kelkeszos kelkeszos
2610
BLOG

Praworządność a autoidentyfikacja. Przypadek Michała Sz.

kelkeszos kelkeszos LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 150

Kim w świetle prawa jest Michał Sz.? Sprawa jest uregulowana jednoznacznie. Podstawę prawną wszelkich rozważań stanowi bowiem norma art. 76 par. 1 kodeksu postępowania administracyjnego, o następującej treści: Dokumenty urzędowe sporządzone w przepisanej formie przez powołane do tego organy państwowe w zakresie ich działania stanowią dowód tego, co zostało w nich urzędowo stwierdzone.

Ten przepis to fundament ładu prawnego, wprowadzający pojęcie dokumentu urzędowego stanowiącego podstawę wszelkiego obrotu prawnego i dającego gwarancję pewności tego obrotu gwarantowanego autorytetem państwa. Często nie zdajemy sobie sprawy jak wielką wagę ma ta krótka norma, choć mamy świadomość, że praktycznie każda dziedzina życia obywatela, od urodzenia, do śmierci , a nawet po niej jest uregulowana za pomocą dokumentów publicznych. Akta stanu cywilnego, dowody stwierdzające tożsamość, potwierdzające status, uprawnienia, wykształcenie, czy regulujące różne bieżące kwestie życiowe - od budowy domu, po wycięcie drzewa i od edukacji szkolnej po uprawnienia emerytalne - to wszystko jest ujęte w ramy wynikające z dokumentów urzędowych. I mimo wielu libertariańskich obiekcji, tak po prostu być musi, bo inaczej nowoczesne państwo i społeczeństwo funkcjonować nie mogą. I choć można spierać się o zakres tych regulacji i ich ingerencję w wolność jednostki, to przynajmniej w zakresie ewidencji ludności i wydawania dokumentów tożsamości państwo działać musi, opierając się na zasadzie pewności tego, co urzędowo stwierdzono.

Co jednak zrobić, gdy ten system prawny, konieczny dla codziennego funkcjonowania, zderzy się z widzimisiem?

Widzimiś może mieć różne oblicza, nawet pierwszej prezes sądu najwyższego, uważającej, że prawidłowo wydany akt nominacji sędziego, nie daje podstaw, aby nominata za sędziego uważać, ale ten problem zostawmy na boku, zwłaszcza, że sądownictwo administracyjne w tej akurat kwestii twardo stało na odmiennym stanowisku.

Zastanówmy się co zrobić z widzimisiem indywidualnym, takim wynikającym z osobistego przekonania o odmienności własnego statusu, z tym wynikającym z dokumentów urzędowych.

To właśnie przypadek Michała Sz.  W świetle bezwzględnie obowiązujących norm prawnych, wydanego na ich podstawie  dowodu tożsamości, Michał Sz. jest mężczyzną, ze wszystkimi skutkami prawnymi wynikającymi z dokumentu urzędowego w postaci dowodu osobistego, wydanego przez uprawniony organ, na podstawie wniosku złożonego przez samego zainteresowanego. Dokumentowi temu przysługują zatem wszelkie prerogatywy wynikające z art. 76 kpa i nikt nie może tego podważać, ani działać wbrew temu co jest urzędowo stwierdzone.

Oczywiście dla przyjaciół Michał Sz. może być Margot, ale to nikogo nie ma prawa obchodzić w sferze publicznej, nawet jeśli ów osobnik deklaruje autoidentyfikację, wskazującą , że jest kobietą. Nie znam się na psychiatrii i psychologii, ale to żaden wstyd, bo absolutnie nikt się na tym nie zna jak wskazują ostatnie lata, ale nie wydaje mi się aby na gruncie logiki formalnej, można było uznać aby ktoś zbudowany jak mężczyzna, mógł się czuć kobietą. To po prostu niemożliwe, nie pozwoli na to morfologia i fizjologia. On może tylko przypuszczać jak się czuje kobieta i bezpodstawnie równać przypuszczenie z wiedzą. Z punktu widzenia prawa to nieistotne, bo nikt mu nie zabroni "zmiany płci", ale ta jednak wymaga przejścia stosownych procedur, zakończonych uzyskaniem nowych dokumentów urzędowych, stwierdzających fakt skutecznego ich dokonania.

W obecnym jednak stanie, państwo musi stać twardo na straży praworządności i jej ochrony przed urojeniami i pojęciową anarchią. Każdy kto zmusza innych do nie uznawania dokumentów urzędowych i tego co z nich wynika, winien być ścigany, nawet jeśli jest rzecznikiem praw obywatelskich.

W innym wypadku funkcjonowanie przestrzeni publicznej przestanie być możliwe, jako pozbawione gwarancji. Urojenia mogą mieć bowiem różne oblicza. Tu akurat mamy do czynienia z przypadkiem urojenia co do gatunku - mężczyźnie wydaje się, że jest kobietą. Ale co będzie gdy zaczniemy akceptować urojenia co do tożsamości? Komuś się będzie wydawało, że jest kimś powszechnie znanym, albo sędzią, lekarzem policjantem, prokuratorem, albo - to znany w kryminalistyce przypadek - czyimś wnuczkiem. Do tej pory zasadniczo tego typu zachowania penalizowano, a teraz co? Iksiński wywiesi sobie tabliczkę "doktor nauk medycznych", bo całe życie tak chciał być lekarzem, za aż we własnym przekonaniu nim został i chociaż z dokumentów urzędowych wynika, że w dziesięć lat ukończył osiem klas szkoły podstawowej - to pozwolimy mu leczyć ludzi? Czy jednak oprzemy się na systemie dokumentów publicznych?

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo