Według ultrasów tak zwanego legalizmu przekraczanie prędkości administracyjnej (zwanej łaskawie, na użytek niewolników, prędkością „dozwoloną”) to akt „piractwa drogowego”. Z upodobaniem stosują tę mowę nienawiści pismacy oraz wytresowani przez nich osobnicy, którzy cudze zdanie przedkładają nad własny osąd. Hipokryzji w tym co nie miara – widział kto kiedy dziennikarskiego łowcę rewelacji jadącego na miejsce sensacji p o w o l i ?
Konsekwencje takiej ortodoksji są groźne dla życia i zdrowia, co łatwo udowodnić na prostym przykładzie: szosa, prędkość administracyjna 90 km/h, legalista za dychę rozpoczyna manewr wyprzedzania jadącej z szybkością 80 km/h ciężarówki. Wyssana z mlekiem matki miłość do paragrafów sprawia, że ów niebezpieczny manewr wykonuje tak, jak go przepisy wymusztrowały: rozpędza się do 90 km/h i heja, rozpoczyna wyprzedzanie. Przez 25 sekund (czyli dystans 600-700 metrów) ślepo oddany poczuciu posłuszeństwa dla „prawa” osobnik blokuje drogę pojazdom nadjeżdżającym z przeciwka oraz zasłania widok kolejnym autom, również zamierzającym wyprzedzić zawalidrogę. Jak takiego jegomościa określić: prawomyślny obywatel czy kandydat do nagrody Darwina?
Manewr wyprzedzania powinien trwać jak najkrócej, czyli w trakcie jego wykonywania powinniśmy mieć jak największą prędkość. […] Różnica prędkości między nami a samochodem wyprzedzanym musi być jak największa, minimum 20-30 km/h.
Cóż to za dyletant i pirat drogowy w jednym tak się mądrzy? Któż to uważa się za lepszego od panów policjantów, żurnalistów i pożytecznych idiotów?
Ten łobuz to Sobiesław Zasada, trzykrotny mistrz Europy w rajdach, trzykrotny wicemistrz Europy, 11-krotny rajdowy mistrz Polski i zwycięzca 148 rajdów samochodowych. Czy to wystarczająca rekomendacja?
No dobrze, powie ktoś, wyprzedzanie to szczególny przypadek, jednak chodzi przecież o normalną jazdę na co dzień. Tutaj (mądra mina) ograniczeń prędkości należy bezwzględnie przestrzegać! Tak? Nie:
Nie jestem przeciwnikiem szybkiej jazdy. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem jazdy niebezpiecznej. Proponuję wprowadzenie do stałego użytku terminu „szybkość bezpieczna”.
Termin ten oznacza szybkość względną, szybkość zależną od umiejętności kierowcy, sprawności jego wozu i sytuacji na drodze. […] Czyli szybkość bezpieczna to taka, na jaką może sobie w danych okolicznościach pozwolić konkretny kierowca na określonym samochodzie. […] Nieważna jest więc szybkość bezwzględna, ważna jest szybkość bezpieczna w stosunku do umiejętności kierowcy.
Dlatego też nie zgadzam się z wieloma znakami ograniczającymi prędkość. Z mojej praktyki wynika, iż rozpiętość szybkości bezpiecznej jest co najmniej dwukrotna w każdą stronę. I tak przy ograniczeniu do 60 km/h bezpieczna szybkość może wynosić konkretnym samochodem i w odpowiednich warunkach 120 km/h, ale również w innych warunkach tylko 30 km/h. […]
Nie wydają mi się również właściwe pewne praktyki policji drogowej. Nie tylko u nas policjanci z urządzeniami radarowymi preferują często miejsca raczej bezpieczne, tam, gdzie kierowcy według swojej oceny jadą szybciej, a warunki terenowe sprzyjają […]
Bywa nawet, że jazda zbyt wolna jest jazdą w dalszych skutkach również niebezpieczną. Kierowca jeżdżący zbyt wolno jest ze swojej przesadnej ostrożności zadowolony, a nawet dumny. W ten sposób popada w samouspokojenie. Ale kiedy znajdzie się w sytuacji trudnej […] to wtedy, przy słabych umiejętnościach, traci głowę. […]
Gdybym miał propagować jakieś generalne hasło dla kierowców […] brzmiałoby ono:
Jedź z szybkością bezpieczną.
Dla osób zaimpregnowanych na zdrowy rozsądek dewiza mistrza Zasady brzmi jak „Bądź piratem drogowym!”, taka jest skala otumanienia sporej części kierowców. Ponoć w Norwegii nie da się jechać bezpiecznie, ponieważ zaraz jakiś kapuś dzwoni na policję z donosem. U nas takie bolszewickie praktyki również stają się coraz bardziej powszechne, jeżdżących z prędkościami wyższymi od administracyjnych wyzywa się od „wariatów drogowych” i piętnuje na wszelkie możliwe sposoby. Dlatego, że z punktu widzenia własnych ograniczonych umiejętności każdy prowadzący lepiej to szaleniec ergo pirat ergo przestępca. Tymczasem:
Inna ważna sprawa to przestrzeganie przepisów na drodze. To ja mam przestrzegać przepisów i nie mogę uczyć tego innych. Jeżeli na przykład jest ograniczenie prędkości 80 km/h i tak właśnie jadę, to nic nie upoważnia mnie do tego, abym nie przepuścił jadącego prędzej samochodu. Nigdy nie mogę wiedzieć o co chodzi kierowcy samochodu jadącego za mą. […] Chciałbym, aby wszyscy użytkownicy dróg to zrozumieli: każdy niech odpowiada za siebie.
Za siebie. Wzięcie odpowiedzialności za siebie niektórych jednak tak przeraża, że wolą pozostać niewolnikami znaków i przepisów, wolne chwile poświęcając nie doskonaleniu techniki jazdy, lecz kolaboracji z policją.
/wszystkie cytaty z książki Sobiesława Zasady pt. Szybkość bezpieczna, Warszawa 1992. Podkreślenia Autora/
Inne tematy w dziale Polityka