kelkeszos kelkeszos
3221
BLOG

Wzory pism covidowych. Literatura niepiękna

kelkeszos kelkeszos Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 183

Zapewne wiele osób nawet nie związanych ze światem prawniczym, spotkało się ze zbiorami noszącymi tytuł "wzory pism......" -  różnych, ale mających jeden cel. Ustandaryzowanie treści i wyeliminowanie z obrotu niefachowej spontaniczności. Każdy bowiem prawnik mający jakikolwiek związek z praktyką sądów i urzędów, miał do czynienia ze zjawiskiem, dającym się opisać jako przejście pluralis w singularis, ujęcia statystycznego, w los indywidualny. Spersonalizowane dzieje, osobistą krzywdę, częstokroć opisywaną nieporadnie i niewprawną ręką. Dawniej te nieszczęścia miały przeważnie formę kartek z zeszytów, zazwyczaj w kratkę, na której jakaś ludzka bieda opisywała swoje smutne przeżycia , prosząc o sprawiedliwość. Kogo? Jakiś sąd albo inny wysoki urząd, czy lokalnego notabla, do którego zwracano się niemal jak do monarchy. 

Takie pisma zawsze układają inny obraz rzeczywistości niż ten znany z oficjalnych przekazów i statystycznych ujęć, a przy tym zupełnie inaczej działają na wrażliwość niż przekaz generowany przez sytych, pewnych siebie i bezwzględnych polityków, celebrytów, menadżerów i ekspertów. Nawet prawnicy w typie owego ewangelicznego sędziego, co to się ani Boga, ani ludzi nie bał, podejmowali się spraw w obronie takich "skrzywdzonych i poniżonych", bez wynagrodzenia, na zasadzie "biedzie trzeba pomóc". 

Bo owo przejście z planu ogólnego, na ten szczególny, gdy nie liczby tylko imiona i nazwiska opisują stan faktyczny, a każdy z upchniętych w statystycznych rubrykach: zmarli, chorzy, wywłaszczeni, przegrani opowiada nam swoją historię poprzez oznaczoną sygnaturą sprawę, zaczynamy spoglądać na rzeczywistość z innego punktu. Nie poprzez "wzory pism" , czyli technikę mającą eliminować tę właśnie panoramę ludzkich losów, kanalizując ją w formie standardowych formułek, tylko przez opowieści, przypominające te krzywe litery z zeszytowych kartek, pisane trzęsącą się ręką i przeważnie też łzami. 

I choćby nie wiem jak szczytne cele przyświecałyby decydentom, jaka wiedza by nie stała za oficjalnymi komunikatami, to jedno wiemy z pewnością, albo przynajmniej wiedzieć powinniśmy. Nie wolno kłamać. Nie tylko wprost, ale także w stosowanych powszechnie formułach dających się zamknąć w określeniu "manipulacja", czyli podawaniu do wiadomości i zestawianiu faktów w taki sposób, aby zachowując pozory prawdy, w rzeczywistości malować obraz zupełnie rozbieżny z rzeczywistością. To droga donikąd, bo przy pozorach skuteczności w owym planie ogólnym, nieodmiennie dewastuje ludzkie losy w tym nie dającym się łatwo obserwować planie szczególnym. 

Mamy już na tyle długie doświadczenie z pandemią, że możemy bez ryzyka błędu stwierdzić, że w sprawie wirusa i jego skutków kłamali wszyscy. Z tym , że siła kłamstw serwowanych przez wszystkie bez wyjątku większe media, połączona z siłą kłamstw większości rządów , czy organizacji międzynarodowych, wielokrotnie przewyższa to co serwuje strona umownie zwana "antyszczepionkową", choć i w tej nazwie zawarte jest wykreowane "co do zasady" kłamstwo. Po prostu dysproporcja w dostępie do środków miotania bodźców jest tak duża, że widzimy walkę wielkich zmechanizowanych i zelektronizowanych armii, z pospolitym ruszeniem, czy spontaniczną partyzantką niezbyt zasobnych grup oporu. Ta militarna retoryka jest tu niestety uzasadniona, bo mamy do czynienia z wojną, której celem jest to co zwykle, czyli przejęcie zasobów. Nie tylko materialnych oczywiście. 

To co spotkało Polskę w jednym aspekcie jest sytuacją szczególną. Liczba zgonów w ostatnich dwóch latach. I tu właśnie mamy do czynienia z dwiema metodami opisu sytuacji. Statystyczną, w oparciu o "wzory pism covidowych", czyli powszechną narrację mediów, Ministerstwa Zdrowia, przytłaczającej większości lekarzy i wiecznie płynących jak wodorosty za okrętem wyrojonych ekspertów. Zabija covid, a skala śmiertelności to efekt działań kontestatorów, sabotażystów, warchołów, anarchistów, o których nigdy w Polsce nie było trudno, wpisujących się w tradycję "stania nierządem", kultywowania zabobonów i kołtuństwa. Czyli "antyszczepionkowców". Tu się jeńców nie bierze, każdy argument przeciwko preparatom jest zły, głupi, a jego głosiciel niesie śmierć, zniszczenie i ma krew na rękach. Podobnie jak każdy przeciwnik wprowadzania powszechnego aresztu domowego, czy segregacji ludzi według kryterium "wyszczepienia". 

Przekaz jest monotonny, podobnie jak metody manipulacji. Dzień w dzień podawane liczby zgonów z podziałem na zaszczepionych i niezaszczepionych, ogłaszane z miedzianym czołem przez urzędników ministerstwa, kłamiących wręcz ostentacyjnie, bo od liczby zmarłych zaszczepionych odejmujących tych z "wielochorobowością", a od zmarłych niezaszczepionych już nie. Po co to robią? Kogo chcą oszukać? Nasuwa się nieodparta myśl, że to nie w interesie tych którzy ........ No właśnie, tych którzy mają imiona i nazwiska, choćby już tylko na nagrobkach.

Pandemia trafiła nas w trudnym momencie. Na swój prywatny użytek nazywam to zespołem suchego lasu. To dobra analogia bo bardzo czytelna. Las wysuszony płonie momentalnie. Wilgotny słabo, albo wcale. U progu pandemii byliśmy wyschnięci na pieprz. Populacja , w której dużą część stanowili ludzie urodzeni w latach 40 i wcześniej, dotknięci generacyjnie wszystkimi możliwymi plagami jakie wpływają na generacyjną odporność. Wojna, komuna z jej zakrętami, Balcerowicz i emerycka bieda III RP. Do tego tzw. "służba zdrowia", czyli w rodzimych warunkach latyfundium mafii profesorsko - ordynatorskiej, topiące wszystkie dostępne środki w żerowiskach różnych grup interesu. 

Na to wszystko nałożył się konflikt polityczny, o natężeniu niemal wojny domowej, w którym siły podające się za demokratyczne, wolnościowe i odpowiedzialne, pokazały swoją antypaństwową twarz, zrzucając przy okazji wszystkie inne maski. Zwłaszcza tę "maskę troskliwą", zakładaną gdy trzeba prawić o zatroskaniu losem "zwykłego człowieka". Ten jak nigdy wcześniej odczuł pogardę elit.

I gdy wielkie siły starły się w politycznej walce, próbując wygrać epidemię dla swojej narracji i swoich interesów, ludzie zaczęli umierać i tracić życiowe perspektywy, a opowieści o tym znamy albo z zapisów statystycznych, czyli "wzorów pism covidowych", albo z relacji indywidualnych. I tu widzimy coś zupełnie innego, co nie pasuje do obrazu malowanego przez "zaszczep się" lekarzy , ekspertów , polityków, celebrytów.

Widzimy ogrom nieszczęść spowodowanych zamknięciem. Bo polska pandemia da się opisać tym właśnie słowem. Zamknięcie. Ludzi w domach, ludzi na ludzi, służby zdrowia przed chorymi, kościołów przed wiernymi, cmentarzy przed żałobnikami, ekspertów na argumenty. Nie udało się tylko zamknięcie myśli we "wzorach pism". I to jest to co daje nadzieję. Choć las nadal suchy, a metody walki z pandemią, nie tylko ową suchość zwiększają, ale dodatkowo włączają gigantyczny podmuch wiatru, dalej przenoszącego ogień. Ludzie nie mogą żyć w ciągłym strachu, zamknięciu i bez nadziei. Ktoś kto to generuje jest ich bezwzględnym wrogiem i o tym pamiętajmy.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo