaleźć tabliczkę z komunikatem na rogu jednej z uliczek wiodących do Rynku.  Dla nieobeznanego w terenie gościa, taki defekt może zakończyć się przykrą niespodzianką – mandatem od Straży Miejskiej.

Na ciastko do muzeum

Niedaleko Rynku znajduje się jedno z miejscowych muzeów – Muzeum Piekarstwa. Nie odnalazłszy jego szyldu na żadnej z kamienic, postanowiłam spróbować ciastka w jednej z ciastkarni. Jak się okazało, trafiłam w samo sedno. Wnętrze ciastkarni – piekarni jest tylko przystankiem w drodze do muzeum. Zaplecze ciastkarni kryje bowiem ojczyznę rodziny Vogt, która zafascynowana rzemiosłem uprawia je od pokoleń.  

Wnętrza  muzeum urzekły mnie różnorodnością eksponatów i barwnością. Prowokowały wyobraźnię. Wciągały argumentacją powiedzeń i haseł. Takich jak chociażby: „Bądź dobry jak chleb” albo „Chcesz żyć zdrowo jedz razowo”.

Muzeum na co dzień nie jest czynne. Można je zwiedzać po uprzednim uzgodnieniu. Turyści je odwiedzający mogą też wziąć udział w warsztatach, podczas których pokazuje się jak samemu  wykonać  figurkę z ciasta. Uczestnicy takiego spotkania otrzymują od muzeum  Dyplom Mistrzowski.

Synonim aktywności

Pleszewską atrakcją jest niewątpliwie nowoczesny Park Wodny „Planty”. Wybudowany w 2012 roku obiekt jest idealny dla wszystkich pragnących czynnie i zdrowo spędzić czas.

Oferuje się tu różnorodne przeżycia: pływanie, masaże, aerobik w wodzie, zajęcia fitness i w siłowni. Dla zdrowia i urody można też skorzystać ze strefy spa z saunami: fińską, parową i aromatyczną, zrelaksować się na podgrzewanych leżankach.

A dla spragnionych rozrywki magnesem  jest 4-torowa kręgielnia bowlingowa.

Nie brakuje tu także nowoczesnego lokalu gastronomicznego oferującego m.in. świeże soki z marchwi i owoców. W przytulnym barze można na chwilę usiąść i odpocząć lub pogawędzić z przyjaciółką mając jednocześnie stały podgląd na to, co dzieje się za szklaną ścianą wewnątrz basenu.   

Do tego dochodzi niezwykła uprzejmość i gościnność personelu. Tutaj się czuje, że wszystkich łączy dobry humor i serdeczność. 

Nic dziwnego, że kompleks i przyjazne traktowanie pozostanie na długo w mojej pamięci.

Mam tylko jedno „ale”. Jak na tak współczesne rozwiązania niestety zapomniano o szatni. Jej brak w holu przy kasach wprawił mnie w niemałe zakłopotanie. Wprawdzie przy kręgielni na niższym poziomie jest miejsce do zostawienia nakrycia i obuwia, to jednak jest ono pozostawione bez dozoru i dla korzystających z basenu bardzo niewygodne. 

Zobacz galerię zdjęć:

Park Wodny Planty - widok na baseny z barku w holu.
Park Wodny Planty - widok na baseny z barku w holu. Pleszewski Rynek. Jedna z sal w Muzeum Piekarstwa.
Pola Neis
O mnie Pola Neis

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości