kelkeszos kelkeszos
1649
BLOG

Atrapia. O poszukiwaniu Republiki

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 121

Nie mając przekonania co do numeru "Rzeczpospolitej", w jakiej aktualnie żyjemy, mam jednak pewność, że niezależnie czy to wciąż trzecia, czy już czwarta, to jednak nie Republika, dlatego określenie "Rzeczpospolita" koniecznie trzeba brać w cudzysłów. I tu nic się nie zmienia od samego początku, bo przekształcenie PRL w system demokratyczny, oparty w założeniu na gospodarce rynkowej i poszanowaniu wolności obywatelskich, przebiegało w taki sposób, aby nic nie wydarzyło się poza kontrolą i bez zgody rzekomo odchodzących komunistów, a już zwłaszcza ich zbrojnych ramion, przeważnie tych niejawnych.

Zamiast zatem prawdziwego przełomu dostaliśmy jego atrapę, teatralny rekwizyt , udający coś czym nie jest. Niestety skutecznie udający, przez co całe nasze życie społeczne i gospodarcze po roku 1989 jest oparte na zupełnym zafałszowaniu pojęć, tyle że owo zakłamanie jest bardzo dobrze zamaskowane całym systemem atrap. 

Gdybym miał wskazać najbardziej miarodajny symbol tego czym była ( jest? ) III RP, to byłoby to pudełko po butach. Wprawdzie nie mamy jednoznacznych dowodów na to, czy i w jakiej formie Aleksander Kwaśniewski przyjął od Amerykanów gratyfikację za zgodę na zorganizowanie w Polsce izb tortur do przepuszczania wrogów największej światowej demokracji przez rury kanalizacyjne, ale wiele wskazuje na to, że pudełko po butach ze stosowną zawartością miało tu wielkie znaczenie. Komu nie wystarcza psychologiczne "sprofilowanie" byłego prezydenta, ten zawsze może odwołać się do mistrza Barei z jego konstatacją, że "każdy pijak to złodziej" i odrzucić wszelkie wątpliwości, których w tym wypadku nie musimy rozstrzygać na korzyść podejrzanego. Bo izby tortur realnie powstały, zgodzono się na to, a kto personalnie i za jakie fanty zrobił łaskę Amerykanom, to sprawa drugorzędna, ale pozostańmy przy pudełku po butach.

I teraz musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w obrębie czegoś, co szumnie nazywamy "naszą cywilizacją", można bardziej upokorzyć jakiś kraj? Czy można wyraźniej i obraźliwiej wskazać mu jego miejsce i polityczny charakter? Moim zdaniem trudno znaleźć bardziej uderzające przykłady. Niejednokrotnie podkreślałem, że mam do historii podejście impresyjne. Impresja na polski tłumaczy się dosłownie jako wciśnięcie i historia z amerykańskimi izbami tortur na naszym terytorium jest takim właśnie wciśnięciem. W glebę. 

Oto nasz najpoważniejszy sojusznik, który zbudował największe światowe imperium, zawsze przy tym niosąc wolność i demokrację, o czym zresztą nakręcono tysiące filmów, Polskę potraktował jak najniższej kategorii bantustan, absolutną dzicz, w której jedyną rozpoznawalną zasadą jest konieczność wręczenia miejscowym kacykom stosownego bakszyszu. Wielce fetowany reżyser pochodzący z owego bantustanu zrobił o sprawie film, pod szumnym tytułem "Essential killing", w którym Polska swoją dzikością i pierwotnością zawstydza nawet Azjatę o imieniu Mohammed.

Nie minęło wiele lat od tamtej historii, przynajmniej na tyle niewiele, abyśmy nie mieli wątpliwości, że stosunek "Zachodu" do nas w jakikolwiek sposób uległ zmianie. Co do zasady nie, choć może rekwizyty się zmieniły. Już nie pudełko po butach, tylko dobrze płatna "cieciówka" w Brukseli, albo jakieś inne stanowiska przy ONZ, czy NATO, mają stanowić zapłatę dla kacyków. Handel jednak idzie pełną parą i niestety w coraz bardziej newralgicznych obszarach. Nie wynajmujemy już naszych nieruchomości do zakładania tu imperialnych mordowni, ale za obietnicę szklanych paciorków wyprzedajemy wszystko jak leci.

Cała ponura historia III RP ma oczywiście swoje jawne korzenie przy "okrągłym stole", a niejawne w sferach o których można powiedzieć "mam swoje drogi kręte, mam krecie korytarze", może nawet bardziej szczurze niż krecie. W każdym razie , jeśli kiedyś powstanie parodia matejkowskiego "pocztu", z podobiznami władców III RP, to nawet zdawkowy opis tych postaci zawrze w sobie niewiele pozytywów, nawet gdyby ograniczał się tylko do prezydentów, bo z premierami też nie lepiej.

Rzućmy okiem. Jaruzelski - komunistyczny krwawy dyktator, używający wojska przeciwko narodowi. Wałęsa, w którego biografii nic się kupy nie trzyma, a o intelektualnych kwalifikacjach najlepiej świadczy dobór pseudonimu artystycznego, zdradzający fascynację popularną niegdyś kreskówką dla dzieci. Magister Kwaśniewski, który nakłamał w prospekcie emisyjnym własnej kampanii, a potem głównie polował na stosowne pudełka. Lech Kaczyński, człowiek o dobrych intencjach i tragicznej naiwności, nie pozwalającej na zrozumienie najprostszych mechanizmów rządzących światem polityki. Po ogłoszeniu Rosji największym wrogiem, do walki z którym należy mobilizować wszystkie siły, poleciał w ruskim samolocie, remontowanym w Rosji, na ruskie lotnisko, nie będące lotniskiem, z całym dowództwem armii i najważniejszymi przedstawicielami prezydenckiej administracji. Pozostawiając nam w tej sytuacji pytanie - nie czy? Tylko kto i jak? Za kadencji Bronisława Komorowskiego urząd prezydenta RP pozostawał nieobsadzony, a na razie największą zasługą Andrzeja Dudy jest przerwanie tego wakatu.

Skoro tak słabo było na szczycie, to nietrudno sobie wyobrazić jak fasadowe wobec zasad Republiki było nasze życie na niższych poziomach. A jednak jakiś niezwykły fenomen, wart rzeczywistych studiów, powoduje, że Polska jest krajem intensywnie się rozwijającym i wciąż bardzo żywotnym. Powinniśmy wnikliwie poszukiwać źródeł tego sukcesu, wiedząc , że nie leżą one w polityce.

Dlaczego się kręci? Oto jest pytanie. Przechodniu zdejmka pelusz.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura