Co można zrobić więcej dla służby zdrowia w Polsce?
Dwudziesta potęga gospodarcza w świecie nie potrafi Polakom zapewnić godnej opieki zdrowotnej...
Czy Rząd Donalda Tuska ma jakieś realne propozycję dotyczące służby zdrowia, podkreślam realne bo o czarodziejskich różdżkach należy zapomnieć?
W wewnętrznych sondażach partii przeprowadzane są ankiety: "Co jest najważniejszym problemem, z którym dziś boryka się Polska?
Wielu twierdzi, że Rząd koalicji 13 grudnia między 58-63% ale praworządność, migracja, koszty energi, oświata i służba zdrowia też przekraczają 50-60%.
Biorąc pod uwagę, jak wielu Polaków postrzega rząd Donalda Tuska jako poważny problem, trzeba zastanawiać się nad tak wieloma ambicjami „demokratycznych” polityków, aby dać temu rządowi coraz większą władzę nad życiem obywateli?
Przed zmianą systemu w Polsce , na utrzymanie funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej, łącznie z farmacją, państwo przeznaczało około 12 % PKB . Po zmianie systemu, finansowanie systemu opieki zdrowotnej sprowadzono do składki zdrowotnej opłacanej przez zakłady pracy i pracownika.
Uczyniono to robiąc tzw. ubruttowienie wynagrodzeń pracowników, podnosząc im wynagrodzenie ale nie w wysokości jakie wynikało z PKB budżetu, które tworzyli swoją pracą czyli 12 % ale około 6% z haczykiem. Premier Leszek Balcerowicz tłumaczył , że gdyby pracownikom podwyższono wynagrodzenia do 12 % to byłby to pieniądze wyrzucone w błoto, bo Służba Zdrowia jeszcze wówczas podobno nie zreformowana, przejadłaby te podwyżki. Dopiero po reformie systemu opieki zdrowotnej wynagrodzenia pracowników mialy systematycznie ulegać wzrostowi w takiej wysokości cyklicznei do 12%, by z nich pracownik płacił swoją częśc składki ubezpieczenia zdrowotnego . Czyli by państwo wydawało na służbę zdrowia, procentowo tyle ile za minionego systemu.
Nigdy do tego nie doszło, a nawet pojawiła się szara strefa, która nie płaciła za pracowników swoją częśc składki ubezpieczenia zdrowotnego.
Były próby budowy rynków otwartej, konkurencji opieki zdrowotnej. Rynku świadczeń medycznych i rynku ubezpieczeń zdrowotnych ale źle to przeprowadzono....
Były osoby w Polsce, które chciały skorzystać z dorobku naukowego ekonomisty z University of Michigan, Marka Perry'ego. Przedstawił on analizy i argumenty przemawiające za tym, dlaczego lepiej byłoby, gdyby istniały otwarte, konkurencyjne rynki opieki zdrowotnej. Według Perry'ego, w ciągu 20 lat między 1998 a 2017 r. ogólny wskaźnik cen konsumpcyjnych w USA wzrósł o 50,3 procent. W tym samym okresie koszty usług medycznych wzrosły o 105,3%, a usług szpitalnych o 189,3%.
Perry i wielu innych ekonomistów o wolnorynkowym nastawieniu - argumentuje, że brak konkurencji w opiece zdrowotnej podnosi ceny znacznie bardziej niż ogólną eskalację cen.
Opiekę zdrowotną definiuje się jako płatnika "zewnętrznego". To znaczy, że ktoś inny płaci twoje koszty: twój pracodawca, twoja firma ubezpieczeniowa lub rząd.
Pomyśl o typowej wizycie u lekarza. Twój plan zdrowia doprowadzi Cię do drzwi, ale nie masz pojęcia, ile kosztuje wizyta, badania, lekarstwa, zabiegi. Nawet lekarz nie ma pojęcia, ile kosztuje to, co przepisuje. Jak rynek może funkcjonować w ten sposób?
Czy możesz sobie wyobrazić pójście do supermarketu i zobaczenie wypełnionych półek, ale bez podania cen? Jak możesz zdecydować, co i ile kupić? Perry pokazuje praktycznie implikacje płatnika trzeciej strony pod względem kosztów.
Ale teraz wracamy do Polski....
Jak można było rozpocząć budowę, konkurencji w świadczeniach medycznych w Polsce?
Szpitale świadczące usługi lecznicze, umiejscowione są również w nieruchomościach sióstr zakonnych, którym zajęto w 1948 z mocy ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, nie tylko nieruchomości ale również jednostki organizacyjne szpitalne prowadzone przez siostry zakonne. Zatem, państwo powino je zwrócić siostrom zakonnym nie tylko ich nieruchomosci ale również jednostki organizacyjne czyli szpitale, które mogą poprowadzić w ramach np. fundacji jako niepubliczne.
Ale Pani Beata Sawicka powiedziała o co chodzi reformatorom.
Na początku lat 2000 pewien inwestor australijski założył spółkę z publiczną uczelnią, która wnosiła do spółki własny grunt by zbudować i prowadzić lecznicę specjalizującą się w przeszczepach serca. Niestety okazało się, ze teren uczelni nie spełniał warunków, by na nim lokalizować szpital specjalizujący się w przeszczepach serca, z uwagi na brak możliwości komunikacyjnych wymaganych tak drogowych jak i lotniczych na tym gruncie dla tego typu lecznicy ! - dziwne, ale prawdziwe.
Dlaczego szpitale mają długi?
Krótka analiza - otóż, zakłady opieki zdrowotnej wykonują nie tylko procedury w ilości umówionej w umowie z NFZ-em, ale wykonują tzw. nadwykonania, czyli dużo więcej procedur niż wynika to z umowy.
Dlaczego tak się dzieje?
Zazwyczaj zakłady opieki zdrowotnej umówione z NFZ-em, procedury wykonują do sierpnia, początku września... Kontynuowanie tych procedur przez zakłady opieki zdrowotnej, to te tzw. nadwykonania, np. świadczeń onkologicznych ratujących życie, finansowane, czytaj kredytowane są przez zakłady opieki zdrowotnej z podjętych przez nie pożyczek zadłużeniowych w bankach. Alternatywą dla tych nadwykonań procedur jest tylko zamknięcie zakładu opieki zdrowotnej po wypełnieniu zawartej umowy do końca roku budżetowego.
Ponieważ, w nowym roku za rządów PiS-u, rząd Premiera Mateusza Morawieckiego poprzez NFZ dokonywał wypłaty za nadwykonane procedury, widmo upadłości z powodu zadłużenia zakładów opieki się oddalało. Teraz natomiast rząd Premiera Donalda Tuska nie ma zamiaru wypłacać zakładom opieki zdrowotnej pieniędzy za nadwykonania, zatem będą one zmuszone być prywatyzowane jako zadłużone, czyli sprzedawane za symboliczną złotówkę; jak to nazywała ekspertka PO Sawicka czyli:”kręcenie lodów”.
Czym tłumaczy NFZ tę sytuację z nadwykonaniami procedur?
Rząd koalicji 13 grudnia, twierdzi, że to zadłużenie faktycznie wynikające z nadwykonań, wynika z bajońskich pensji jakie zakłady opieki zdrowotnej wypłacają lekarzom za ich pracę. Twierdzi tak minister finansów Andrzej Domański. Jest to krzywdzący wniosek, wynika z niego, że za bankructwo NFZ-u odpowiada między innymi wysokość zarobków lekarzy nie zatrudnionych na etacie w szpitalach tylko na kontraktach .
A przecież wysokość zarobków lekarzy tych na etacie jak i tych na umowie cywilno-prawnej wynika z wyceny kontraktowych procedur ustalonych przez NFZ.
Zatem ich wysokość uzależniona jest od wyceny procedur ustalonej przez NFZ oraz liczby ich wykonania. A zatem konieczne nadwykonania (obowiązek ratowania życia) mają wpływ na zarobki lekarzy.
Lekarz na kontrakcie, sam musi ze swoich zarobków opłacić ZUS, podatki, , UBEZPIECZENIE OD BŁĘDU LEKARSKIEGO. Lekarz na kontrakcie to samo zatrudnienie. Zarobki mogą wydawać się wysokie ale duże koszty własne.
W polskiej służbie zdrowia dominuje doktryna leczenia bez zysku.
Co angażuje w utrzymanie służby zdrowia każdego Polaka, a jakoś świadczonych usług (o ile jest) bywa różna.
Najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla Polski, jest przywrócenie opieki zdrowotnej do prawdziwego rynku z realnymi przejrzystymi kosztami i konkurencją.
Jest rynek ubezpieczeń zdrowotnych, ale nie ma rynku świadczeń medycznych. Przecież ustalane koszty procedur przez NFZ to klasyczny monopol.
Kiedy zmiana struktury właścicielskiej w szpitalach świadczących usługi lecznicze doprowadzi do zalążka konkurencji dywersyfikacji i odejścia od maksymy iż "leczenie winno odbywać się po kosztach, bez zysku " ?
Przedstawię pomysł byłego pracownika Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu (znanego na salonie24 jako: @kompendium1)....
Oto, by poprawić sytuację finansową szpitali bez tzw. likwidacji, bankructwa czyli sprzedaży za symboliczną złotówkę, należy przeanalizować skalę i rodzaj wydatków jakie szpitale muszą ponieść by zrealizować zakontraktowane usługi świadczeń medycznych.
Te wydatki to: pensje personelu, zakupy środków i wyrobów medycznych tak leczniczych jak i farmaceutycznych, zakupy żywności, zakupy usług utylizacyjnych, zakupy mediów czyli prądu, wody, ciepłej wody, ciepła grzewczego. Zakupy tzw. naprawcze i remontowe. Dyrektorzy szpitali od razu podadzą procentową skalę tych wydatków na świadczenie usług zdrowotnych.
Wszystkie te wydatki usług świadczeń zdrowotnych są obłożone podatkami tak personalnymi jak i towarowymi od 0% do 23 %. Natomiast jedynie usługa świadczeń zdrowotnych jest zwolniona z podatku VAT.
Czyli szpital nie może zachowywać się jak każdy usługodawca świadczący swe usługi ovatowane i odliczyć z tych zakupów zapłacony na usługę vat.
Jaki z tego wniosek płynie?
Sytuację finansową świadczeniodawcy usług zdrowotnych poprawi i to znacznie przyznanie spółkom świadczącym te usługi STAWKA VAT "0" , i to tym publicznym i tym niepublicznym, co umożliwi szpitalom odzyskanie wydanych na zakupy podatku vat.
Co być może spowoduje, to co powoduje optymalizację ponoszonych wydatków, a co za tym idzie pojawi się zalążek konkurencji, ze strony tych co nie koniecznie decydują się na interes jak mogą go kupić za 1 złotówkę, ale skłonni są wydać swoje pieniądze na zakup własnych nieruchomości i sprzętu medycznego by zarobić na tych usługach. Czyli nie świadczyć usługi zdrowotne po kosztach bez zysku, tylko by zarabiać na tych świadczeniach !
Struktura właścicielska szpitali świadczących usługi lecznicze, ulegnie zmianie jeśli zamiast dotychczasowego zwolnienia z podatku vat, dla szpitalnych usług leczniczych ustanowi się STAWKĘ VAT " 0" % . Stawka podatku VAT "0" % pozwoli szpitalom odzyskiwać VAT jaki w związku z realizacją zakontraktowanych procedur leczniczych wydają na zakupy obłozone VAT-em , takich jak VAT na zakup wszelkiego rodzaju energii , takich jak VAT wydatkowany na zakup wszelkiego sprzetu i apraturę medyczną , takich jak VAT wydatkowanych na naprawy i remont nieruchomości obsługujących usługi lecznicze.
Oprócz stawki podatku VAT w wysokości "0" % , odzyskiwanego przez szpital VATu wydatkowanego na realizację usługi lecznicze, samorządy mogą obniżyć szpitalom podatek od gruntu i budowli zajętych na usługi lecznice. Zapewniam, że wyżej wymienione działania: VAT "0" czyli odzyskiwanie VAT-u, obnizone podatki od gruntów i nieruchomości zajętych na działalność leczniczą, jak rownież zwrot szpitali siostrom zakonnym, SPOWODUJE ZMIANY STRUKTURY WŁAŚCIELSKIEJ o jakiej wspominam na początku, a co za tym idzie doprowadzi to do konkurencji, czyli dywersyfikacji w usługach leczniczych, nie tylko między publicznymi, ale i niepublicznymi szpitalami. Ci niepubliczni inwestorzy jak pokazują UCZELNIE PRYWATNE potrafią zainwestować własne środki na budowę budynków prywatnych Uczelni i zatrudnienie w nich personelu niezbędnego do kształcenia.
Dla najbiedniejszych, którzy potrzebują pomocy, należy zapewnić dotacje, ale nie zniekształcać ceny. To rynek ubezpieczeń i świadczeń medycznych ma decydować o cenie a nie socjalistyczny system nakazowo rozdzielczy. Reglamentacja powoduje wzrost ceny i wydłuża czas usług medycznych.
...
Inne tematy w dziale Polityka