Emmanuel Macron i Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/EPA
Emmanuel Macron i Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/EPA

"Le Figaro" zachwycone Morawieckim. "Francja i Polska mogą wywrzeć wpływ na Niemcy"

Redakcja Redakcja Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

Prawicowy dziennik "Le Figaro" w samych superlatywach przedstawił premiera Mateusza Morawieckiego, zestawiając go z prezydentem Emmanuelem Macronem. Wpływowa gazeta apeluje do francuskich władz o zbliżenie z Polską w celu powstrzymania merkantylistycznej polityki gospodarczej Berlina.

Patrick Edery - autor artykułu w "Le Figaro", szef biznesowej organizacji "Partenaire Europe" -  ukazał nowego polskiego premiera jako postać o wyjątkowym doświadczeniu, dobrze wykształconego, który zna języki i ma doświadczenie w walce z komunizmem.

"Jako były dyrektor banku Morawiecki biegle włada językiem angielskim i niemieckim oraz błyszczy na europejskich salonach. Polski premier ma 49 lat, technokrata z bogatym doświadczeniem w sektorze bankowym, został ministrem w biegu, bez zdobytego wcześniej politycznego doświadczenia. W tym oraz w swoim ubiorze przypomina pewnego francuskiego prezydenta. Jednak podobieństwa kończą się tutaj. Macrona i Morawieckiego bowiem dzielą poglądy polityczne" - opisuje sylwetkę Mateusza Morawieckiego Edery.

"PiS to partia w najczystszej tradycji gaullistowskiej. Wymarzona Polska PiS-u to Francja lat 60-tych. (...) Prezes PiS Jarosław Kaczyński zresztą często powołuje się na generała de Gaulle’a. Morawiecki to praktykujący katolik, ojciec 4 dzieci, patriota i zagorzały antykomunista. On wierzy w Europę narodów. Jest tak bliski wizji de Gaulle’a, jak Macron jest bliski wizji Jacquesa Delorsa" - wskazuje komentator "Le Figaro".

Artykuł jest pozytywny dla Polski, wskazuje na szanse ocieplenia relacji polsko-francuskich. Edery zauważa, że oprócz Brexitu, poważnym wyzwaniem dla Unii Europejskiej są rosnące wpływy Niemiec. I chociaż Macron jest zwolennikiem federacji wewnątrz wspólnoty, a Morawiecki integracji z poszanowaniem suwerenności narodów, to oba kraje więcej łączy, niż dzieli.

"Można by pomyśleć, że tych poglądów nie da się pogodzić, ale oba kraje muszą stawić czoło tym samym zagrożeniom. Poza Brexitem, największym zagrożeniem dla Unii Europejskiej jest obecnie merkantylistyczna polityka Niemiec" - pisze autor w "Le Figaro".

Edery wskazuje na dokładnie to samo zagrożenie, o którym od lat mówią politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim. Niemcy - stwierdził publicysta - zamierzają pełnić rolę giganta przemysłowego, redukując role innych krajów do poziomu wasali. "Importują tanie, ale wysokiej jakości produkty, częściowo przetworzone, składają je u siebie w produkty o wysokiej wartości dodanej i odsprzedają w segmencie luksusowym. Pozwala to niemieckim firmom osiągać wysokie marże, a tym samym mogą inwestować w innowację, szkolenia i wynagrodzenia. Rynek europejski jest zatem dla Niemców nie tyle rynkiem odbioru niemieckich produktów, co rynkiem tanich dostawców" - krytykuje Berlin Edery.

W tekście "Le Figaro" odnajdziemy ostrzeżenie przed niszczeniem Unii Europejskiej i samej Francji za bierność wobec polityki niemieckiej. Tymczasem Angela Merkel - dodaje komentator - ciągle przekonują europejskich partnerów co do słuszności prowadzonych działań.

"Niemcy pacyfikują każdego, kto wątpi w ustalony porządek, a tym samym w niemiecką hegemonię. Grecja próbowała i została przywołana do porządku. Również kraje południa Europy chciały zaproponować inną politykę, zwłaszcza monetarną, ale szybko zostały uciszone. Polska również próbuje przeciwstawić się polityce niemieckiej w dziedzinie energetycznej, która zresztą zagraża bezpieczeństwu energetycznemu całej Europy" - chwali Polskę "Le Figaro".

Edery zwraca uwagę na twardą, ale jednocześnie zasadną politykę zagraniczną rządu PiS - inicjatywę Trójmorza, która ma uniezależnić region od wpływów rosyjskich, czy też brak zgody na przyjęcie imigrantów. Takie kraje, jak Polska, popadają w konflikty z Niemcami, a ich wybór staje się widoczny: akceptacja polityki Berlina lub wyjście z Unii Europejskiej - wnioskuje autor tekstu.

Jak może dojść do zbliżenia między Paryżem a Warszawą? Choćby na tle gospodarczo-przemysłowym. "Francuskie okręty podwodne, których zakup Polska rozważa i które woli od niemieckich i szwedzkich, mogłyby zbliżyć oba kraje. Ale to nie wystarczy. Francja musi zrobić krok w kierunku Polski i przeciwstawić się procedurze praworządności Komisji Europejskiej" - ocenia Edery.

"Le Figaro" krytykuje ostro Fransa Timmermansa. Zdaniem Edery'ego, wiceprzewodniczący KE nie ma demokratycznego mandatu, bowiem został wybrany przez biurokratów unijnych, a jego patia w Holandii ma poparcie ponad 5 proc. wyborców. Tymczasem Timmermans krytykuje polski rząd za reformę sądownictwa.

Źródło: wpolityce.pl, Le Figaro

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka