Gdzieś mignęła Mła przed oczami informacja, że reżyser Smarzowski pieści w myślach pomysł na "Kler 2". Nie jest to naturalnie nic dziwnego, publika wali do kin, wszelkie możliwe media wałkują temat, nawet PiS robi co może, by Polaków na ów film zaciągnąć (próbując blokować tu i ówdzie projekcje). Tylko głupi nie dostrzegłby, że to maszynka do robienia pieniędzy, więc temat należy ciągnąć, póki gorący, a publice się jeszcze nie znudził.
Trochę więc szkoda, że na kolejny obraz demaskujący wybraną grupę - po policjantach z drogówki, alkoholikach i klechach - przyjdzie poczekać. A przecież jest obszar równie atrakcyjny, co niezbadany - środowisko, ogólnie mówiąc, artystyczne: muzycy, aktorzy, celebryci i tacy tam. Skoro uderzenie w zbiorowość, której się nie lubi, nazywane jest odważnym i bezkompromisowym, to lustracja własnego światka wymusi zastosowanie jeszcze mocniejszych określeń. Tak, film "Artyści" byłby wstrząsem dla zachwyconej sobą pepiniery oraz "wyzwaniem, z którym każdy musi się zmierzyć", jak to orzekł Owsiak Jerzy, ps. Jurek. "Wszyscy artyści to prostytutki, w oparach lepszych fajek, w oparach wódki" śpiewał już lata temu Kazik, zapewne wiedząc, co śpiewa. Przez ten czas do fajek i wódki doszły przecież wypady gwiazd do Dubaju oraz MiTu, podnosząc potencjalną atrakcyjność zagadnienia.
Panie reżyserze Smarzowski, nie wymagam od Pana, by nakręcił pan w manierze "Kleru" na przykład "Islamistów". Chodzi przecież nie o samobójcze męstwo, lecz zwykłą, elementarną odwagę. Skopać leżącego - bo KK leży i kwiczy po ujawnieniu skandalu homoseksualno-pedofilnego - jest łatwo. Skopać sympatyków tłumów, pieszczoszków mediów i wylansowanych przez nie autorytetów od kwestii wszelakich - o, to byłoby coś.
Inne tematy w dziale Kultura