Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
465
BLOG

Coraz dziwniejszy wynik układanki wokół katastrofy Tu-154

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Im dłużej pogrzebać, tym dziwniejsza ta układanka. Nie wiadomo nawet, ile razy podchodził do lądowania prezydencki samolot, a nie ma nikogo, kto raczyłby podać dokładny przebieg zdarzenia. Sam fakt ten wydaje się niewiarygodny- ten brak informacji jest jak najbardziej podejrzany. Dlaczego nie informuje się opinii publicznej o ustaleniach śledztwa?

Buszując w sieci odnalazłem opinię, iż podejście było jedno, wspomina o tym dziennikarzom rosyjski kontroler lotów. Wspominanie o 4-rech podejściach do lądowania pochodzi z błędnego przetłumaczenia iż samolot dokonał 4 skrętów podczas oglądania z góry portu lotniczego na którym miał wylądować.

Tymczasem okazuje się że podejść jednak mogło być więcej niż jedno. Wspomina się o tym że za pierwszym razem minięto pas startowy o 70 metrów, za kolejnym razem- samolot znalazł się o 150 metrów w bok od osi pasa! Czy pilot, być może poganiany, postanowił nie wznosić się, nie robiąc kolejnego nalotu, lecz przy prędkości 280 km/h zechciał skorygować oś lotu niemalże nad samymi czubkami drzew? To niedorzeczne, tak nikt nie robi, ale może właśnie odkryjemy tajniki szkolenia polskich pilotów wojskowych.

Rosyjscy komentatorzy mówią: „Wiele niezrozumiałego (…) jeśli była gęsta mgła, to jak naoczni świadkowie katastrofy zobaczyli upadek samolotu z odległości 1,5 km?”. Ale, jak pisze K. Leski, widoczność miała być ograniczona pionowo niską podstawą chmur, nad ziemią miało być widniej, Niemniej dane mówią o widoczności 500 metrów.

A oto cytaty jakie wyszperał pan Rudkowski:

„Do Gruzji lecieli panowie z przygodami. Wojskowy pilot rządowego samolotu nie chciał lecieć do Tbilisi, trzeba było lądować w Azerbejdżanie i pędzić w konwoju do granicy gruzińskiej.

L.Kaczyński: Nie było żadnych przesłanek, by bać się lądowania w Tbilisi.

To prawda, że wydał Pan wojskowemu pilotowi rządowego samolotu polecenie lotu do Tbilisi?

L.Kaczyński: Przez generałów Wojska Polskiego, nawet na piśmie. Odmówił."

źródło: http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/wywiady-krajowe/rok-2008/newsweek-18-sierpnia-2008-r-/

Pytań jest więcej. Jak zauważa J. Korwin- Mikke: „Chyba nigdy w historii żadnego państwa żaden akt wojny nie zgładził całego dowództwa sił zbrojnych!” Przypomnę, że wybrano się w wycieczkę do kraju gdzie wciąż dokonywane są akty terroryzmu, a nasz kraj uczestniczy aktualnie w wojnie.

Zauważa się, że instytucję zarządzającą teczkami z donosami z okresu dyktatury totalitarnej już próbowano obsadzić osobą ze sztabu wyborczego kandydata opowiadającego się przeciwko ujawnianiu kontrowersyjnych treści tych teczek. Osoba mająca przejąć szefostwo IPN wsławiła się deklaracjami cenzurowania wyników prac historyków, jeśli te godzą w dobre imię konkretnych polityków.

Jest pewne że piloci nie odpowiadali nawigatorowi systemu lądowania. To on udzielił wywiadu dla rosyjskiego portalu, gdzie sądził, że polscy piloci po prostu nie zlali rosyjskiego. Próbę dementi podjęło polskie MON, ale poinformowało tylko że rosyjski znał dowódca, ale czy pozostałe osoby z załogi? Dlaczego polscy piloci nie odpowiadali nawigatorowi systemu naprowadzania?

Próbuje to wyjaśniać Michał Fiszer, przepytywany przez portal netbird.pl: „ A piloci nie odpowiadali, bo według zachodnich procedur się nie odpowiada. Nawet jeżeli mieli świadomość, że tu gdzie są, powinni odpowiadać, to w stresie mogły zadziałać nawyki, przyzwyczajenie.”

Im dłużej grzebać w tej sprawie, tym więcej dowodów niedociągnięć, złamania procedur. W ogóle jak to możliwe że dopuszczono lądowanie bez podejścia precyzyjnego? Jak to możliwe, że lista pasażerów samolotu, kompletna, krążyła na długo przed wylotem wśród dziennikarzy, którzy wybierali z niej osoby do przeprowadzania wywiadów? Jak to możliwe że listę najważniejszych pasażerów mogłem znaleźć w sieci kilka chwil po ogłoszeniu zdarzenia, bo była udostępniona najprawdopodobniej już na długo przed lotem przez jakąś „Radę Męczeństwa” czy coś takiego...

To, co się stało, jest skandalem obnażającym wielką słomę z butów panów z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zmiana kilku procedur nic tu nie da, bo przecież ta tragedia to powtórka zdarzenia ze stycznia 2008 roku. Trzeba zmienić całe systemy szkolenia tych kadr, przejrzeć programy nauczania, dokonać przeglądu kadry nauczającej.

Zdarzył się tak gigantyczny skandal, a tymczasem zdaje się że skończy się na zapłakanej prezenterce bulwarowej telewizji czytającej z promptera jak to dzieci w szkołach uczciły ofiary katastrofy dwoma minutami ciszy. A pani na języku polskim powiedziała Ś., że „Polska to mesjasz narodów”. Ś. zarzuca mi chłód, gdy całość sprowadziłem do skandalu wokół niedociągnięć. Podczas gdy dziwią mnie znicze. Czym żyją ci ludzie? Przeszłością? To już się stało. Teraz można tylko iść do przodu.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka