kelkeszos kelkeszos
2369
BLOG

Koń Trojański, czyli Odyseusz w Piekle.

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 197

Z Odyseuszem mamy problem cywilizacyjny w zakresie zagadnień podstawowych. Z jednej strony czcimy go jako bohatera niezwykłego, o dziejach samych w sobie będących odrębną mitologią, zamykającą ludzkie myśli w pojęcia fundamentalne. Z drugiej widzimy go umieszczonego w najniższych rejonach piekielnych czeluści, jako symbol przeniewierstwa. Dante, niefortunny polityk, którego intrygi i zdrady wygnały na zawsze z rodzinnego miasta, w ten sposób zemścił się na wszystkich odstępcach od zasad uczciwości i otwartości w walce. 

A zatem twórca Konia Trojańskiego, symbolu zdrady i podstępu, zasługiwał zdaniem poety na wieczne męki, a nie cześć oddawaną mu przez wielu. Dla nas sprawa nie jest jednoznaczna i sami nie wiemy z jakiej tu czerpać tradycji.  O tym w jaki sposób i za czyją sprawą Grecy zdobyli Troję, dowiadujemy się od Wergiliusza z "Eneidy", w której z ust kapłana Laokoona padają słynne słowa: "Timeo Danaos et dona ferentes" ( obawiam się Greków przynoszących dary ). Przestroga nie pomogła - zgubna konstrukcja została wprowadzona w mury miasta i z niej wysypała się zagłada.

To było zwieńczenie sposobu postępowania ikonicznego bohatera, gdy trzeba będącego lwem bezwzględnie zabijającym zalotników Penelopy i dzielnie stającego przeciw Trojanom w czasie wojny, a w innych sytuacjach chytrym lisem, gdy na wojnę trzeba było wywabić Achillesa, czy potem jego syna. Kradnącego z oblężonego miasta posąg Ateny, zapewniający mu bezpieczeństwo, albo wydobywającego siebie i towarzyszy z jaskini okrutnego ludożercy Polifema. Widzimy też potworną mściwą intrygę, której śmiertelną ofiarą pada dzielny Palamedes , czy cyniczne obejście się z chorym Filoktetem, posiadaczem łuku Heraklesa.

Wychowywaliśmy się na Odysei , oglądaliśmy z zapartym tchem jej ekranizacje, zwłaszcza ta z Kirkiem Douglasem robiła wrażenie, Ulisses stał się trwałym elementem kultury, podobnie jak wymyślony przez niego Koń Trojański. Niebywała skala. I pozostają naszym dziedzictwem i ci greccy wojownicy wysypujący się z wnętrza drewnianej konstrukcji, aby wymordować uśpione miasto i Eneasz, uchodzący z płonącej Troi, niosący na plecach starego ojca i prowadzący małego synka, mającego się stać protoplastą Rzymu.

Nie lubimy i nie cenimy dwulicowości, przebiegłości, zdrady i podstępu. Sam podstęp to ciekawe słowo. Oddaje bardzo precyzyjnie istotę rzeczy. Stąpamy, idziemy pewnym krokiem, a pod nami ktoś pozornie z nami współpracujący, ktoś idący "pod", gotuje zgubę.

Odys był królem podstępu, wywodził się od Hermesa, boga uosabiającego coś co nazywamy przebiegłością, choć to słowo o zatraconym pierwotnym znaczeniu, oznaczającym cechę, na określenie której zapożyczyliśmy cudze pojęcie - inteligencję. Teraz przebiegłość ma raczej pejoratywne zabarwienie, i łatwiej nam zrozumieć dlaczego miejscem przebiegłego jest Piekło.

Wolimy bohaterów walczących wprost, z "otwartą przyłbicą", pokazujących twarz i szlachetnych, a nie tych atakujących "znienacka", czyli nie na czasie, albo nie na czele, zaskakujących, lub wyprowadzających w pole, czyli otwartą przestrzeń, nie kojarzącą się naszym przodkom z bezpieczeństwem.

Iliada, Odyseja, czy Eneida odsyłają nas do pojęć podstawowych, bez których nic nie możemy, jesteśmy otumanieni. Nie rozpoznajemy znaków i nie jesteśmy w stanie rozeznać, czy krzyczący "za mną" chcą nas powieść we właściwym kierunku, czy są jak ci Trojanie niebaczni na ostrzeżenia Laokoona i Kasandry , wciągający w obręb trwałych i niezdobytych murów "podstępującego konia". Koń Trojański zyskał sobie nazwę nie od twórcy, tylko od tych którym przyniósł śmierć. Zadomowił się w naszych pojęciach jako symbol wyjątkowo groźnego niebezpieczeństwa. Nieoczywistego i przykrytego całą warstwą i symboliką maskującą jego prawdziwą twarz. Znamy też inny symbol, z innej wywodzący się tradycji, a jednak niemal tożsamy w swej istocie. Oto Trąba Jerychońska, swym grzmotem maskująca czterdziestodniowy trud podkopujących mury Jerycha, tak aby obrońcy nie usłyszeli niszczących fundamenty. I runęły. Nikt ( prawie ) z życiem nie uszedł.

I oto mamy współczesność. Różne piękne obrazy, nadawane dzień i noc, jako cała prawda, całą dobę, różne dęte przemowy jak owe trąby zagłuszające łoskot młotów rozbijających fundament, a wokół pląsająca publiczność niepomna losu Trojan, którzy byli wielcy, bogaci, piękni, waleczni, bezpieczni w murach wzniesionych rękami bogów, a na koniec martwi, albo wiedzeni na postronkach ku chwale zdobywców.

I dalej nie wiemy czego się trzymać. Czy szlachetnej odwagi Ajaksa, czy przewrotnej Odyseusza, zmierzającego do celu bez względu na metodę, choć skuteczność i skala tego drugiego imponuje o wiele bardziej.  Bo obydwaj zbudowali naszą kulturę, z tym, że to ten drugi ma rzesze następców, przynajmniej w zakresie sposobów zdobywania twierdz, tak aby je złupić do ostatniego kamienia. Koń nie musi być z drewna. Wystarczy odpowiedni obraz i środki emisji.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura