Do: M
W miejscu
TOP SECRET
-- Do rąk własnych (obciętych lub nie) –
XYZ007-10042010/1941K
RAPORT KOŃCOWY
M, donoszę, iż zakończyłem wnikliwe śledztwo i niniejszym przedstawiam swoje genialne wnioski w sprawie tak zwanej katastrofy na Siewiernym w 10 kwietnia roku pamiętnego.
Śledztwo przeprowadziłem nie ruszając się z wygodnego fotela w swojej izolatce. Korzystałem z materiału udostępnionego w Internecie, ponieważ wizyta na miejscu tak zwanej katastrofy nie była mi do niczego potrzebna. Wszystko widać na zdjęciach, więc po co się telepać między białe niedźwiedzie do Azji. Głównymi dowodami są zdjęcia satelitarne, ustalenia prof. Cieszewskiego, globus w skali 1:873653457629 oraz wypożyczona (i nie oddana) z miejskiej biblioteki publicznej książka Golicyna o nożyczkach dezinformacji. Wszystko razem połączyłem zdumiewająco błyskotliwą analizą (kolega Napoleon Bonaparte bardzo mnie chwalił), którą niżej prezentuję.
A zatem:
koło lotniska Siewiernyj podrzucono jakiś złom, tam nie było żadnej katastrofy, przygotowano tam jedynie jej inscenizację. Udowodnił to prof. Cieszewski, ponieważ udowodnił. Zdjęcie satelitarne i wiele innych powiązanych z nim faktów świadczą o inscenizacji. Widać to na zdjęciu z dnia 5 kwietnia. I nic nie przesłoni tego faktu. Istotą inscenizacji było to, że pokazano tak rozbity wrak samolotu, bo prawdziwa katastrofa mogła nie zapewnić wraku i katastrofy. Samolot z prezydentem Rosjanie ukradli z nieba, schowali gdzieś tam, zamordowali pasażerów (prezydentowi urwali nogę, innym osobom wątroby), ale nie udało im się tego ukryć, bo satelity to namierzyły.
Brzozę Ruscy złamali już 5 kwietnia, wtedy też nawieźli na teren przyszłej katastrofy złom pochodzący z dwóch różnych samolotów i przykryli to płachtami w kształcie kaszubskich wycinanek. Bezprzykładną perfidią jest to, że złom i wycinkę drzew zaordynowali tydzień przed czasem w miejscu ogólnodostępnym, uczęszczanym przez przypadkowe osoby, widocznym z miejskiej drogi – i nikt nic nie zauważył.
Tupolew doleciał do Smoleńska - nie wiadomo co dalej się z nim stało. Na pewno nie spadł tam. Bo tam była już przygotowana inscenizacja - świadczy o tym zdjęcie satelitarne. Samolot, jak napisałem, porwano i rozbito gdzieś indziej. Porwanie odbyło się tak, jak na pierwszych scenach z „Gwiezdnych wojen” – ruski krążownik kosmiczny przycumował do lecącego Tupolewa i dokonał abordażu. Dowodem jest widoczny na zdjęciach brak ciał i rzeczy osobistych, które są dobrze widoczne na innych zdjęciach, tych zmanipulowanych. Wszystko zresztą jest kłamstwem i dezinformacją oraz agenturalnym trollingiem. Komisja Burdenki miała 127 świadków i dlatego nie wierzę w wypowiedź Bahra, której wierzę i traktuję jako niepodważalny dowód na inscenizację.
Zapisy czarnych skrzynek, dokumentacja wideo i fotograficzna, zeznania świadków, ślady na botanice i tak dalej – wszystko jest od A do Z sfałszowane. Wszyscy kłamią i dezinformują. Kłamstwem jest na przykład twierdzenie, że nie sposób sfałszować zapisów trzech niezależnych rejestratorów, z których jeden nie był da Rusków możliwy do odczytania. Owszem, można to zrobić i to na poczekaniu. Wiadomo to stąd, że zdjęcia satelitarne z 5 kwietnia dowodzą inscenizacji.
Logiczny ciąg wydarzeń i powiązań, który przedstawiłem, jest nie do obalenia. Głupkowate pytania „a jak to wszystko konkretnie przeprowadzono” dotyczą zupełnie nieistotnej kwestii technicznej, wykonawczej. Ważniejsze jest istnienie ogólnoświatowego spisku, w który zamieszane są Rosja, USA, Polska, Białoruś, NATO, pracownicy i funkcjonariusze ww państw zatrudnieni w strukturach administracyjnych, wojskowo-wywiadowczych, lotniskowych, kontroli powietrznej, satelitarnych, analitycznych oraz wszyscy mieszkańcy okręgu smoleńskiego, którzy gremialnie kłamią ze strachu, z przekupstwa lub nacjonalistycznej idei wielkiego Związku Sowieckiego. Agentami dezinformacji są też wszyscy, którzy odrzucają moją genialną analizę, czyli jakieś 99,9% użytkowników Internetu. Jesteśmy osaczeni, ale dzięki prof. Cieszewskiemu prawda zwycięży.
Na tym kończę, tym bardziej, że zaczął się obchód. Ordynator mówi, że w moim przypadku nic już nie pomoże prócz lobotomii, acz i to nie jest pewne. Ja mu nie wierzę, bo uczestniczy w smoleńskim kłamstwie: kiedy mu opowiadam swoją genialną analizę kiwa potakująco głową i się uśmiecha - demaskuje go brak zaskoczenia.
Agent 007 Korytko. Jerzy Korytko.
PS. Wiadomość z ostatniej chwili – Lech Kaczyński żyje! Przywieźli go właśnie i wpakowali do sąsiedniej izolatki. Słyszałem, jak się odgrażał, że jak tylko wyplącze się z kaftana bezpieczeństwa, to zadzwoni do brata i ten im pokaże. Jutro postaram się nawiązać z nim dyskretny kontakt.
JK
Inne tematy w dziale Polityka