kelkeszos kelkeszos
1197
BLOG

Czy rzeźnik może być dobrym człowiekiem? Czyli PiS w krainie łagodności.

kelkeszos kelkeszos Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 118

Jeden z największych myślicieli XIX w., Józef De Maistre, w swoim niedokończonym, genialnym dziele "Wieczory Petersburskie", stawia wiele kontrowersyjnych tez. Na tyle poruszających, że w wielu kręgach książka jest wyklęta, a w Polsce jej pierwsze wydanie ukazało się ledwie kilka lata temu.

Wskazanie na bezpośredni wpływ Bożej Opatrzności na bieg indywidualnych ludzkich spraw, pochwała kata, a także specyficzne choć niezwykle trzeźwe spojrzenie na wojnę, zyskały dziełu wyjątkowo złą sławę. Nikt go czytać nie chce, nawet ci wiedzący o istnieniu tego mędrca i jego prac. Z pewnością od De Maistr'a z obrzydzeniem odwróciłby głowę Jarosław Kaczyński, który niedawno wprowadził do dyskursu publicznego nową definicję dobrego człowieka.

Józef De Maistre twierdził, że na dobrą sprawę tylko wojna i udział w niej są w stanie zweryfikować prawdziwą wartość człowieka. Skoro jednak, przynajmniej w naszej strefie cywilizacyjnej wojny zostały "na zawsze" odwołane, a wszelkie międzyludzkie konflikty będą wygasały w miarę wzrostu dobrobytu, to kryteria oceny ludzi dobrych i złych, muszą ulec zmianie.

Oczywiście jak zwykle pierwsi byli lewicowi reformatorzy, którzy w szerokiej palecie cech dobrego człowieka, na pierwszych miejscach umieścili afirmację przyrody, ale nie taką jaka ona jest, ale taką jaką być powinna według ich wyobrażeń. Przypominających co tu kryć wizje Świadków Jehowy, z wielkim zaangażowaniem dystrybuujących swoje publikacje, w których przekonujące kolorowe obrazki pokazują raj, ze zgodnie żyjącymi obok siebie wilkami i sarenkami.

W takim świecie nie ma oczywiście miejsca dla ludzi złych, czyli tych zaburzających jego harmonię i to w najgorszy możliwy sposób, czyli poprzez rozlew niewinnej krwi. Człowiek trudniący się zabijaniem zwierząt, nawet jeśli nie czerpie z tego żadnej przyjemności, a jedynie środki do życia dla siebie i innych, nie jest pod względem moralnym równy tym, którzy z jego trudu korzystają, choć niechętnie, a już zwłaszcza tym, którzy odrzucają wszelką korzyść osobistą, jeśli nawet pośrednio jest ona skutkiem krzywdy zwierzęcia. Nie może zatem być mowy o tym, aby pracownik ubojni, w jakichkolwiek okolicznościach mógł być choćby porównywany z dajmy na to Panią Sylwią Spurek. Na skali moralności dzielą ich lata świetlne i nieusuwalna bariera.

Wydawałoby się, że taka wizja świata jest akurat obca partii konserwatywnej, akceptującej realia w jakich żyjemy i wynikające stąd konieczności. Dużo mówiło się o szacunku dla prostych ludzi, wykonujących trudne, konieczne, nieefektowne, a czasami nawet mocno niewdzięczne prace. Nie każdy bowiem może w poczuciu wyższości zamykać się dzień w dzień w szklanych pałacach wielkich miast i ulepszać świat różnymi zakazami. Ktoś musi być katem. W tym wypadku dobrego smaku, bo cóż jest estetycznego w sortowni śmieci, ubojni, firmie deratyzacyjnej, czy zajmującej się kanalizacją. 

Młodzi chcą byś prawnikami, psychologami biznesu, marketingowcami, gwiazdami mediów, tancerzami, piosenkarzami, w ostateczności kelnerami, baristami, piłkarzami, pracować w modelingu, albo w agencji PR. W żadnym razie w rzeźni. Nic więc dziwnego, że piękni uśmiechnięci, młodzi ludzie głosują na tych dostrzegających ich piękno i witalność, a nie na tych goniących do nauki i roboty.

Przerażony wynikami ostatnich wyborów prezydenckich Jarosław Kaczyński postanowił przejąć młody elektorat. A ten ma jasne preferencje. Walki o klimat i przyrodę. Kto nie z nimi ten przeciw światu i ludzkości. Kto produkuje krew, pot, łzy i dwutlenek węgla jest zatem złym człowiekiem. A więc rzeźnik z pewnością. Dalej wiadomo: myśliwi, wędkarze, górnicy, hutnicy, a w ostatnim kręgu młodzieżowego piekła - producenci futer i ich konsumenci. Snoby i ich dostawcy.

Wprawdzie pozyskiwanie futer to ludzka praca, którą można zaliczyć do pierwotnych, ale co tam. Teraz to tylko snobizm i wulgarna kpina ze wszystkich wartości cywilizacyjnych. Nie ma miejsca na zbytek i luksusy, gdy zwierzęta cierpią. Czy coś mi to przypomina? Chyba tak. Najszybciej modę na futra i futrzane czapki zlikwidował Feliks Dzierżyński. Znak rozpoznawczy dekonspirował burżuja. Futra wyszły z użycia zastąpione przez charakterystyczne skórzane kurtki.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka