Proste Spojrzenie Proste Spojrzenie
404
BLOG

Ograniczenie handlu – dlaczego nie zadziała

Proste Spojrzenie Proste Spojrzenie Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

    Dzisiaj troszkę się rozpiszę, bo i temat jest poważny. Dotyczy każdego z nas. Niezależnie czy jesteś zatrudniony w branży handlowej, czy prowadzisz taki biznes, czy może “tylko” robisz zakupy. Może się wydawać to banalne. Zakupy, sprzedaż. Nie są to żadne wybory parlamentarne. Nie zmieniamy godła, ani hymnu. Nie przydzielamy kolejnych uprawnień kolejnej komisji. Nie reformujemy samorządu. Lecz mimo swojej przyziemności ograniczenie handlu w niedzielę dotyczy nas znacznie bardziej. 

    Pomysł wydaje się być piękny. Duża część społeczeństwa mu przyklaskuje. Ze smutkiem muszę odnotować, że jest to wynik retoryki zwolenników tego projektu ustawy, którą muszę nazwać “oryginalną”. Tak, wiem, jest to śmiałe stwierdzenie i pewnie naraziłem się już części czytelników. Proszę jednak o cierpliwość i szansę na wytłumaczenie z jakiego powodu śmiem utrzymywać takie stwierdzenie. 

    Aha, chciałbym jeszcze poinformować, że nie jestem żadnym egocentrykiem, socjopatą, czy zwolennikiem wyzyskiwania, “słabszych klas”. Po prostu pragnę zwrócić uwagę, że proponowane rozwiązania są sprzeczne i nie prowadzą do osiągnięcia celu, lub też w najlepszym wypadku są wobec niego obojętne. 

    Zaczynajmy. Przyjrzymy się projektowi ustawy. Już na początku rzuca się ciekawie zdefiniowana niedziela, co będzie rzutować na dalsze problemy. Wg. Art.3 pkt.5: 

    “Zatrudnienie w niedziele obejmuje handel i wykonywanie innych czynności sprzedażowych w 24 kolejnych godzinach, poczynając od godziny 6.00 w niedzielę do godziny 6.00 dnia następnego.” 

    Dając upust nieodpartej ochocie skomentowania w nieco złośliwy sposób, że definicja dnia została zaczerpnięta bezpośrednio z kultury arabskiej, która jak mi się wydaje nie jest promowana zbytnio przez środowiska stojące za tą ustawą, przejdę do poważniejszej analizy. Co to oznacza w praktyce? Duże problemy z dostawą towaru, logistyką, zaopatrzeniem sklepu. Mały szczegół i piękne zamiary okazują się po raz kolejny niewystarczające. 

    Kolejnym zagadnieniem jest dla mnie nie konsekwentność autorów projektu ustawy. W art.4 wymieniają dni w które nie obowiązują proponowane przez nich przepisy. Są to ostatnie niedziele stycznia, czerwca, sierpnia, pierwsza niedziela lipca, ostatnie niedziele przed Świętami Wielkanocnymi i dwie niedziele przed Świętami Bożego Narodzenia.

    Autorzy ustawy pośrednio przyznają rację swoim oponentom, który twierdzą że usługi handlowe są ważne, a nawet konieczne w dzisiejszym świecie. Zewnętrzne warunki są na tyle silne, że nawet zwolennicy zakazania handlu, wymieniają aż siedem niedziel, w które można by było zaopatrywać się w produkty i towary. Pozostaje tylko pytanie dlaczego tylko te siedem dni a nie cztery, trzy lub osiem, dziesięć, dwadzieścia... 

    W tym samym czwartym artykule mamy kolejny zupełnie nie zrozumiały zapis. Mówi on o niestosowaniu przepisów ustawy w stosunku do: 

    “w podmiotach świadczących usługi na rzecz handlu, gdzie inne czynności sprzedażowe wykonywane są przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną wykonującą we własnym imieniu działalność gospodarczą z wyłączeniem przedsiębiorców wykonujących we własnym imieniu działalność gospodarczą w oparciu o umowę franczyzy lub umowę agencji lub za zgodą zatrudnionego w limicie 24 niedziel przypadających w roku kalendarzowym.”

    Przypomnę tylko że ta tak groźnie brzmiąca “franczyza” to popularne Żabki, Lewiatany, Centrum itp. Są to zwykłe prywatne sklepiki, które jedynie (z grubsza rzecz biorąc) wspólnie negocjują zakup towarów. Wobec tego niech mi ktoś odpowie jak to rozumieć? Dlaczego ci którzy nie negocjują wspólnie mogą prowadzić handel w niedzielę, a ci którzy chcą osiągnąć niższe ceny dostaw I w tym celu się zrzeszają nie podlegają już tym przepisom? Proszę o odpowiedź, bo nie chciałbym żeby prawo było pisane według nieznanych zasad i kryteriów. Może mi to ktoś wytłumaczy. 

    Kolejne kwiatuszki do naszej oranżerii:

    “w jednokondygnacyjnych, niepodpiwniczonych kioskach nieprzekraczających 50m2 powierzchni użytkowej, w których sprzedaż prasy, biletów komunikacji miejskiej, wyrobów tytoniowych, kuponów totalizatora sportowego stanowi minimum 30% miesięcznego obrotu placówki rozumianego jako przychód ze sprzedaży”.

    “w placówkach handlowych prowadzących sprzedaż pamiątek, upominków 1 dewocjonaliów, w których sprzedaż tych produktów i wyrobów stanowi minimum 30% miesięcznego obrotu placówki rozumianego jako przychód ze sprzedaży”

    “w kwiaciarniach nieprzekraczających 50 m2 powierzchni użytkowej, w których sprzedaż kwiatów stanowi minimum 30% miesięcznego obrotu placówki rozumianego jako przychód ze sprzedaży”

    Oczywiście chodzi tu o przyzwolenie na handel. Pytanie ode mnie: W jakim przedziale czasowym jest obliczane owe 30% obrotu. Czy w miesiącu poprzedzającym uzyskanie takiego pozwolenia? A może przez cały rok wcześniejszy rok? I na jak długo by takie pozwolenie utrzymywało swoją moc? Kto by wydawał takie zezwolenie? I czy w ogóle takie zezwolenie jest konieczne, czy też sprawę zezwolenia na handel rozstrzygało by się po fakcie, tzn. najpierw handlujesz a potem musisz udowodnić że miałeś do tego prawo. Jeżeli przegrasz w sądzie zostajesz ukarany w myśl ustawy. Kto chętny do zaryzykowania? 

    Na koniec rodzynka:

    “w placówkach handlowych zlokalizowanych w zakładach hotelarskich, zakładach opieki zdrowotnej i innych placówkach służby zdrowia przeznaczonych dla osób, których stan zdrowia wymaga całodobowych lub całodziennych świadczeń zdrowotnych oraz zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, oświaty, turystyki i wypoczynku.”

    Jest to kolejne wyłączenie spod przepisów ustawy. Już nie będę się rozpisywał. Zwrócę tylko uwagę że ludzie chorzy, starzy, czy zniedołężniali, nie występują wyłącznie w specjalistycznych ośrodkach opieki zdrowotnej. Na szczęście Polacy cenią sobie jeszcze więzi rodzinne i sami opiekują się swoimi rodzicami czy dziadkami. Dlaczego interesy klientów zakładów opieki stoją wyżej od interesów mniej widocznych ale równie ważnych starszych osób?

    Już miałem kończyć ale muszę podzielić się kolejnym absurdalnym zapisem:

    “na platformach i portalach internetowych świadczących usługi w zakresie sprzedaży towarów, które nie powstały w efekcie działalności produkcyjnej” “na platformach i portalach internetowych świadczących usługi w zakresie sprzedaży towarów, które nie powstały w efekcie działalności produkcyjnej”

    I niech mi teraz ktoś wyjaśni czym jest towar, który nie powstał w efekcie działalności produkcyjnej. Pozostaje mi się tylko domyślać, że dla kogoś tworzenie kodów programu, pisanie, produkcja filmów, audycji, podcastów, czy plików graficznych nie jest działalnością produkcyjną. Jeśli mój domysł jest prawdziwy, sami sobie odpowiedzcie co sądzić o tego typu zapisie. 

     Zwrócę jeszcze tylko uwagę którą dosyć często słychać. Czy ktokolwiek z pomysłodawców tej ustawy i wspierających ją osób zadał sobie pytanie jak to wpłynie na poziom zatrudnienia w handlu? Czy za takimi rozwiązaniami nie pójdą zwolnienia proporcjonalne do spadku zapotrzebowania na czas pracy? Czy w związku z ustawą pracownicy nie będą mieli więcej pracy do wykonania w tym samym lub mniejszym zakresie czasu?

     Miałem jeszcze odnieść do uzasadnienia projektu ustawy. Wydaje mi się jednak, że było by tego trochę za dużo, więc pozwolę sobie to zrobić w osobnym wpisie. 

    Na zakończenie pragnę przypomnieć stare przysłowie mówiące, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. 

Krótko i na temat. Nie nudząc czytelników, szanując ich czas niekiedy sypnę garścią informacji. Staram się też je trochę skomentować. Czasami może nawet uda mi się co nieco wyjaśnić.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka