kelkeszos kelkeszos
487
BLOG

Nie będziesz siedział. Rycerze "Okrągłego Stołu".

kelkeszos kelkeszos Polityka Obserwuj notkę 53

Wprawdzie legendy arturiańskie nie są jakimś szczególnym elementem naszego rodzimego dziedzictwa i pozostając w europejskim dorobku kulturowym nie weszły głęboko w naszą siatkę pojęć, ale akurat symbol "okrągłego stołu" jest wszędzie czytelny, zrozumiały i uznany. Zebranie równych. W tym wypadku równie szlachetnych, rycerskich, honorowych. Użycie takiego pojęcia dla obrad, negocjacji, czy dyskusji jednoznacznie określa pozycje uczestników. Wszyscy w tym samym stopniu zasługują na zasiadanie przy "okrągłym stole". Bez wyjątków i wątpliwości.

Nie wiem, czy organizując wielkie przedsięwzięcie z 1989r. Czesław Kiszczak i jego doradcy z pełną premedytacją posłużyli sią tą symboliką "okrągłego stołu" i zasiadających przy nim rycerzy, czy wyszło mu to nieco mimochodem, ale fakt pozostał faktem i po dziś dzień nic się w tym względzie nie zmieniło. 

Przy meblu ustawionym przez szefa bezpieki w Magdalence, zasiedli społem różni ludzie, z odmiennymi biografiami, dokonaniami i życiowymi priorytetami. Choć o różnych sumieniach i innym stanie czystości rąk, zarówno w zakresie zabrudzenia krwią jak i lewą kasą, to jednak równi sobie. Tego już się nie dało zmienić. Okrągły stół wszystkim nadał tą samą rangę, bo przecież taka jest jego symbolika.

A zatem "bohaterowie" i bohaterowie podziemia, "legendy" i legendy Solidarności, zasiedli ramię w ramię z mordercami, złodziejami, oportunistami i zwykłymi szubrawcami. Jak arturiańscy rycerze. Dla mojego pokolenia, żyjącego sprawą Grzegorza Przemyka, a jednocześnie młodzieńczo naiwnego w swym idealizmie, było w tym coś wstrząsającego w tym "zbrataniu", zwłaszcza, gdy ktoś lepiej się orientował w tej historii, jej szczegółach i następstwach. Osobiście doskonale pamiętałem nie tylko sam mord, ale i to co nastąpiło później, czyli osobiście zaprojektowaną przez Czesława Kiszczaka operację wrabiania w skatowanie maturzysty sanitariuszy i lekarzy pogotowia. Wtedy dogorywająca już PRL zarządzana przez generałów i ich podkomendnych pokazała jeszcze raz swoją obrzydliwą twarz czystego totalitaryzmu, wsadzając do więzień przypadkowych ludzi w sfingowanych procesach.

I z tymi organizatorami tej zbrodni, na zasadzie pars pro toto zaświadczającej kim są jej organizatorzy, ikony wolnej Polski, pozostającej poza oficjalnym obiegiem, usiadły do rozmów jak równi z równymi. Przy "okrągłym stole". Pal diabli jaką jedni i drudzy mieli legitymację, choć autorytet Wałęsy kwestionowali nieliczni, społecznie obrady uznano za wiążące. Zawarto porozumienie otrąbione na cały świat jako wielkie zwycięstwo pokojowej rewolucji. Nie wiem wprawdzie czy kiedykolwiek rewolucjoniści negocjowali z opresyjnym reżimem na takich zasadach, ale podówczas nikt na to uwagi nie zwracał. Radość z odchodzenia "komuny" w niebyt, z odzyskiwania niepodległości, przesłoniła to co w istocie się wtedy stało i z czego skutkami żyjemy do dziś. Można było zasiąść z komunistami do rozmów, na zasadzie wy tu, my tam i negocjujemy warunki oddania władzy, której i tak nie utrzymacie. Wolano się  z nimi zbratać, bo negocjacje w zaproponowanej przez Kiszczaka konwencji takim zbrataniem były. Bo jeśli siada się z kimś przy "okrągłym stole" to się akceptuje jego podmiotowość i ścieżką, po której do tego stołu doszedł. A takiemu człowiekowi nie postawimy przecież zarzutów za to, co na tej ścieżce zrobił, kogo i jak skrzywdził. Przecież wszyscy jesteśmy równi, inaczej zawarta umowa nie miałaby sensu.

Wszystko inne już było prostą konsekwencją. Nie tylko wielcy krwiopijcy dostali indygenat. Wszelka rozpanoszona po kraju szumowina, lokalni partyjni działacze niszczący osobistych wrogów, milicjanci, esbecy, trepy, czy pseudo samorządowcy z Rad Narodowych, całe zastępy pomniejszego płazu kanalii, odebrała ten sam sygnał - jesteście tacy sami jak ci których dręczyliście, zamykaliście w więzieniach, wyrzucaliście z pracy i szkół. Nie pytamy skąd kto przychodzi, wszyscy jesteśmy takimi samymi Polakami, przeszłość odcinamy grubą kreską, a kto chce was rozliczać tan jaskiniowiec, oszołom, nienawistnik i podżegacz wojny domowej. 

Tak namaszczeni ruszyli budować kapitalizm, mknąc po szeroko otwartych "ścieżkach kariery". A reszta, zaraz po wyjściu z więzień dostała od Balcerowicza propozycję "ścieżek przetrwania".

Gdy słyszę o tym jak to Jarosław Kaczyński "podzielił Polaków", to przypominam sobie słynne przemówienie Premiera Jana Olszewskiego w "noc teczek", z pytaniem "czyja jest Polska?". Przejmująca cisza trwająca w czasie tej najlepszej mowy jaką dane mi było w życiu słyszeć, była swoistym requiem dla przyzwoitości. Zakończyło się szczurzym sykiem "panowie policzmy głosy". I tak zostało. To wtedy "okrągły stół" i jego rycerze ostatecznie zatryumfowali niszcząc to co w każdej kulturze najcenniejsze: symbol i "pojęcie". 

Gdy na początku przekształceń spore jeszcze wtedy grono ludzi prawych domagało się lustracji, dekomunizacji, rozliczenia komunistycznych zbrodni i zadośćuczynienia za nie, w kilka lat po "częściowo wolnych" wyborach dostali recydywę komuny przybraną w szyderczy uśmiech Kwaśniewskiego. Dobrze, że ma na imię Aleksander, a nie Parsifal. 

A zatem żadnych rozliczeń, żadnych kar, żadnej sprawiedliwości. Nie mógł zostać skazany rycerz okrągłego stołu, ani żaden z jego giermków. O to chodziło. Na tym słynnym meblu można było śmiało wyryć motto obrad " nie będziesz siedział" skoro siedzisz przy tym stole.

Co mamy teraz? Podłe dziedzictwo tej haniebnej transakcji, tej nobilitacji nikczemności, trwale wkomponowało się w nasze życie. Każda systemowa niesprawiedliwość prowadzi do Magdalenki. Każda zdrada ma tam swój korzeń, podobnie jak rozpowszechnione plucie na Polskę.

A w epilogu mamy przewalające się przez polskie miasta tłumy wrzeszczących spadkobierców komuny, hasłem "będziesz siedział" rozliczających zbrodnie Ś.P. Kornela Morawieckiego.




kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka