Małgorzata Gersdorf została uhonorowana tegoroczną niemiecką nagrodą im. Theodora Heussa. Prezes Sądu Najwyższego ma ją odebrać za miesiąc - lecz mam szczerą nadzieję, że tego nie zrobi.
Nagroda ma zostać przyznana za „opór przeciwko łamaniu przez polski rząd zasad państwa prawa”: a przypominam, że do tej pory żaden organ prawomocnie nie orzekł, że Polska (czy jakikolwiek inny kraj) łamie prawo. Odebranie przez Gersdorf tej nagrody byłoby więc aktem wyprzedzającym decyzję odpowiedniego gremium i, oczywiście, ułatwiałoby ją.
Trzeba jednak zaznaczyć, że domniemanie niewinności obowiązuje zawsze i wszędzie - przecież praktycznie pewne jest, że żadna decyzja dotycząca łamania praworządności w Polsce NIE zapadnie, bo i zapaść nie może. Nie sposób wyobrazić sobie wtedy sytuację prezes Gersdorf, nich war? ...
Trzeba też podkreślić, że nagrodę im. Heussa otrzymują praktycznie sami Niemcy: wyjątki zrobiono dla pedofila Daniela Cohn-Bendita. Już samo to wskazuje, że nie honor przyjmować taką nagrodę - jednak oczywisty fakt, że przyjęcie jej byłoby aktem politycznym, drastycznie działającym na niekorzyść Polski, powinna prezes Gersdorf skłonić do odmowy.
Należy też zauważyć, że przyjęcie orderu, odznaczenia lub innego wyróżnienia od państw obcych uzależnione jest od zgody urzędującego Prezydenta RP, co należy szczególnie podkreślić.
Jeśli jednak, mimo wszystko, prezes Gersdorf przyjmie nagrodę, to konieczne będzie uruchomienie przepisów dotyczących zdrady stanu.
