Ludność cywilna wróciła z wakacji do swoich obciążoną hipoteką domów, co oznacza, że ma więcej czasu na emocjonowanie się cudzymi problemami. Wiedzą to stacje telewizyjne, oferujące od września nowe kotlety do późniejszego wielokrotnego odgrzewania, wiedzą to w redakcjach tabloidów, wiedzą to wreszcie osoby lubiące być znanymi. Między redakcjami tabloidów a celebrytami występuje symbioza, przeto wspólnym ich wysiłkiem ludność cywilna może podziwiać całą serię niezwykłych wyznań.
Ofensywę zaczęła zapłakana Figura Katarzyna. Za jedyne 2,99 PLN (z VAT) można przeczytać całość wywiadu, w którym była gwiazda telefonicznej sekslinii opowiada o tym, jak od 12 lat jest ofiarą przemocy stosowanej przez swego amerykańskiego męża. Państwo pobrali się w maju 2000 roku, czyli wynikałoby z tego, że szczęśliwa posiadaczka Kashmira i Koko (nie, to nie imiona kota i pudla, lecz jej dzieci) rzuciła się w ramiona damskiego boksera świadomie. Mężuś rezydował głównie w USA, do Polski i swej lubej jedynie od czasu do czasu przyjeżdżał. Wierząc w każde słowo prześladowanej eks-piękności – pan Figur zjawiał się w Polsce jedynie na szybki sparing. Potem pani Katarzyna mogła zasypywać siniaki talkiem i nie ciągać do sądów redakcji gazet, które jeszcze w 2010 roku wypisywały takie oto sensacje:
... nadal jest jedną z najszczęśliwszych mężatek. Choć wyszła za mąż już 10 lat temu, łączy ją z mężem wielka miłość i namiętność. Nie zmienią tego nawet odległość tysięcy kilometrów, gdy Kai wyjeżdża do USA i Niemiec robić interesy. Zadaje kłam tym pogłoskom nawet sama Figura, która ma dość złych języków.
- Nie rozwodzę się z mężem - mówi stanowczo aktorka w rozmowie z "Super Expressem".
I to nie są puste słowa. Ostatnio małżeństwo pokazało całemu światu, że ani myśli o rozstaniu. Kai przyleciał specjalnie ze Stanów, by oklaskiwać żonę na premierze sztuki [...] Gdy […] Kasia zeszła ze sceny, słodkich całusów i czułych gestów nie było końca. Z ust Kasi uśmiech nie schodził przez cały wieczór. Kai natomiast nie odrywał od niej wzroku. Oboje stęsknieni cieszyli się swoim towarzystwem. Kai niestety przyjechał tylko na chwilę. […] Jednak gdy tylko Kasia za nim zatęskni, natychmiast zjawia się w kraju, żeby przytulić ukochaną żonę.
[...] Patrząc na tak szczęśliwą parę, nie można mówić o rozwodzie. A Figura nieraz tłumaczyła, że odległość nie jest przeszkodą. Poza tym oboje realizują swoje plany. On prowadzi za oceanem restaurację, ona gra na deskach stołecznych teatrów. To nie przeszkadza im kochać się i tworzyć udany związek.
Płacz gwiazdy w programie Lisa Tomasza nie wypadł przekonująco, no cóż – to aktorka, która otarła się o Oskara występując w epizodzie holiłódzkiego filmu. Na pewno wiele umie, lecz naturszczyczka Sawicka Beata swego czasu wypadła w identycznej roli autentyczniej.
Inną drogą poszedł reżyser Machulski Juliusz. W obszernym wywiadzie udzielonym najlepszej gazecie Europy Środkowejwywnętrzył się z pozycji historyka, filozofa, ekonomisty, reformatora, surowego, cnotliwego krytyka religiantów, mistrza srebrnego ekranu trochę tylko gorszego od Łódiego Allena (perskie oko na dwa łamy) oraz zatroskanego patrioty. Dla miłośników grochu z kapustą to z pewnością wielka uczta, aczkolwiek konkrety też się pojawiły. Oto pan reżyser z wyższością patrzy na ludzi zajętych troskami codziennego trudu życia. On się nie zniża do robienia zakupów czy przejmowania niezapłaconym rachunkiem za komórę, woli wyciągnąć się wygodnie z gazetą w garści w jakiejś paryskiej knajpce, tak na kilka tygodni. Frajerów zarabiających 2000 PLN brutto na taki luz nie stać, więc łażą po Krakowskim Przedmieściu wykrzykując hasła, które pana reżysera bawią.
O swojej umiarkowanie pociągającej osobie postanowiła przypomnieć Peszek Maria. Wywiad dostępny w Polityce, która wedle najlepszych wzorów brukowców postanowiła przyciągnąć naiwnych wstrząsającym tytułem: Spowiedź niewierzącej. Niewierząca uznała za stosowne poinformować wszystkich, że nie chce mieć dzieci, a Bóg został wymyślony i tylko ludziom przeszkadza, ale za to artystka płaci abonament, chodzi na wybory i czyta gazety. Poza tym cierpi za miliony, a wydanie nowej płyty nie ma z tym wszystkim oczywiście niczego wspólnego:
- Przez rok wszystko było bólem i chaosem. Chciałam umrzeć. (...) Bolało tak, że w Bankgoku godzinami leżałam pod prysznicem przekonana, że to się nigdy nie skończy. (...)
Reżyser Machulski byczy się w Paryżu, artystka Peszek wyleguje pod prysznicem w Bangkoku, oboje ględzą o tym, jak się powinno żyć. Może niech zajmą się swoją zmaltretowaną koleżanką Katarzyną i uświadomią jej, że życiowym celem jest czytanie gazet za granicą.
Wyjec Peszek lansowała kiedyś przebój, który zaczynał się następująco:
Nie jestem dziś w sosie
muchy mam w nosie
jestem w kłopocie
jak śliwka w kompocie
Pomijając niepokojący urok zaskakujących rymów – ten hit powinien zostać hymnem kaznodziei-celebrytów. Mówi wszystko o nich, mówi wszystko, co mówią oni.
Inne tematy w dziale Kultura
