kelkeszos kelkeszos
408
BLOG

O amerykańskich wojnach sprawiedliwych i ich polskich ofiarach

kelkeszos kelkeszos Kultura Obserwuj notkę 18

Wprawdzie wczorajsza rocznica nuklearnego unicestwienia Hiroszimy nie została w świecie zauważona, ale dla osób usiłujących być uczniami historii, winna być impulsem do rozmyślań na temat wojen globalnych i udziału w nich Amerykanów. Ci jak wiadomo zawsze stają po stronie prawdy i sprawiedliwości, nie wahając się przed przelewaniem krwi własnej i cudzej w obronie tych wartości.

Jak wiadomo Polacy czynnie angażowali się w różne konflikty "za wolność waszą i naszą" tudzież na odwrót, ale jeden z nich pozostawił w naszym historycznym zapisie szczególną traumę. Chodzi o ekspedycję polskich legionistów na San Domingo i ich walkę o.... no tu nie do końca jesteśmy w stanie zidentyfikować cele, w każdym razie katastrofa wyprawy pozostawiła po sobie trudną do zabliźnienia ranę i zawsze rzucała się cieniem na wizerunek jej organizatora - Napoleona.

Odkryta przez Kolumba duża wyspa, znana pod nazwą Hispaniola, w 1697r. częściowo przeszła we władanie Francji. W 1795r., na mocy traktatu w Bazylei Hiszpania przeniosła na Francję swoją część wyspy. Cała posiadłość miała ogromne znaczenie gospodarcze, bo roczny eksport z plantacji kawy, bawełny i trzciny cukrowej przekraczał 200 milionów franków. To eldorado opierało się na pracy czarnych niewolników, traktowanych brutalnie i bezwzględnie, w związku z tym wciąż skłonnych do buntu. Wybuch rewolucji we Francji przyniósł zniesienie niewolnictwa w jej koloniach, potwierdzonych dekretami Legislatywy a 1792r. i Konwencji z lat 1793 - 4. Wyzwoleni czarni stanęli po stronie Republiki, właściciele plantacji trzymali się rojalizmu, wzywając na pomoc Anglików, którzy po czteroletnich walkach w latach 1794 - 98, straciwszy podobno 45 tysięcy ludzi i równowartość przeszło pół miliarda franków, z wyspy się wycofali.

Po objęciu samowładnych rządów przez Napoleona, wpływowe w Paryżu i bardzo majętne środowiska plantatorów ( wspierane przez pochodzącą z Antyli Józefinę ), skłoniły Pierwszego Konsula do interwencji na San Domingo. Przygotowania do ekspedycji mającej przywrócić niewolnictwo na wyspie, trwały przez cały niemal rok 1801. Zawarłszy pokój z Austrią i Rosją, czyli neutralizując tzw. "drugą koalicję", Napoleon mógł spokojnie gromadzić siły ekspedycyjne. Niewiele osób zdawało sobie sprawę z trudności przedsięwzięcia - przeciwnie, traktowano je jak wyprawę po "złote runo", dlatego o dowództwo aplikowali najważniejsi oficerowie francuskiej armii - w tym Lannes, Massena, Ney i Bernadotte. Napoleon jednak postawił na czele wyprawy generała Leclerca, męża swojej ukochanej siostry Pauliny, która zresztą osobiście na Karaiby popłynęła.

Flota francuska wypłynęła z Brestu pod koniec listopada 1801r. i pomimo, ze Francja i Anglia wciąż formalnie znajdowały się w stanie wojny ( kończący ją pokój w Amiens został zawarty dopiero cztery miesiące później ) Brytyjczycy nie czynili żadnych trudności w żegludze ekspedycji, spacyfikowani deklaracją Talleyranda o tym, że celem wyprawy jest zniszczenie rządów czarnych, stanowiących pogwałcenie zasad cywilizacji i grożących ustanowieniem "drugiego Algieru" w Ameryce. Albion doskonale zdawał sobie sprawę w jaką pułapkę płyną Francuzi, mający w tym przedsięwzięciu innego jeszcze, bardzo dobrze zakamuflowanego wroga, w postaci Stanów Zjednoczonych.

W końcu 1801r. Leclerc wylądował na wyspie i mimo początkowych sukcesów niemal natychmiast zetknął się z istotą jej "piekła". Oprócz wyjątkowo zajadle walczących Murzynów, stosujących najokrutniejsze tortury wobec jeńców, wojska francuskie dziesiątkowane były przez "żółtą febrę", chorobę wirusową szczególnie groźną dla Europejczyków. Dwudziestotysięczny korpus francuski topniał z dnia na dzień i wymagał uzupełnień.

W połowie maja 1802r., z włoskiego portu Livorno wyruszyła na Antyle 113 półbrygada francuska, czyli dawna polska Legia Naddunajska. Żołnierze co do zasady byli chętni wyprawie, we Włoszech bowiem biedowali, a za udział w ekspedycji obiecano im trzykrotne podniesienie żołdu i jego regularne wypłacanie. Za wysłaniem Polaków szczególnie optował kolega Napoleona ze szkoły wojskowej, czyli nasz czarny generał Władysław Jabłonowski, który objął nad nimi dowództwo i wkrótce podzielił los większości tych nieszczęśników, czyli zmarł na żółtą febrę 29 września 1802r. w Jeremie. Oprócz niego zmarli też wszyscy dowódcy batalionów - Wodzyński, Bolesta i Grabski.

Twardy opór powstańców podsycany był przez Anglików, a głównie Amerykanów. Szczególny interes w klęsce Francuzów mieli ci drudzy. Stosunki miedzy Republiką, a Stanami Zjednoczonymi popsuły się w 1798r. za sprawą drugiego ich prezydenta - Johna Adamsa. Wojna wisiała na włosku, a starał się jej zapobiec podówczas wiceprezydent Thomas Jefferson, wielki przyjaciel Tadeusza Kościuszki. Być może dla ratowania sytuacji Kościuszko właśnie w 1798r. przybył do Paryża, pozostawiając w Ameryce wielce tam poważanego Juliana Ursyna Niemcewicza.

Kością niezgody była Luizjana, czyli ogromna posiadłość francuska, rozciągająca się szerokim pasem od Kanady po Zatokę Meksykańską, zajmująca w całości bądź części terytorium 14 współczesnych stanów amerykańskich. Posiadanie owego wielkiego terytorium umożliwiało kontrolę żeglugi po Missisipi i jej dopływach, a to była dla rozwoju Stanów Zjednoczonych kwestia absolutnie kluczowa.

Wszelka otwarta wojna o Luizjanę niosła w sobie wiele zagrożeń, a przede wszystkim, ze względu na pamięć o pomocy jakiej Francja udzieliła Amerykanom w ich walce o niepodległość, była w Stanach mocno niepopularna, dlatego gdy Napoleon wdał się w interwencję na San Domingo, Amerykanie złapali okazję do stoczenia wojny zastępczej, wskutek której doprowadzili do jednej z najbardziej niezwykłych transakcji w historii.

Podsycając walkę Murzynów, sprowokowali ciężką klęskę Francji, która w ciągu niespełna dwóch lat zmagań straciła 40 tysięcy żołnierzy, w tym 14 generałów. W początkach roku 1803, gdy z portu w Genui wypływali na San Domingo kolejni Polacy, czyli 114 półbrygada francuska, powstała z II Legii Włoskiej, katastrofa Francuzów była już oczywista i nie mogło jej odwrócić przybycie kolejnych posiłków. Zagłada armii ekspedycyjnej na Antylach , uniemożliwiła Francji utrzymanie Luizjany, która niechybnie wpadłaby w ręce Anglików. W tej sytuacji Napoleon zdecydował się na sprzedaż tej kolonii Amerykanom za skromną kwotę 80 milionów franków ( dla porównania swoje należności wobec Księstwa Warszawskiego szacowane na potrzeby słynnej konwencji bajońskiej obliczył na przeszło 40 milionów franków ). Transakcję zawarto 30 kwietnia 1803r., a pieniądze na jej finalizację pożyczyli Anglicy, w postaci londyńskiego banku Barings. Stany  Zjednoczone stały się "great".

A Polacy? Poprzez silne powiązania masońskie, głównie za sprawą podówczas majora, a potem generała Kazimierza Małachowskiego, który potem przedostał się z San Domingo do Stanów, podsycali Amerykanie wśród nich "akcję dezercyjną" i niechęć do Francuzów.

W wyprawie wzięło udział łącznie ponad sześć tysięcy żołnierzy polskich. Do Europy wróciło 30 oficerów oraz 300 podoficerów i szeregowców. Kilkuset pozostało na wyspie, mniej więcej trzystu Anglicy wcielili do swoich wojsk na Jamajce. Nieliczni przedostali się do posiadłości hiszpańskich i do Ameryki. Zagłada pięknej idei legionowej, o której śpiewamy w narodowym hymnie była niemal zupełna. Niemal, bo coś z niej jednak pozostało. Taki jest koszt cudzych wojen i naszego w nich udziału.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Kultura