Rząd Tuska musiał żyć z piętnem katastrofy smoleńskiej przez 5,5 roku - rząd Jarosława Kaczyńskiego przez niecałe 33 lata praktycznie zdołał uśmiercić temat katastrofy smoleńskiej. Skończyły się miesięcznice i skończyło się gadanie o tym nieważnym wydarzeniu. Jeśli ktoś jeszcze odgrzewa te stare kotlety, to wyłącznie rodzina: ale nie prezes. On taktownie wycofał nawet Macierewicza z eksponowanego stanowiska, żeby tylko sprawę przykryć jak najgrubszą warstwą milczenia.
Oficjalnie sprawa w obiegu medialnym nie istnieje. Prokuratura nie informuje społeczeństwa o postępach śledztwa, choć przecież logicznym byłoby, gdyby organizowała przynajmniej raz w miesiącu konferencję prasową temu poświęconą. Raport techniczny przemknął przez łamy prasowe właściwie niezauważony, wstydliwie, chyłkiem, milczkiem. "W temacie" zwrotu wraku wszyscy nabrali wody w usta - choć podobno jacyś specjaliści pojechali do Rosji. Nadal nie upubliczniono rozmów z samolotu ani z wieży - no bo po co? Jeszcze wszyscy by się dowiedzieli prawdy ... Po prawie trzech latach rządów PiS nie wiemy ciągle, która wersja "oryginalnych kopii" czarnych skrzynek, tak pracowicie przywożonych z Moskwy przez ministra Millera, jest właściwa: pierwsza, trzecia, piąta? ...
Ba - pomimo tego, że teraz rządzi PiS - partia niewątpliwie propolska, patriotyczna i powstała z kolan - opinia publiczna nie ma pojęcia, jak to NAPRAWDĘ było z tymi wybuchami i dynamitem.
A pan pułkownik Edmund Klich, postać ABSOLUTNIE KLUCZOWA dla wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, nadal chyba nie został przesłuchany przez odzyskaną prokuraturę. A może został, a ja nic o tym nie wiem? ...
Innymi słowy: nic się nie stało, Polacy. Nic się ...
Przecież to było zwykł włamanie do piwnicy!
