MinSprawWew postanowiło włączyć się do boju z kryzysem finansów publicznych. Inicjatywa na pewno słuszna, choć, jak to zwykle jest z inicjatywami administracji, jest nieco nieśmiała.
Pomysłowi urzędnicy MinSprawWew zaproponowali podwyżkę mandatów. W zeszłym roku tylko pod pretekstem nieobwiązania się okowami (nie)bezpieczeństwa udało się wystawić 7 mln mandatów po 200 PLN. Jak wiadomo unikanie skrępowania pasami ma decydujący wpływ na poziom bezpieczeństwa, jadący bez pasów zdecydowanie częściej powoduje wypadki. A przecież pretekstów do wystawiania mandatów jest znacznie więcej. Troszczący się o nas urzędnicy proponują więc podwyższenie limitu mandatów do nawet 2000 PLN. Brawo! Lecz dlaczego tylko tyle?
Jakże efektownie brzmiałaby fraza wypowiadana przez mackę MinSprawWew, czyli funkcjonariusza milicji antyobywatelskiej: „Za przekroczenie dozwolonej prędkości o 11 km/h nakładam na pana mandat karny w wysokości 799 000 PLN. Normalnie dajemy mandat na 800 tysięcy, ale dzisiaj jest promocja”. Trzech ukaranych i mamy kasę na zbudowanie kilometra autostrady na Berdyczów. Albo jeszcze lepiej – na zakup kolejnych kilkuset fotoradarów, wypasionych alf z widełłorejestratorami i drobnicy w postaci ręcznego miernika prędkości dla każdego mundurowego.
Jak twierdzą milicjanci, główną przyczyną wypadków jest prędkość. Milicjanci mają słuszną rację – gdyby samochody rozwijały szybkość 0 km.h, to do wypadków by nie dochodziło. Prędkość jest więc bez wątpienia główną przyczyną, wbrew złośliwemu dementi Najwyższej Izby Kontroli, która nieudolnie manipulując fałszywymi danymi usiłowała wmówić opinii publicznej, iż winny jest przede wszystkim brak tras szybkiego ruchu. Kłamią! Proszę, oto dowód: na autostradach dochodzi do aż 5% ogółu wypadków, podczas gdy na krętych, jednopasmowych drogach krajowych i lokalnych jedynie do 95%. Jak widać – szybkość, szybkość i jeszcze raz szybkość. Szybkość należy więc wyeliminować z ruchu drogowego.
Dopóki to jednak nie nastąpi i samochody będą rozwijać szybkość, walkę z zagrożeniem holokaustem należy prowadzić mandatowo. Jest w kodeksie „dozwolona prędkość 50 km/h”?! No to za przekroczenie o 0,1 km/h należy surowo piratów karać. Tłumaczy się jakiś głupio „ale przecież szybkościomierz niekoniecznie musi pokazywać prawidłowo”, to mu pryncypialnie doradzić, by jechał 40 km/h – wtedy żaden błąd odczytu mu nie grozi. I nie ma tłumaczenia „jest pusto, ładna pogoda, mam dobry samochód”, przepisy są ważniejsze od realnej oceny warunków na drodze. Za karę mandat półmilionowy, płatny w ciągu 7 dni na poczcie, w banku lub przelewem internetowym. Nauczycie się, chamy, kto tu rządzi. To jest, kto o was tak pilnie dba, kochani.
Inicjatywa MinSprawWew pozwala zachować nadzieję, że to dopiero początek erupcji doskonałych pomysłów. Tacy piesi, na przykład – przecież oni także rozwijają prędkość, a przecież, jak wiadomo, prędkość jest zabójcza. Ich także należy łupić… znaczy, wychowywać. 200 000 PLN mandatu dla pieszego skutecznie oduczy go wałęsania się samopas, bez pośrednictwa uspołecznionego transportu zbiorowego.
Inne tematy w dziale Polityka
