Dobry, pobożny katolik co najmniej raz w tygodniu wyznaje Akt żalu, głośno i wyraźnie skandując:
Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Ujmujące. Szkoda, że bez konsekwencji praktycznych. Przyglądając się nastawieniu niektórych przedstawicieli nurtu określającego się jako patriotycznego trudno pogodzić ich niechęć do uczciwej spowiedzi z lansowaniem się w cieniu Krzyża. Prym wiedzie osoba, która ostatnio odstawiła relanium i skupiła się na wytykaniu wszystkim dookoła błędów, zaniedbań i zbrodni, bez przesadnego zwracania uwagi na wielkie belki we własnych oczętach. Tak bardzo chwalona pryncypialność owej persony we Mła budzi jak najgorsze odczucia – to nie przywiązanie do Zasad, lecz próba wybielania się kosztem innych. Jak to się ma do cotygodniowych ekspiacji, których elementem jest rachunek sumienia i pokorna prośba o odpuszczenie win?
Wszyscy są winni, tylko nie my. Bombowiec Tu-154 zestrzelili sowieccy zamachowcy przy współudziale gubernatora kondominium oraz stronniczych mediów. Żadnych nacisków nie było, Kazana i Błasik po prostu do kabiny pilotów zabłądzili. I to kilka razy. Piloci to debeściaki, a rozbili się dlatego, że Ruscy aerodromu nie zamknęli. Wybrany przez nieporozumienie na prezydenta jest uzurpatorem, kto wie czy nie dzięki fałszerstwom przy urnie.
To nie jest przypadkowa, afektowana linia rozumowania. To dla tego pseudobogobojnego grona standard aksjologiczny:
1939 – sojusznicy zdradzili, Niemcy napadli, Sowieci dobili. My Chrystusem narodów, z definicji czyści. Który to ówczesny patriota zainteresował się zdolnościami ofensywnymi armii francuskiej?
1943 – jacyś zamachowcy (w zależności od osobistego gustu: Polacy, Anglicy, Niemcy, Sowieci) sprzątnęli generała Sikorskiego. Wersji o samolocie przeładowanym kontrabandą zwolennicy „waszej winy” nawet nie biorą pod uwagę, bo to „obraża” ofiary.
1944 – znowu ogólnoświatowa wiarołomność. Sowieci nie pomogli, Anglo-Amerykanie okazali się perfidnymi krętaczami, no a Szwaby to wiadomo, teutońska dzicz. Osoby, które awanturę w Warszawie wywołały to ojczyźniani herosi.
1989 – Polacy, ku swojemu zdumieniu, obalili światowy komunizm. Sami. I nikt nam za to codziennie nie dziękuje?!
Wasza wina, wasza bardzo wielka wina, sukinsyny…
Inne tematy w dziale Polityka