
Jest takie miejsce na polskiej ziemi, które jest polską Jamajką. Mieszkają tam kite- i windsurferzy, balangowicze i rozmaite oryginalia. Jest to unikalnie tolerancyjny fragment polskiej ziemi. Konserwatyści chyba nie jarają się wake- czy kiteboardami, mają gdzieś beachbary i to czy we wtorek siła wiatru wreszcie sięgnie 12 węzłów.

Fot. Miejscowe dzieci wind- i kitesurferów.

Fot. Wnętrze przyczepy w miasteczku przyczep, zamieszkałej przez windsurfera który teraz poleciał pojeździć na falach w Indonezji

Fot. Nie ma wiatru, więc gramy w coś

Fot. Mój gospodarz uczy jak sterować kajtem

Fot. W miasteczku przyczep

Fot,. Puszczamy kajta

Fot,. Kajty w gorze

Fot. Surf your way

Fot. Alejka w miasteczku

Fot. Przechodnie w piankach

Fot. Na skimboardzie, działającym na tej zasadzie co kaczka puszczona na wodę kamieniem.

Fot. Jakiś biedny biczbar

Fot. Wewnątrz sklepu

Fot. Czekając na wiatr

Fot. Alejka w miasteczku. Ma nawet nazwę na tablicy.

Fot. Małe Morze ma 1- 1,5 metra głębokości

Fot. Tego 12-metrowego potwora ujeżdżałem kosztem kilku stów...

Fot. Pomożesz mi wystartować kajta?

Fot,. Łąka przy szkole kajta

Fot. Już muszę schodzić. Na dziś koniec.

Fot. 10 km dalej...
Inne tematy w dziale Rozmaitości